Epilog- Wszystko wraca do normy.

10 1 0
                                    

To już ostatnia część opowiadania. Smutno mi, że muszę się z nim pożegnać, ale może to nie koniec i napiszę coś jeszcze. 
 W każdym razie zapraszam do czytania.

_________________________________

Dania...Dan...
Słyszał z oddali jakieś stłumione głosy, jakby z bardzo daleka. Jednak chłopak był zbyt obolały, aby otworzyć oczy i się ruszyć. Nie wiedział co się dzieje i co się stało, widział tylko przed sobą pustkę.
Z oddali usłyszał jeszcze denerwujące brzęczenie.
Po jakimś czasie uchylił lekko oczy i oślepiło go światło. Zobaczył tylko białe ściany i sufit i z powrotem odpłynął w ciemność.

Kiedy ponownie się obudził, zmrużył oczy starając się przyzwyczaić do światła codziennego. Czuł się zmordowany, próbując zrozumieć co się wydarzyło.
A więc to nie działo się naprawdę- pomyślał.
Z lewej strony usłyszał lekki szelest i zobaczył, że na krześle śpi Lukas.
Poza nim nie było nikogo w pokoju. Spojrzał tęsknie na chłopaka. We śnie byli razem, a teraz? Raczej nic z tego nie będzie.
Norweg poczuł poruszenie na łóżku i natychmiast się obudził.
Spojrzał skołowany na Duńczyka myśląc, że chłopak dalej śpi. Jakie było jego zdziwienie i ulga kiedy zobaczył, że Matthias się obudził.
-W końcu się obudziłeś- wyszeptał i przytulił chłopaka- zawołam resztę.
Podszedł do drzwi, otworzył i zawołał Nordyków, którzy szybko weszli do środka.
-Matthias- zawołał Tino- Boże, jak się cieszymy, że w końcu się obudziłeś.
-Co się tak w ogóle stało?
-Pociąg, którym wracałeś do domu uderzył w most Storebæltsbroen. Było dużo rannych i zabitych, Boże Matthias jak to dobrze, że wybudziłeś się ze śpiączki i przeżyłeś.
-Kiedy miał miejsce ten wypadek?
-Rok temu 2 stycznia 2019 roku, dzisiaj jest 2 styczeń 2020 rok.
-Cały rok? I byłem ten cały czas w śpiączce?
-Tak. O mało nie umarłeś na stole operacyjnym, na szczęście lekarze cię odratowali i zapadłeś w śpiączkę. Rokowania też nie były ciekawe, lekarze nie wiedzieli czy przeżyjesz, ale się udało i jesteś tu z nami- Tino przytulił Duńczyka.
Berwald się uśmiechnął a razem z nim Emil i Lukas.
-Ktoś chciałby z tobą porozmawiać- Tino odsunął się od Danii- Bardzo na to nalegała.
Do pomieszczenia weszła Seszele. Włosy miała zapięte w luźny kucyk, ubrana była jak zawsze, w niebieską sukienkę. Pomimo, że też przebywała w szpitalu nie było po niej tego widać.
-My na razie wyjdziemy- powiedział Emil- Jakby coś się stało to wołaj.
-Jasne- w głosie Danii można było wyczuć lekkie przerażenie.
Pomimo, że to był sen, ciężko można było zapomnieć o pistolecie wymierzonym w jego klatkę piersiową i bólu.
-Hej- odezwała się nieśmiało Seszele- widzę, że już lepiej się czujesz.
Matthias był przerażony żeby się odezwać.
-Słuchaj Dania, wiem, że nieciekawie to wyszło z mojej strony, chociaż był to tylko sen. Spróbuję ci to wynagrodzić, jak mi powiesz co mam zrobić, żebyś się mnie już nie bał do końca naszych dni.
-Nie- Køhler odzyskał w końcu głos- Spokojnie Sesele- uśmiechnął się, dziewczyna zrobiła to samo- Nie mam przerażenia, ani żalu, zwłaszcza, że to był tylko sen, przeze mnie też utknęłaś w tym śnie i też cię za to przepraszam.
-Nic się nie stało- Seszele się zarumieniła- Nie mogliśmy być pewni co się stanie, gdy proponowałeś mi wycieczkę z tobą. Pechowo się trochę złożyło.
-Tak, trochę tak- Dania też się zarumienił zakłopotany.
-Nie masz też jak się tłumaczyć i tak dalej, wszystko powiedziałam naszym przyjaciołom co się działo we śnie.
-Co?!- Dania krzyknął zszokowany- Jak to?
-Spokojnie, fakt o twoim być może przyszłym chłopaku przemilczałam- Ale nie jest głupi, domyśli się i dowie prędzej czy później. Wiesz, że w tym śnie miałam lekką nadzieję, że chociaż się zejdziemy- zaśmiała się- Miałam tak od kiedy wybraliśmy się na tę feralną wycieczkę.
-Wiem i przepraszam- powiedział z poczuciem winy Dania.
-Nie martw się. Wiem o tym, ja już pójdę, chyba chciałbyś się zobaczyć z twoją rodziną, a najbardziej chyba wiadomo z kim- uśmiechnęłam się- To cześć, wypoczywaj i wyjdź ze szpitala, brakuje nam ciebie na światowych spotkaniach.
-Jak na światowych spotkaniach? Nie było też na nich ciebie.
-Wiem, przekazuję słowa reszty świata. Mnie też nie mogą się doczekać.
-W porządku, ty też wypoczywaj, żeby wyjść z tego przeklętego miejsca- Dania się zaśmiała.
Seszele zrobiła to samo.
-Jasna sprawa- powiedziała i wyszła.
Zaraz po tym do pomieszczenia weszła reszta Nordyków wraz z Leonem, co Duńczyka bardzo zdziwiło.
-Jak było?- zapytał Tino.
Dania uśmiechnął się:
-Nie było tak źle. Było fajnie.
Lukas spochmurniał.
-Wyjaśniliście sobie wszystko?- spytał Emil.
-Tak- odpowiedział zadowolony Duńczyk.
-My też wiemy co się działo, kiedy byliście w śpiączce. Seszele nam powiedziała.
-Pielęgniarka nam powiedziała, że jeśli nic nie będzie się działo to wypiszą cię za tydzień- powiedział Leon trzymając za rękę czerwonego Emila.
-Jasne- Matthias się uśmiechnął- Tak w ogóle coś mnie ominęło?- pokazał na ręce chłopaków.
-Przez ten rok dużo się działo- Emil i Leon są parą, chociaż wszyscy się domyślali, że tak będzie tylko do nich samych to jeszcze nie dotarło, ja i Berwald też jesteśmy razem.
-Oj Matthias- westchnął Lukas- Teraz musimy cię wprowadzać w ten świat od nowa, gdyż rok byłeś nieobecny. Nie martw się, wszystkiego się dowiesz.

