2. Twoja mina mówi coś innego

62 9 7
                                    

  Nie wiedziałam jak skończy się dla mnie ta podwózka. Mimo wszystko, kiedy usiadłam na miejscu pasażera w samochodzie poczułam się bezpiecznie. W moje nozdrza uderzył zapach męskich perfum, których woń unosiła się w całym samochodzie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, bo podczas pracy, jakimś cudem, nie minęłam się ani razu z Vincentem. Mężczyzna nie ruszył z miejsca i czułam na sobie jego wzrok. Spojrzałam na niego, a on postanowił ruszyć z miejsca co mnie zdezorientowało.

  - Violet, nie powinnaś chodzić sama o tak późnej porze...

  - Skąd wiesz jak się nazywam? - zapytałam zdziwiona.

  - Przecież pracujemy razem - odpowiedział, jakby to było oczywiste.

  - Tak, ale nie zdążyłam ci się przedstawić i...

  - Nie drąż i zamknij się - powiedział stanowczo.

  Odwróciłam wzrok od mężczyzny i oparłam głowę o fotel. Zmarszczyłam brwi uświadamiając sobie co właśnie powiedział. Cham. Kiedy chciałam coś dodać, postanowił, że odezwie się pierwszy.

  - Gdzie mieszkasz? - powiedział jakby nic się nie stało.

  Podałam mu mój adres, jednak teraz, przy nim nie czułam się tak bezpiecznie. Całą drogę wpatrywałam się w jego dłonie, które przemieszczały się po kierownicy. Wyglądał tak...

  Violet, stuknij się w ten pusty łeb, to twój współpracownik, w dodatku cham.

***

  Kiedy dojechaliśmy pod moje mieszkanie, chciałam jak najszybciej wydostać się z tego samochodu. Jednak kiedy złapałam za klamkę, Vincent złapał mój nadgarstek. Przybliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej. Usłyszałam, jak pojedyncza kropelka wody z jego włosów kapnęła na moją kurtkę. Czułam jego oddech na swoim policzku. Mój oddech niebezpiecznie przyspieszył.

  - Chyba coś mi się należy za podwózkę - powiedział i poczułam na swoim kolanie zimną dłoń.

  No chyba jaja sobie ze mnie robisz w tej chwili. Pora się ewakuować.

  - Nie sądzę... - powiedziałam i strzepnęłam jego dłoń z mojego kolana.

  - Przecież żartowałem, Violet, jesteś taka naiwna - zaśmiał się i odsunął ode mnie.

  Moja fryzura po całym dniu wyglądała tragicznie, więc kiedy jeszcze byłam w samochodzie rozpuściłam włosy. Białe pasma opadły na moje ramiona, następnie zebrałam je wszystkie na czubku głowy i ponownie je związałam. Vincent przypatrywał się temu procesowi uważnie, a ja miałam ochotę się zaśmiać, ale uśmiechnęłam się tylko i otworzyłam drzwi. Wyszłam z samochodu, ale Vincent postanowił się jeszcze odezwać.

  - Nie działa to na mnie.

  - Twoja mina mówi coś innego - uśmiechnęłam się zwycięsko.

  - Twoja mina też wyrażała coś innego, kiedy przyglądałaś się moim dłoniom i kiedy się do ciebie zbliżyłem - uśmiechnął się cynicznie, a mi uśmiech zszedł z twarzy.

  - Do jutra - powiedziałam i trzasnęłam drzwiami.

  Jednak, wcale nie chciałam się z nim widzieć następnego dnia. No może trochę...

  Violet, przestań.

***

  Weszłam do mieszkania i od razu powędrowałam do łazienki. Czułam się brudna. Nie przez to, że Vincent postanowił położyć swoją dłoń na moim kolanie, tylko dlatego, że brudna woda z kałuży już trochę wsiąknęła w moją skórę.

  Nalałam ciepłej wody do wanny i wrzuciłam do niej kulę do kąpieli. Rozebrałam się i weszłam do wody. Poczułam jak gorąca woda otula mnie z każdej strony. Kochałam to uczucie. To był jedyny moment w ciągu dnia, kiedy moje dłonie nie były lodowate.

  Siedziałam w wannie jeszcze piętnaście minut, a potem ubrałam się w piżamę i poszłam prosto do łóżka. Zazwyczaj chodziłam wcześnie spać, chyba że miałam wolne, to kładłam się nieco później. Miałam małe problemy ze snem, więc zasypianie u mnie trwało czasem godzinę, czasem trzy godziny, a czasem wcale nie spałam. Dzisiaj natomiast zasnęłam wyjątkowo szybko, z czego byłam zadowolona.

so high // purple guyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin