Kiedy dowiadujesz się o jego pracy pt. II

749 27 13
                                    




Giyū Tomioka

Wasze pierwsze wspólne dni od pracy. Zawsze gdy próbowaliście sobie znaleźć dzień, który byłby tylko dla was, okazywało się, że jedno z was musiało wcześniej iść lub spóźniało się na tyle, że nie było sensu nawet zrealizowania pomysłu. Jednak w końcu się udało. Poszliście razem do restauracji z zamiarem zjedzenia romantycznej kolacji przy muzyce granej przez zespół w lokalu.

Jedyne co ci odrobinę przeszkadzało, była dziwna podłużna torba, która wisiała na prawym oparciu krzesła. Z reguły czarnowłosy nie nosił żadnych pakunków i naprawdę zastanawiało cię co jest w środku. Próbowałaś skupić się na przyjemnej atmosferze i na samym mężczyźnie, jednak ciekawość przejmowała dowodzenie

- Co masz w torbie? - zapytałaś, a granatowooki odłożył pałeczki z jedzeniem na talerz

- Wziąłem to na wszelki wypadek - odpowiedział kładąc dłoń na najbliższej części pakunku

- "To", to znaczy co? - powoli zaczęłaś tracić już cierpliwość

- Jeszcze za wcześnie na to żebym ci to wyjaśniał - bezemocjonalnie, spojrzał na ciebie, a potem do ręki pałeczki i miał już wziąć porcję do buzi, gdy nagle ktoś krzyknął

Wszyscy w restauracji zwrócili głowy w miejsce, skąd wydobył się dźwięk. Drzwi głównego wejścia lokalu otworzyły się, a w nich stała cała zakrwawiona kobieta, a raczej jej trup, który się przewrócił tuż na wejściu. Wciągnęłaś szybo powietrze, dostrzegając szarą postać z dwiema parami rąk. Był to demon. Chcąc znaleźć wzrok mężczyzny, zagubiłaś się. Nie siedział na krześle, a zamiast niego była otwarta torba.

Przyglądając się jej wnętrzu, nie zwróciłaś uwagi na kolejne piski ludzi. Wtedy znowu spojrzałaś na drzwi frontowe, w których czarnowłosy walczył za pomocą miecza z bestią. Jednak po chwili słychać było tylko upadek głowy pokonanego przeciwnika.

Tomioka odwrócił się do ciebie, podchodząc żwawym krokiem.

- Wynosimy się stąd - szybkim ruchem zgarnął torbę, wyjął pieniądze za posiłek, a następnie złapał cię za nadgarstek i w takim samym tempie wyszliście z budynku

W ciszy kierowaliście się do jego domu, nawet nie zapytał się czy wolisz spać u siebie. Lekko poddenerwowany nieustannie przyśpieszał tempa, aż w końcu nie wytrzymałaś i stanęłaś na środku zatłoczonej ulicy

- Możesz mi wreszcie wyjaśnić o co tu chodzi?! - warknęłaś wyrywając się z jego uścisku

- Dojdziemy do domu, wtedy pogadamy - odwrócił się niechętnie

- Nie, masz mi to wyjaśnić tu i teraz - mordowałaś go wzrokiem wyczekując odpowiedzi

- Ugh, jestem Zabójcą Demonów. Walczę z demonami prawie codziennie, narażając życie żebyś mogła spokojnie i nieświadomie o ich istnieniu nie przejmować się złem. Zadowolona? - pierwszy raz odezwał się tak niechętnie i z wyrzutami

- J-ja nie wiedziałam - stałaś tam jak wryta, nie mogąc się ruszyć

- Przepraszam, przesadziłem. Może już chodźmy, późno się robi - podał ci dłoń, którą niepewnie złapałaś i dorównałaś mu kroku

- A-ale dlaczego? Czemu nie chciałeś mi mówić? Nie ufasz mi? - twoje oczy zaszkliły się na samą myśl o utracie czarnowłosego

- Nie chciałem, ponieważ martwię się o ciebie bezustannie, a to by pogorszyło wszystko - splótł wasze palce

- Teraz to już naprawdę będę się o ciebie bać - weszłaś przez furtkę do jego posiadłości

- Nic mi nie będzie, obiecuję - usiedliście na huśtawce, a on złożył pocałunek na twojej dłoni

Preferencje i scenariusze z Demon SlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz