𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐈

238 26 18
                                    

✧・゚: *✧・゚:*

Tego samego wieczora wszyscy zostali w domu. Melanie i Louis cieszyli się, że już nie musieli ukrywać swojej relacji, dlatego wszystko było dla nich łatwiejsze. Jak narazie we trójkę razem z Issie spędzali czas razem, oglądali jakieś filmy i rozmawiali o wszystkim, co wydarzyło się przez ten cały rok. Tak naprawdę rozmowa toczyła się między Melanie a Issie, bo Louis był tam tylko po to, żeby rozkoszować się upragnioną bliskością Davis, móc bez przerwy się w nią wpatrywać i delikatnie obejmować ją ramieniem. Przez cały rok bez niej obok siebie czuł się jak nikt, zupełnie stracił wszystkie emocje, znacznie ucichł i wycofał się z jakiegokolwiek życia towarzyskiego. Całe dnie spędzał na rozmyślaniu o niej, a wieczory i noce przeznaczał na wspomnienia. Odliczał dni do jej przyjazdu, czuł się jak więzień czekający na wolność, a największym cierpieniem była dla niego samotność. Za to teraz na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech, nareszcie poczuł prawdziwe szczęście, a to ona nim była.

Kiedy zrobiło się już dość późno, razem z Melanie szybko udali się do jego pokoju. Chłopak jedynie zamknął za sobą drzwi, a zaraz po tym podszedł do Davis, która wręcz na niego czekała i bez najmniejszego zastanowienia ponownie złączył ich usta w namiętnym pocałunku, który dziewczyna oddała niemal od razu. Znów czuli się tak samo wolni jak rok wcześniej, kiedy to wszystko dopiero się między nimi zaczynało. Melanie jedynie zauważyła, że teraz wszystko co robił nie było już tak delikatne jak kiedyś, ale jak najbardziej jej to odpowiadało, a było to spowodowane tylko i wyłącznie tęsknotą, w końcu przez cały rok w ogóle się z nią nie widział. Był spragniony jej bliskości, czułości i wszystkiego, co z nią związane. Pragnął być jak najbliżej niej przez cały czas, pragnął cały czas czuć jej usta, pragnął żyć w świadomości, że jest obok.

Pragnął jej, nikogo innego.

A teraz, kiedy po roku w końcu mógł ponownie ją poczuć - jej aksamitne usta, jej drobne ciało idealnie wpasowujące się w jego dłonie i jej czułość - w końcu był spełniony, zrozumiał, że to ona była jedynym czego potrzebował. Dopiero teraz wstąpiły w niego emocje, bo przez cały rok w ogóle ich nie miał. Teraz mógł ją cały czas komplementować, uświadamiać jej to, jak piękna była, oraz dbać o nią bardziej niż o samego siebie.

- Tak cholernie za tobą tęskniłem, Davis - wyszeptał, kiedy na chwilę się od niej oderwał.

Nie czekając na jej odpowiedź, ponownie zaczął składać pocałunki na jej ustach, bo to jedyne, czego pragnął.

✧・゚: *✧・゚:*

Tej samej nocy, około pierwszej trzydzieści Melanie i Louis postanowili wyjść z domu. Partridge zaplanował już wszystko - zadecydował pójść razem z Davis nad jeden z cichych brzegów Tamizy. Nieprzypadkowo wybrał właśnie tamto miejsce, albowiem to właśnie tam poszli rok wcześniej, na parę dni przed jej wyjazdem, kiedy ich relacja już dawno zdążyła nabrać charakteru namiętności, czułości i bliskości, ale również okazywania sobie pewnych uczuć bez mówienia o nich.

- Pamiętam jak przyszliśmy tu rok temu - brunetka uśmiechnęła się na samo wspomnienie, i jedynie spojrzała na lekko zamyślonego chłopaka, który również delikatnie się uśmiechnął.

Najbardziej pamiętała ich szczerą rozmowę w tamtym miejscu - to wtedy zrozumiała jak bardzo go kocha i jak bardzo jej na nim zależało, on tak samo. Również zrozumieli, że rozłąka nie jest dla nich, wtedy temat zszedł właśnie w tym kierunku, bo obydwoje chcieli zostać razem na zawsze. A teraz znów byli obok siebie, znów czuli swoją bliskość, znów okazywali sobie czułość bez ani chwili przerwy.

Za to teraz obydwoje chcieli coś zmienić, a raczej dodać - uczucia, bo to jedyne, czego im tu naprawdę brakowało.

✧・゚: *✧・゚:*

𝐌𝐀𝐘𝐁𝐄 𝐓𝐇𝐈𝐒 𝐈𝐒 𝐓𝐈𝐌𝐄, 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang