5.

333 15 2
                                    

Jęki bitych ludzi roznosiły się echem po placówce w której znajdował się Zawadzki. Chłopak siedział z podkulonymi nogami w kącie swojego pokoiku.
Przed nim klęczał Niemiec.
- porusz ręką- powiedział wskazując na połamaną doszczętnie kończynę Zośki.
- nie mogę...- dostał w twarz.
- no dalej psie - gestapowiec zaczynał tracić cierpliwości. Chwycił go mocno za złapanie, Zawadzki jęknął z bólu 
- naprawdę nie mogę... Proszę puść mnie....błagam.
- TY PADALCU ŚMIESZ MI MÓWIĆ CO MAM ZROBIŁ - złapał mnie za szyję i podniósł, przygważdzając mnie tym samym do lodowatej ściany. - ZARAZ CI POKAŻE ŚMIECIU!

Rzucił mnie na łóżko zdzierając worek w który byłem odziany. Rozciągnął mnie na meblu. Chciałem uciekać lecz on był silniejszy.

Wyjął nuż.

Przyłożył ostrze do mojej klatki piersiowej i wbił mi go tak aby nie naruszać narządów ale aby szkarłatna krew mogła swobodnie płynąć cienkimi stróżami po moim ciele.
Zaciął mi skórę na kształt swastyki.
Starałem się uwolnić, lecz z marnym skutkiem  Kiedy zakończył polizał mnie od połowy brzucha do sutka.
- teraz jesteś piękny. - nachylił się i wepchnął mi swój ozór do moich ust.
Płakałem i prosiłem aby przestał lecz nic to nie dało. Byłem jego prywatnym obiektem badań i osobą do zaspokajania potrzeb.....
Czułem się brudny chciałem śmierci ale gdy tylko wysłałem nad samobójstwem. Przed oczami widziałem Rudego. Jego piękne oczy i roztrzepane włosy. Myślę co on musiał by przeżyć. Co teraz przeżywa ? Czy ma już kogoś nowego ?

Perspektywa?????

- Orsza dostałem raport w którym otrzymałem warunki i cele placówek do której został skierowany Zośka. Macie zielone światło. Chce widzieć Zawadzkiego za dwa tygodnie w domu. Zrozumiano ? - mój gruby głos ozwał się w sali.
- Oczywiście. Zwołam żołnierzy i opracujemy plan obiecuje że Zośka będzie w domu za co najmniej dwa tygodnie. - Stefan szybko wyszedł z budynku naprawdę jestem pod wrażeniem jak się zaangażował w tą akcję.....

Perspektywa Alka

Siedzieliśmy w salonie gdy do mieszkania jak torpeda wpadł Paweł i opowiedział nam o tym czego dowiedział się od Orszy. Szczęście nasze a przede wszystkim rudego było nie do opisania. Łzy lały się litrami jednak musieliśmy szybko wytrzeźwieć trzeba było wybadać teren. Nie odbijemy przecież Zośki od tak....

Odbyłem długą rozmowę z wesołym, chłopak miał iść w najbliższym czasie do placówki. Więc to nam znacznie uprości zadanie. Zawadzki na pewno będzie potrzebował bandaży innych leków więc w ich ( rudego i Zośki ) mieszkaniu zgromadziliśmy dużą ilość opatrunków i leków przeciwbólowych.

Janek jakby odzyskał radość życia. Krzątał się po domu sprzątając ga dokładnie w każdym zakamarku.
Zmianił pościel i przygotował wszystko na przyjęcie spowrotem swojego siódmego cudu świata.

- widzę że pan Jan przejmuje się przyjazdem pana Tadeusza?

- Maciek nawet nie wiesz jak się cieszę kiedy dorwę go w moje ręce to posłuchaj jaki mam plan ....

Perspektywa Wesołego

Bez większych problemów przedostłem się do środka. Kiedy tylko wszedłem ujrzałem odrazu wielką salę w której znajdowali się pacjenci do odstrzelenie. Przeleciałem wszystkich wzrokiem ale nie znalazłem Mojego przyjaciela. Przechadzałem się korytarzami patrząc w okienka izolatek.
W jednej z nich dostrzegłem Zośkę. Chłopak był rozciągnięty na łóżku. Na jego piersi znajdował się znak zamiarów wycięty. Krew była wszędzie spływała z jego ręki z brzucha a nawet z ust przez co się dławił. Jego skóra była podrażniona od pasów. Spód skórzanych kajdan również lała się krew.
- Co pan tu robi - ozwał się głos na przeciwko.
-rozdaje czekolady proszę - wręczyłem lekarzowi "katowi " tabliczkę- jak mogę się zapytać co on przeskorobał ?

- to wynik nie udanego testu. Testowaliśmy elektro wstrząsy. Jednak nie podziałały. Za trzy dni wysyłamy go na Szucha. Niech inni się z nim pobawią. - uśmiechnął się szyderczo - niech pan pozwoli że odprowadzę pana do wyjścia. - udałem się za lekarzem. Gdy tylko opuściłem piekielne mury. Puściłem się dzikim pędem do miejsca zbiórki. Gdzie miałem przedstawić informacje które zabrałem w szpitalu.

Zacofany ~rośkaWhere stories live. Discover now