Sofia, Brno – ten sam wieczór
Byliśmy spóźnieni. Co prawda tylko dziesięć minut, ale zawsze. A wszystko przez Adama i jego nienasycony seksualny apetyt. Dwa tygodnie to szmat czasu do narobienia, zwłaszcza dla mnie, ponieważ samodzielne orgazmy niczym nie mogły się równać z tymi, które serwował mój facet.
Musieliśmy jeszcze pojechać do Ewki, żebym się mogła przebrać. Udało mi się wcisnąć w jedną z kreacji, które miałam na sytuacje awaryjne. I to dosłownie wcisnąć, bo wychodziło na to, że zajadanie smutków miało swoje konsekwencje w ilości centymetrów w biodrach. Mała czarna z Euphorii stanowiła jedyną dostępną opcję. Niestety nie zabrałam prawie żadnych eleganckich rzeczy. Byłam zbyt zdołowana, żeby o tym myśleć. Wyczerpałam repertuar i musiałam zacząć powtarzać kreacje.
Pierścionek ciążył mi na dłoni i przyzywał oko, za każdym poruszeniem ręki. Uczucie było dziwne, nowe, wypełniało mi umysł, przynosząc mieszaninę niepewności, szczęścia, euforii i strachu. W samochodzie podziwiałam grę światła w szlifie kamienia.
Ze zmarszczonym czołem wpatrywałam się w szyld restauracji, do której poprowadził nas Adam. Był sobotni wieczór, a do wejścia nie ciągnęła się kolejka oczekujących.
– Jesteś pewny, że to tu? – ledwie skończyłam, a drzwi otworzyły się i stanął w nich ten sam gość, który przeszkodził nam w kolacji innego wieczoru. Panowie podali sobie dłonie.
– Wania – przywitał się zdawkowo Adam.
Rozejrzałam się dyskretnie, wbijając wirtualne sztylety, w plecy prowadzącego nas faceta. Co za buc! Nawet się nie przywitał. Omiótł mnie spojrzeniem, jakbym była ozdobą spinką do mankietu! Prychnęłam mentalnie rozglądając się. Ciemnozielone ściany pokryte czarnymi ornamentami w orientalnym stylu, rozświetlone złotymi akcentami, przyciągały mój wzrok jak magnes.
– Gdyby nie on – powiedziałam szeptem do Adama, podziwiając kryształowy żyrandol, zwieszający się milionem srebrnych kropli z sufitu. – w ogóle bym nie podejrzewała, kim jest Nicky.
Przemierzaliśmy restaurację, a moje obcasy stukały po drewnianych panelach.
– Czemu?
– Z powodu tatuaży. – Dłoń Adama powędrowała do mojego biodra, ściskając je lekko w niemym ostrzeżeniu, żebym uważała, co mówię. – Aiden dał mi książkę o więziennych tatuażach, a następne sama sobie kupiłam. Walnęłam gafę? – spytałam, patrząc na niego wyczekująco.
– Możesz ich wkurwiać do woli – szepnął mi do ucha, muskając ustami jego płatek i wywołując na twarzy szeroki uśmiech.
Ewcia miała na sobie elegancką małą czarną i nie rozpoznawałam tej sukienki, a znałam jej szafę lepiej niż bardzo dobrze. Wręcz wyśmienicie, ponieważ nie raz nie dwa podkradałam kreacje na swoje randki. Ta szmatka z pewnością nie pochodziła z szafy w apartamencie. Buty też nie. A wiem to dlatego, że miałam takie same, ale moje było o pół rozmiaru na nią za małe. I nie pachniała swoimi perfumami.
Co robiłaś popołudniem droga Ewuniu? Zaśmiałam się szyderczo we własnej głowie. Pewnie to samo co ja!
– Czyżbym miała nie dostać kartki na święta? – spytałam Ewę żartobliwie, patrząc na wachlarz emocji malujący się na jej ładnej buźce.
– Jeszcze nad tym debatuję – odparła tym samym tonem.
Zerknęłam na Nikolaya spod oka.
– Czyżbyś jednak ustawiła się w kolejkę? – Ewa zaczerwieniła się, a Nicky popatrzył na mnie z pobłażaniem, udając, że wie, o czym mówię. – Albo jego w kolejkę?
YOU ARE READING
Złamana Róża - One of a Kind - Baleary tom #2 - WYDANA 15/05/2024
RomanceMoże już o niej słyszałeś... Może wydaje ci się, że znasz tę historię, opowiedzianą między wierszami... Ostatnie kilka tygodni mojego życia było nie tyle huśtawką nastrojów, ile pieprzoną kolejką górską bez hamulców. Dopiero pojawienie się w naszym...