krok do szczęścia{Bakugo×Reader}

110 8 3
                                    

One shot dla pieprzony_pierdolnik
Anime: Boku no hero academia
Ship: Bakugo × Reader
[Y/N]- Twoje imię
[I/P]- Imię przyjaciółki
[K/W/P]- Kolor włosów przyjaciółki
[K/W]- Kolor twoich włosów



- Czemu mu nie powiesz? Widać, że cię to boli.

- Lepiej by bolało, ale nadal bym mogła być obok, móc bez żadnych obaw troszczyć się o niego. Patrzeć na jego uśmiech, słyszeć jego śmiech i móc spotkać się z jego spojrzeniem, by po chwili się uśmiechnąć i żyć dalej.

- Jesteś walnięta. Mam nadzieje, że nie dopadnie cię Hanahaki... - Na słowa przyjaciółki posłałaś jej pytające i niedowierzające spojrzenie. - Choroba kwiecistych płuc? Nie odwzajemnionej miłości? - Zaczęła tłumaczyć starając się cię na prowadzić.

-[I/P], wiem o czym mówisz. Po prostu nie spodziewałam się, że ty tak na poważnie. - Wytłumaczyłaś sarkastycznie i przewróciłaś oczami. Dziewczyna była twoją bliską przyjaciółką. Kiedy się poznałyście kompletnie nie panowała nad swoim quirkiem. Zawsze była tą mniej poważną i łatwo wierną. Wierzyła w takie głupie legendy jak na przykład ta choroba.

-Ja wiem swoje! - Broniła się do końca przepychanki jaką prowadziłyście. W końcu zadzwonił dzwonek na lekcję, więc postanowiłaś zakończyć to i pójść do sali. [I/P] była dosyć rozsądna, ale ilekroć wspominała o takich bzdetach zastanawiało cię czy na pewno jest w tym samym wieku co ty. Jak można wierzyć w takie brednie?

~Skip time~

Na lekcji było wyjątkowo nudno. Starałaś się jak mogłaś jeszcze trochę skupić, ale to były ostatnie minuty do wyjścia. Po lekcjach miałaś się spotkać z Katsukim, zostawić rzeczy w dormitorium a potem spotkać z resztą. Po lekcji zawsze wychodziliście razem z sali. Początkowo to ty zawsze starałaś się niby "przypadkiem" wyjść tak jak on, ale potem tak zostało i blondyn sam potrafi na ciebie czekać. Ostatnie sekundy zaczęłaś odliczać aż usłyszałaś ten wypragniony odgłos oznajmiający koniec lekcji.

Szczęśliwa zebrałaś swoje rzeczy i pokierowałaś się w stronę drzwi gdzie czekał on. Pożegnałaś się szybko z [K/W/P]. Nie miałaś zamiaru jej ciągać, ponieważ ona raczej lepiej dogadywała się z Todorokim i Deku niż z Bakugou. Poza tym po cichu shipowałaś ją, więc w imię spraw wyższych nie mogłaś pozwolić sobie niszczyć tego koczując przy niej 24 na dobę.

- Oi, [ksywka] - Na sam dźwięk jego głosu od razu się uśmiechnęłaś i od powiedziałaś na przywitanie. Wasza rozmowa jak zwykle głównie skupiała się na dogryzaniu sobie. Nawet nie zauważyłaś kiedy dochodziliście do budynku gdzie znajdowały się dormitoria.

Zamknęłaś drzwi do pokoju i ześlizgnęłaś się opierając o nie aż na podłogę. Czułaś się jakbyś miała nogi z waty. Trochę dziwne, że czułaś aż taką miętę do czerwono okiego. Raczej nie należał do osób, które pasowały by na idealnego wybranka, jednak ty znałaś go bardziej...

༺♡༻

Było kilka dni do świąt, więc nauczyciele trochę wam popuścili i mogliście dłużej posiedzieć, poza tym był piątek, więc i tak nie ma lekcji rano. Graliście w gry, rozmawialiście i bardzo dużo się śmieliście. Nie obyło się bez śpiewania typowych świątecznych piosenek. Klasy to można było wam pozazdrościć co jak co, ale 1A była pełna niesamowitych osób.

W pewnej chwili poczułaś się zmęczona, dlatego pożegnałaś się z resztą i podążyłaś w stronę swojego pokoju. Jak tylko przekroczyłaś próg zaczęłaś się ogarniać oczywiście dosyć powoli, bo co chwila grzebałaś w telefonie, norma. Kiedy czesałaś swoje [długie/krótkie] [K/W] włosy ktoś zapukał. Porzuciłaś czynność i podeszłaś do drzwi. Dosyć mocno zdziwiło cię, że ktoś w ogóle przyszedł kiedy mówiłaś, że idziesz spać. Widząc Baku w drzwiach jeszcze bardziej się zdziwiłaś. Owszem byliście przyjaciółmi, ale to nie tłumaczy czemu tu przyszedł. Wpuściłaś chłopaka i jak można się było spodziewać pogrzebałaś swoje szanse na sen. Gadaliście przez prawie całą noc, to właśnie wtedy poznałaś go lepiej w sumie. Pamiętałaś tamten wieczór tak dokładnie co do najmniejszego szczegółu. To wtedy poczułaś coś do nastolatka.

