#1 (kiedyś poprawie błędy)

872 19 39
                                    

Siedlisko - Banda [Brak nazwy]
Przewodnictwo - Księ***czka Shelly
Członkostwo - Shelly, Colt, Spike, Leon, Ricochet

~~~

Był to dzień zwyczajny.
Jak dla nich:
Leon, leżał spokojnie w swoim hamaku i odbijał piłką o sufit.
Shelly, siedziała przy stole przed mapą.
Spike, jak to on, siedział spokojnie w ogrodzie zbierając dojrzałe już warzywa.
Ricochet, czyścił swoją spluwe broni.

Tylko po jednej osobie nie było śladu:
Colt, to on wyszedł gdzieś wczesnym rankiem i do tej pory nie wracał.

Shelly - Ugh! Zaczyna mnie już to denerwować!! - krzyknęła na całą bazę.

Leon - Hm?! - podniósł głowę by zerknąć co się dzieje.

Ricochet - Co znowu ci się dzieję?

Shelly - Ten debil wyszedł gdzieś rano i do tej pory nie wrócił!

Leon - Co? nie masz kogo gnebić? - wybuch śmiechem, odbijając dalej piłką o sufit.

Shelly - Stul mordę przywłedo...

Leon zamilkł i zajął się dalej odbijaniem piłki o sufit.

Ricochet - Od kiedy on ci jest teraz tak bardzo potrzebny?

Shelly - Nie jest mi do niczego potrzeby!

Ricochet - Więc o co biega?

Shelly - Nie powiedział on gdzie wychodzi, a co jeśli na przykład nas zdradził?!

Ricochet - wątpię...on raczej nie jest taki - kontynuował czyszczenie swojej broni.

Leon - Jest za bardzo w tobie zabujany - znów wybuch śmiechem.

Shelly - Powiedziałam stul mordę! - wrzasneła.

Nastała głucha cisza, którą po chwili przerwała piłka odbijająca się od sufitu i trafiająca spowrotem do ręki Leona.

Shelly westchnęła i skierowała wzrok na mapę.
Szczerze sama nie wiedziała co na niej szuka i co planuje. Jeździła palcem po zaznaczononych na mapie rzekach. A później kierowała wzrok na jeziora i lasy, jakby szukała jakiegoś rozwiązania.

W pewnym momencie drzwi od ich bazy się otworzyły a do środka wszedł Colt.

Wszyscy znajdujący się w środku bazy skierowali wzrok na drzwi.

Colt - Mam sensacje!! - krzyknął z radością zabijając ciszę, która była w bazie.

Shelly - Gdzie ty do cholery byłeś?! - złapała pierwsze lepsze ostrze pod jej ręką i rzuciła w kierunku Colta.

Colt w ostatniej chwili zrobił unik od ostrza, które wbiło się za nim w ścianę.

Colt - Aż tak się stęskniłaś księżniczko? Że na powitanie rzucasz nożami?

Shelly - Jeszcze raz mnie nazwiesz księżniczką, a obiecuję że wbije ci ten nóż w łeb!

Ricochet - Ehh, co za "sensacje" do nas przynosisz?

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz