VIII. „Nie potrzebowałam, żeby powtórzył to drugi raz"

1.5K 109 67
                                    

Kolejne dni mijały mi w błyskawicznym tempie. Po tak stresujących dwóch miesiącach — pełnych niepewności, błagania innych o pomoc oraz dawania z siebie wszystkiego i nieotrzymywania nic w zamian — które miałam za sobą, to było aż nie do uwierzenia, że moje życie mogło się tak po prostu ułożyć.

Moja relacja z Luką kwitła. Chociaż musieliśmy nieco ograniczyć długość naszych wspólnych nocnych spacerów, bo straż w dalszym ciągu próbowała pokazać się z jak najlepszej strony generałowi, który przyjechał na wizytę, wciąż spotykaliśmy się, gdy tylko mogliśmy, jeszcze bardziej ceniąc dzięki temu spędzone wspólnie chwile.

W kwestii zdrowia mamy wszystko szło do przodu. Jakieś nieszczęsne papierkowe sprawy — jak to już mają w zwyczaju — opóźniały kilka wizyt, które miała mieć u specjalistów. Cieszyłam się jednak, że przynajmniej ktoś już zaczął się nią interesować. Byłyśmy coraz bliżej odkrycia źródła problemu, a co za tym idzie wyeliminowania go.

Musiały minąć dwa tygodnie, odkąd zaczęłam pracę, zanim kierowniczka zaufała mi na tyle, by po raz pierwszy przypisać mnie do sprzątania apartamentu jakiegoś wampira w wewnętrznym pierścieniu. Byłam z tego faktu zadowolona, sama nie chciałabym pchać się tam bez odpowiedniego przygotowania.

Gdy przechodziłam pierwszy raz cudownymi korytarzami najwyższej części zamku, mój perfekcjonizm zaciskał mi brzuch ze stresu. Wiedziałam, że musiałam się postarać jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Szłam z nienaturalnie wyprostowanymi plecami i promiennym uśmiechem, który ćwiczyłam przez całe swoje życie.

Nie było mowy, żebym mogła coś zepsuć. Nie teraz. Nie, gdy zaszłam już tak daleko.

Prychnęłam pod nosem, rozluźniając się trochę. Zachowywałam się, jakbym przygotowywała się na bitwę. To przecież niedorzeczne. Miałam się wampirom przypodobać, a nie z nimi walczyć. To jednak ta potrzeba rywalizacji i perfekcji zaprowadziła mnie tak daleko w życiu, więc pozwoliłam jeszcze na chwilę przejąć jej kontrolę. Takie ostatnie „hurra", zanim stanę się wyluzowaną dziewiętnastolatką, którą od dawna powinnam być, biorąc pod uwagę to, gdzie dorastałam.

♠︎ ♥︎ ♣︎ ♦︎

Nie spieszyłam się, traktowałam tę pracę jak swego rodzaju nowoczesny taniec. Pomagała wsadzona w ucho jedna słuchawka grająca moje ukochane utwory. Każdą czynność wykonywałam tak dokładnie, jak tylko mogłam sobie na to pozwolić bez zbytniego przedłużania.

Postanowiwszy, że zrobię sobie krótką przerwę, przystanęłam na chwilę, aby poobserwować widok zza okna. Ta część zamku wyglądała na przepiękne królewskie ogrody. Oczami wyobraźni widziałam, jak cudownie musiały się prezentować wiosną, gdy wszystko kwitło. Było już popołudnie, słońce chowało się pomału za horyzontem, dodając całemu obrazkowi jeszcze więcej malowniczości.

To nie pierwsze miejsce, które dziś sprzątałam. Wampir, który się tu zatrzymał, miał być do późnego wieczora na jakimś spotkaniu towarzyskim, stąd takie godziny sprzątania jego kwater. Jeśli chodziło o gości specjalnych, rzadko kiedy sprzątało się ich pokoje w normalnych godzinach pracy. W końcu zajęci byli najbardziej, właśnie gdy zachodziło słońce i rozpoczynało się nocne życie.

To chyba wszystko, co one robią w ciągu doby. Spotykanie się, rozmawianie o niczym, picie i jedzenie, ewentualnie lekkomyślne wydawanie pieniędzy... Tak wygląda życie przeciętnego wampira.

Czy gdybym przeszła przemianę, również zaczęłabym się tak zachowywać?

Potrząsnęłam głową, chcąc dosłownie wyrzucić z niej te myśli. Właśnie przed takim nastawieniem do nich ostrzegała mnie Lily. Po moich plecach przebiegły mi jeszcze dreszcze obrzydzenia, zanim na dobre wróciłam do sprzątania.

I. Nasiona DobrociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz