oo8. avengers

104 10 7
                                    



— Masz szczęście, że zdążyłem odwołać ochronę — mruknął Nick, otrzepując swój płaszcz. Teraz znowu prowadził Tianę do miejsca, gdzie miało odbyć się zebranie rzekomych Avengersów.

— Myślisz, że nie dałabym sobie z nią rady? — Spytała, nawet na niego nie spoglądając, choć kroczyła zaraz po jego prawej stronie, nie ustępując mu ani centymetra.

— Dałabyś — uznał. Dopiero to pojedyncze słowo sprawiło, że blondynka zwróciła głowę w jego stronę, nie spodziewając się takiej odpowiedzi. — Ale moi pracownicy nie są głupi. Byliby w stanie zawiadomić Avengers'ów sekundę po tym, jak zrozumieliby, że oni sami nie mają szans.

— Aż tak bardzo im wszystkim na tobie zależy? — Prychnęła. Zdecydowanie ten człowiek nie przypadał jej do gustu, a szczególnie jego podejście do wszystkiego.

— Nie. Mógłbym się założyć, że nawet mnie nie lubią. Podobnie jak ty, zresztą — odparł spokojnie, jakby to był najoczywistszy fakt na świecie. — Sądzę jednak, że małolata z niespotykanymi umiejętnościami, z którą ochrona nie potrafi sobie poradzić, zaciekawiłaby ich na tyle, że by się zjawili.

— Miło mi.

     Fury zaśmiał się pod nosem na jej słowa, po czym skręcił w jedno z rozwidleń korytarza. Tatianę niemal wcięło, kiedy znikąd otoczyły ją zajmujące całą ścianę okna, a za nimi rozpościerająca się panorama, jak wnioskowała ze słów Nicka, Nowego Jorku. Automatycznie odsunęła się przestraszona w kierunku drugiej ściany. W Atlantydzie okna były zwykłymi dziurami, zabiezpieczonymi magią, więc nie mogła wiedzieć, że tu, na Lądzie, dane dziury wypełniano szkłem.

— Co ty robisz? — Spytał zdezorientowany Fury, patrząc jak z przerażeniem mierzy wzrokiem okna. — Masz lęk wysokości?

— Nie, przecież w pałacu mieszkałam na dwudziestym trzecim piętrze... — wymamrotała, nadal trzymając się z dala od okien.

— Teraz jesteśmy na sześćdziesiątym dziewiątym, więc...

     Nagle zmarszczyła brwi, dostrzegając odbicie mężczyzny w „dziurze". Zaciekawiona niepewnie zbliżyła się ku oknu, wyciągając dłoń przed siebie. Jej palce natknęły się na szybę, a ona wzdrygnęła się czując jej chłód. Cofnęła rękę, by spojrzeć na Fury'ego, który przyglądał się jej z osłupieniem.

— Co ty właściwie robisz, co? — Spytał, kompletnie nie rozumiejąc.

— Co to takiego? — Zignorowała jego pytanie, odsuwając się od okna i lustrując je zafascynowanym wzrokiem.

— Wydaje mi się, że okno...?

— Ale dlaczego to jest wypełnione, tym... czymś? — Spytała znowu, ruchem ręki wskazując na szybę.

— To się nazywa szyba. Takie szklane — wymamrotał Nick. — W Atlantydzie nie macie szyb?

     Tatiana pokręciła przecząco głową, a Fury uniósł brwi zdumiony. Blondynka z powrotem podeszła do niego, cały czas odwracając głowę i rozglądając się po oknach. Odsunęła włosy z oczu, po czym wreszcie odetchnęła z ulgą.

— W Atlantydzie nie mamy potrzeby zakładać szyb. Włamań nie musimy się obawiać, a wypaść, nie wypadniemy — wzruszyła ramionami, kiedy ruszyli dalej. — Mieszkamy pod wodą, przez okno możemy nawet wypłynąć. Zdążyłam się przekonać, że u was to tak nie działa.... — skrzywiła się na wspomnienie swojego upadku. To w obawie przed następnym trzymała się z daleka od tutejszych okien.

— Rozumiem.

— A ja nie. Dlaczego tu jest taka dziwna pustka? Nie mogę pływać, unieść się i cały czas coś zmusza mnie do stąpania przy ziemi — stwierdziła lekko zirytowana.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 14, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

AQUALIA | Peter ParkerWhere stories live. Discover now