***
Minął tydzień i Køhler wyszedł ze szpitala. Seszele wyszła dzień po rozmowie z Duńczykiem. Po Matthiasa przyjechał Lukas.
-Hej, dzięki, że jesteś, mój samochód został w domu- Dania się zaśmiał.
-Nie ma sprawy- Lukas uśmiechnął się.
-Nie ma z tobą reszty?
-Powiedziałem im, żeby zostali i posprzątali chociaż twój dom na powitanie.
-Okej, dzięki wielkie.
-Nie masz za co.
Oboje wsiedli do samochodu i Bondevik ruszył.
Duńczyk obserwował otoczenie, choć coś mu nie pasowało.
-Mój dom jest w drugą stronę- pokazał przyjacielowi.
-Wiem, ale tam nie jedziemy.
Norwegia patrzyła na drogę.
-A gdzie?
-Zabieram cię do kina. Pora żebyś coś obejrzał od dłuższego czasu.
-Okej- Køhler się uśmiechnął- To nawet lepiej.

***
Po skończonym seansie, Lukas powiedział, że zabierze ich jeszcze na wzgórze, chcąc zobaczyć z Duńczykiem zachód słońca, pierwszy raz od roku.
Jakie było zdziwienie Danii, gdy się okazało, że jest to Yding Skovhøj, najwyższy punkt w Danii.
Stanęli przy bramce i zaczęli podziwiać zachód słońca.
Stali tak z 15 minut, w końcu Norwegia się odezwała:
-Byłem przerażony faktem, kiedy rok temu usłyszałem w telewizji o wypadku i kiedy pokazali listę rannych. Myślałem, że to koniec nadziei na wszystko-zaczął powoli- Najgorsze było to, że bałem się, że umrzesz... A ja wraz z tobą.
-Lukas...- szepnął Duńczyk.
-Daj mi skończyć- pociągnął nosem- Miałem zamiar ci wtedy powiedzieć, ale nie wiedziałem jak, reszta też widziała moje zachowanie, też mówili, żebym w końcu nie tchórzył, a ja stchórzyłem i nawet ci nie powiedziałem, a potem ten wypadek. Straciłem wszelką nadzieję na cokolwiek. Nie będę tchórzył i zastanawiał się nad wszystkimi „za" i „przeciw"...
Nastąpiła długa cisza.
-Oczywiście- kontynuował Norweg- Do ciebie jak najbardziej należy zdanie czy się zgodzisz czy nie... Dania... Od roku nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem... Jesteś kimś więcej, ja... ja cię kocham.
Norweg skończył i się zaczerwienił. Nastąpiła cisza i zaczął się bać, że Duńczyk nie podziela tych samych emocji, wyśmieje go i nie będą mogli być nawet przyjaciółmi.
-Ja ciebie też- wyszeptał Dania- Od jakiegoś czasu- mrugnął okiem.
Lukasowi kamień spadł z serca i przytulił się do Duńczyka. Dania pochylił się i pocałował Norwega. Bondevik odwzajemnił pocałunek.
-Proszę, obiecaj, że zostaniesz już ze mną do końca.
-Obiecuję.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też .
Przez resztę dnia stali na wzgórzu trzymając się za ręce.

Project- "Gakuen Academy"Where stories live. Discover now