༺♡༻

Przebudziłaś się rano, ale uświadamiając sobie, że nie ma lekcji i możesz sobie pospać postanowiłaś wrócić w objęcia Morfeusza. Tak okropnie cię bolało gardło, że nie miałaś sił na nic, jednak może to tylko to suche powietrze z rana?

W taki sposób obudziłaś się dopiero o 11 z minutami. Podniosłaś się do siadu i napiłaś się wody która stała obok łóżka. Trochę zlękłaś się jak ból nie ustał, ale od razu wierzyć w jakieś durne legendy? Nie było mowy. - Hanahaki nie istnie... - Mówiłaś do siebie kiedy w lustrze dostrzegłaś coś co sprawiło, że zamarłaś. Dwoma placami wyciągnęłaś z włosów płatek kwiatów. Patrzyłaś na niego przerażona. Wszystko przez [I/P], ona gadała o tym i teraz trudno było ci ułożyć w głowie racjonalny scenariusz.

Jak udało ci się przediagnozować wszystko doszłaś do faktu, że pałętając się wczoraj po dworze ten płatek mógł być z jakiegoś drzewa. Gardło też na pewno nie zagadka, jakbyś choć raz posłuchała tego głosu mamy, który zawsze dźwięczał ci w głowie jak robiłaś coś nie mądrego to pewnie ubrałabyś coś cieplejszego. Myśląc jednak o fakcie, że przez tą swoją nieodpowiedzialność blondyn dał ci swoją bluzę to nie było mowy by narzekać. Postanowiłaś jeszcze się tym nacieszyć i ją założyłaś a po ogarnięciu się ruszyłaś na zewnątrz.

Miałaś nadzieję, że ból ustąpi, ale jakże inaczej. Do tego za każdym razem jak kaszelnęłaś w pobliżu widziałaś te same płatki co rano. To wszystko doprowadzało cię do obłędu. Nawet zaczęłaś dopytywać o jakieś szczegóły hanahaki, choć ciągle starałaś się trzymać wersję, że wcale nie wierzysz w te brednie.

Miarka się przebrała kiedy następnego dnia znalazłaś na poduszce cały kwiat. Normalnie uznałabyś może i to za jakiś miły gest, ale teraz wprost chciałaś rzucić jasno różowym zbiorem płatków. Wzięłaś w dłonie roślinę i przyjrzałaś się jej. Był to kwiat wiśni... Uniosłaś go bliżej twarzy, by poczuć jego woń. - Czyli tak pachnie moja śmierć? Zabawne... - Szepnęłaś. Jak się dowiedziałaś to róże były najgorsze przez kolce, inne kwiaty nie zabijały tak szybko. Nagle zebrałaś się i postanowiłaś, że czas działać. - Nie mogę się poddać jakieś głupiej mistycznej chorobie! - Pomyślałaś i bardzo szybko się ubrałaś. Z kwiatem w rękach ruszyłaś do pokoju chłopaka.

Zapukałaś i usłyszałaś kroki. Policzyłaś w głowie do dziesięciu i przeszło ci przez myśl, że może jednak lepiej uciec, wizja takiej śmierci nawet ci się zaczęła podobać. Byle nie musieć mu tego mówić. Noi stało się chłopak otworzył drzwi.

-Muszę ci coś powiedzieć. - Powiedzieliście jednocześnie patrząc na siebie. Weszliście do jego pokoju i każde z was czekało aż to drugie zacznie, ale nic z tego. W końcu odezwałaś się. -Katsuki, nie mogę tego dłużej ukrywać ja... - Chciałaś dokończyć, ale chłopak zrobił to za ciebie.

- Ja ciebie też. - To było tak bez żadnej intonacji rzucone, że potrzebowałaś chwili by to przetworzyć. Kiedy jednak to do ciebie doszło chłopak wpił się w twoje usta. To był naprawdę niesamowity pocałunek i mogłaś wyczuć, że nie tylko ty bardzo tego pragnęłaś. Po oderwaniu się od siebie zauważyłaś coś na jego poduszce... Kwiat taki sam jak twój...? -Stop... Czy ty...- Zaczął intensywnie wpatrując się w twoją dłoń, w której trzymałaś roślinę.

-Czyżbyś wierzył w Hanahaki? - Zapytałaś unosząc jedną brew ku górze. Nie miałaś już żadnych wątpliwości do tego czyja była to sprawka. Obydwoje się uśmiechneliście do siebie.

Jak nie wiele trzeba było by stać się szczęśliwym...

___________________________

Tak o to witam was z shotem z Bakusiem. Szczerze to był pierwszy raz kiedy aż tak miałam się rozmarzyć o Katsukim. Szok, bo wydaje mi się, że nieźle wyszło. Przepraszam za tak mało momentów z nim nastepnym razem bardziej się postaram. Mam nadzieję, że os się podoba. ^^

Bye or meow~

One Shots (Chwilowo Zamówienia Zamknięte)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz