Rozdział 19

1.1K 69 9
                                    

- I on mi wtedy, że jednak się napije, jeżeli to dalej aktualne! - Zaśmiał się Tony, będąc już lekko podpitym. Nie szczędziłam również i swojego śmiechu, słuchając jego komicznych opowieści z Avengerskich akcji. Wspólnie siedzieliśmy w jednym z salonów nowej bazy, opróżniając już drugą butelkę Whisky z barku. Choć nie był to genialny pomysł, zwłaszcza kiedy brało się pod uwagę, że następnego dnia czekały mnie ciężkie treningi z Natashą, a kolejnego mieliśmy wyruszać do Sokovii.

- Nie wierze, czyli on zawsze taki był? Skończony, pieprzony idiota - Prychnęłam zniesmaczona na samą myśl o Loki'm. Nie potrafiłam sobie wyobrazić jakim cudem mogłam być aż tak głupia by się w nim zakochać i nie zauważyć, że jedynie mnie wykorzystuje! Opróżniłam w emocjach napój ze szklanki, zaraz sięgając po butelkę by ponownie ją zapełnić.

- A nie mówiłem? Jelonek powinien siedzieć w Asgardzie, w pierdlu i nie wychylać nosa! Thor zapewniał swoje i co? I dupa! W dodatku nie jest ona Pepper - Podniósł głos, kręcąc głową rozczarowany. Zaraz po tym spojrzał gdzieś za mną, mrużąc oczy. - O cholera, królewicz lodu nas zaszczycił! - Krzyknął z uśmiechem i przymglonym spojrzeniem, a ja momentalnie wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.

- Szanuj język ojczysty Stark - Oburzył się Steve, podchodząc jeszcze bliżej nas. Odwróciłam się do niego, trzymając w jednej dłoni butelkę i kierując ją w jego stronę.

- Skusisz się przystojniaku? - Wyszczerzyłam się głupio, po chwili znowu zaczynając się śmiać. - Tony, jak myślisz co musiałabym zrobić by dostać karę od naszego chłodnego chłopca? - Spytałam odwracając się do mężczyzny przez ramię, przygryzając sugestywnie wargę, a chwilę po tym przechylając butelkę i upijając z niej.

- Cholera Ivy! Naprawdę nie chcę znać szczegółów twoich dziwnych chorych fantazji! Chryste, chyba wolałem cię jako niewinną pięciolatkę - Mruknął Stark, wzdrygając się zniesmaczony i pijąc dalej.

- Naprawdę? Upiłeś własne dziecko? - Westchnął nieco rozbawiony Rogers, podchodząc bliżej mnie z surowym wyrazem twarzy. Alkohol uderzył mi na tyle do głowy, że na myśl przychodziły mi same idiotyczne pomysły. Delikatnie położyłam mu dłoń na ramieniu i wpatrując się prosto w jego oczy..

- Hihi, nie - Wybełkotałam, znowu pijąc. Steve westchnął kolejny raz, po chwili odbierając mi butelkę, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu. Zrobiłam smutną minkę, mając nadzieję, że to jakkolwiek go zmiękczy, jednak na marne. - Też z nami pijesz Steve? Przecież ty nie możesz się upić kochany - Zachichotałam w końcu, jednak ten odstawił alkohol na stół, kręcąc głową.

- Koniec zabawy. Tony sobie poradzi z kacem, zasłużył sobie, ale ty będziesz nie do życia słońce. Wracamy do pokoju i idziesz spać - Oznajmił, zaraz po tym chwytając mnie za nadgarstek i ciągnąc w kierunku sypialni. Cóż, na dobrą sprawę to praktycznie musiał mnie on prawie nieść, bo przez ilość alkoholu którą wypiłam, korytarz wirował we wszystkie strony, nie pozwalając mi iść prosto.

Całą drogę do mojego pokoju bełkotałam jakieś niezrozumiałe głupstwa, sama właściwie nie wiedząc co miałyby one oznaczać. Steve prowadził mnie w milczeniu, co jakiś czas tylko przytakując, chyba myśląc, że to co mówiłam miało znaczyć coś konkretniejszego. Zatrzymaliśmy się dopiero pod drzwiami, kiedy to on otworzył je przede mną. Wiedząc, że zaraz zabawa się skończy, a ja skończę jak dziecko po dobranocce, zaparłam się nogami w progu. Rogers prawie od razu spojrzał w moim kierunku, nie rozumiejąc co wyprawiam.

- Stevie, nie chcę jeszcze spać - Jęknęłam przeciągając samogłoski. Mężczyzna westchnął zmęczony, po czym uśmiechnął się do mnie ciepło. Podeszłam do niego, delikatnie się wtulając, a zaraz po tym cicho śmiejąc. - Posiedzisz ze mną? - Zamrugałam słodko w jego kierunku, a ten pokręcił z lekkim uśmiechem głową.

- Co ja z tobą mam? Jesteś kompletnie pijana i najpewniej zaśniesz jak tylko się położysz, wiesz? - Zapytał z cichym śmiechem, głaszcząc mnie po plecach. W końcu jednak pocałował mnie delikatnie w czubek głowy, po czym złapał za rękę i pociągnął w głąb pokoju. - Zostanę, ale tylko jeżeli grzecznie pójdziesz się przebrać i położysz spać - Oznajmił, a ja od razu przytaknęłam.

Tak jak prosił, chwiejnie podeszłam do drzwi garderoby, z której wyjęłam krótkie, szare szorty i szybko przebrałam. Bardzo polubiłam się z koszulką Kapitana, dlatego jedynie zdjęłam z niej bluzę i wróciłam do Steve'a, który przyglądał mi się z uwagą.

- To moja koszulka? - Zapytał w końcu, a na ustach pojawił mu się delikatny uśmiech.

- Teraz już moja Kapitanie. Uznajmy, że pożyczyłam ją na zawsze - Zaśmiałam się, zaraz po tym szczerząc do niego i wtulając. Rogers, również rozbawiony tym co powiedziałam, delikatnie wziął mnie na ręce, zaraz po tym kładąc delikatnie na łóżku. Jęknęłam niezadowolona, kiedy tylko odsunął się ode mnie, po czym złapałam go za nadgarstek. - Położysz się ze mną? Obiecałeś zostać Stevie- Mruknęłam siląc się na niewinne spojrzenie i ton, co najwidoczniej w jakiś sposób podziałało, bo już po chwili Rogers siedział obok mnie na łóżku. Szczęśliwa moim osiągnięciem, pozwoliłam sobie by wtulić się w jego klatkę, delikatnie sunąc mu palcami po ramieniu.

- Iv? - Zaczął, skupiając jednocześnie moją wątpliwą uwagę. - Co się takiego wydarzyło, że piłaś z Tony'm? - Zapytał po chwili, na co ja nieco bardziej się w niego wtuliłam.

- Um.. Rozmawiałam z mamą - Przyznałam, po czym sięgnęłam po koc i calutka się pod nim schowałam. Robiłam tak jako dziecko, kiedy coś mnie przerastało lub się czegoś bałam. Zawinięta, ukrywałam się przed tym co trudne, a rozmowa z moją matką? Na pewno właśnie do takich się zaliczała.

- Hej Iv, ale nie znikaj mi. Aż tak źle poszło? - Zapytał, delikatnie odkrywając mi głowę i próbując spojrzeć w oczy. Ja jedyne westchnęłam i kiwnęłam głową, jeszcze bardziej się w niego wtulając. - Kochana.. Wściekła się?

- O dziwo nie.. Bardziej oburzyła ją nasza relacja - Mruknęłam z niesmakiem. Dziwnie się czułam mówiąc mu to, przede wszystkim dlatego, że nawet nie wiedziałam jak nazwać to co było między naszą dwójką. Byliśmy przyjaciółmi? Kimś więcej? Parą? Gubiłam się w tym wszystkim.

- Naszą relację? Cóż, chyba nie za bardzo rozumiem dlaczego, nie zrobiliśmy nic złego, prawda? - Spytał spoglądając na mnie, na co jedynie przytaknęłam mu cichutko. - Nie martw się tym, poradzimy sobie, a twojej mamie przyjdzie. Tylko nie upijaj się do tego stopnia, kiedy jest w pobliżu, bo stwierdzi, że mam na ciebie zły wpływ - Zażartował, na co niezauważalnie prychnęłam rozbawiona i powoli uniosłam się na rękach, przybliżając do jego ust i delikatnie całując. Nie potrafiłam się oprzeć, dlatego pocałowałam go jeszcze kilka razy, nie przestając się uśmiechać.

- Steve? - Zaczęłam, lekko przygryzając wargę. Musiałam w końcu zadać to pytanie. - Kim my dla siebie jesteśmy? - Rogers nieco się speszył, a jego twarz pokryła się delikatnym rumieńcem. Chciałam się odsunąć, bojąc się jak zareaguje, jednak ten powoli bardziej zacieśnił uścisk na mojej tali. Spojrzał mi w oczy, po chwili się odzywając.

- Myślę, że nasza relacja dość mocno wykracza poza przyjaźń, nie sądzisz? - Pogłaskał mnie po policzku, wywołując mój uśmiech.

- W pełni się zgodzę - Przyznałam, kolejny raz tego wieczoru całując go.

____________________________
Hejka!
Jakiej długości rozdziały wolicie? Z racji, że tutaj mam dość sporo nadpisane do przodu, przysiadłam do pracy nad nową książką, też z Marvela i chętnie dowiem się jakie wolicie bardziej.

Więcej wiadomości na temat fanfiction pojawi się niedługo.
Do następnego!

I'm not your girl | Steve RogersOù les histoires vivent. Découvrez maintenant