part 5

4K 262 78
                                    


Sofia, Brno – dwa tygodnie od ucieczki z Cannes. 

Minęły dwa tygodnie. DWA TYGODNIE! Czternaście długich dni! Miałam serdecznie dość wszystkich i wszystkiego! Ile czasu można udawać? Ile czasu można grać pod publiczkę? Nie chciało mi się już udawać szczęśliwej i codziennie zakładać maski z uśmiechem.

Do tego jeszcze moja siostra dokładała swoje. Od dwóch tygodnie słyszałam pierdolenie o facecie, który podobno strasznie ją wkurwiał przez ostatnie lata, ale nigdy nie przekroczył granicy dobrych stosunków klient – wykonawca. Nikolay Tereshchenko – zapamiętałam jego nazwisko tylko dlatego, że rozmawialiśmy o nim wieczorem przed wylotem do Dubaju.

Ewcia opierała się jego urokowi, aż to pewnego spotkania, parę miesięcy po moim uprowadzeniu. Urabiał ją tak długo, aż zgodziła się iść z nim na lunch, a potem na niezobowiązującą kolację. Potem na kolejną i tak jakoś to poszło.

Już jej nie przeszkadzała, różnica wieku i magicznie przestał być wkurwiającym klientem. Odkąd Ewa awansowała na wyższe stanowisko, pełniła tylko funkcję doradczą, więc z etycznego puntu widzenia, mogli się zacząć spotykać, bez zastanawiania się czy to konflikt interesów.

Siostra po powrocie z pracy, zastała mnie, na oglądaniu w telewizji lokalnego tasiemca. Spojrzałam na nią swoim pustym wzrokiem.

– Idę jutro z Nickym na kolację. Chcesz iść z nami?

Skrzywiłam się.

– W końcu? – sarknęłam, a ona przewróciła oczami. – Będziecie chcieli potem skończyć w łóżku i wyjdzie niezręcznie. Nie chcę być piątym kołem u wozu.

– Nie będziesz – zapewniła.

Dałam się przekonać, bo w końcu odkąd przyjechałam, pierdoliła o nim non–stop. Jaki to jest wspaniały, jak to o nią dba, jak rozumie, że dla niej praca jest ważna – pewnie nawet ważniejsza niż on – itp. Itd. Zaczynałam być ciekawa tego wzoru cnót. Albo może bardziej faceta, który śmiał odwołać trzy randki pod rząd i ujść z życiem. Ewka umówiła się z nim na spacer następnego dnia po pracy, gdzieś w okolicy biura. Wieczorem wysłała mi SMS, żebym na nią nie czekała.

Widziałam jego zdjęcia w necie, dosyć powiedzmy wątpliwej jakości, jakby chroniła swoją prywatność, ale nic nie przygotowało mnie na jego akcent. Po pierwszym zdaniu zrozumiałam, że jest albo Rosjaninem, albo Ukraińcem. Nikolay Tereshchenko, bo tak się przedstawił, był miły, szarmancki i zajmował nas rozmową. I wysyłał ostrzegawcze wibracje, których nijak nie mogłam zignorować. Po mojej niefortunnej przygodzie potrafiłam rozpoznać drapieżcę, kiedy przede mną stawał.

Musiałam przyznać, że mimo całej ostrożności dobrze się bawiłam w ich towarzystwie, aż do momentu, kiedy do naszego stolika nie podszedł jeden z jego współpracowników. Przybyły oparł się ręką o oparcie krzesła, na którym siedział Nikolay. Miał tatuaże na każdym palcu dłoni. Szepnął mu coś na ucho, co mu się wyraźnie nie spodobało. Wymienili parę zdań. Z niezadowolonym pomrukiem Niki podniósł się, przeprosił nas i oddalił się. Powiodłam za nim spojrzeniem, aż znikł za drzwiami dla personelu.

– Czy on ma tatuaże?

Moja siostra, która właśnie brała łyk wina zastygła w pół ruchu.

– Bardzo dużo – odparła z wahaniem. Przygryzłam wargę. – Co ci chodzi po głowie?

– Czy jeden z nich jest ośmioramienną gwiazdą?

Jej mina powiedziała mi wszystko.

– Nie ma nic złego w posiadaniu tatuaży! – powiedziała z lekkim wyrzutem.

Złamana Róża - One of a Kind  - Baleary tom #2 - WYDANA 15/05/2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz