~30~

623 23 7
                                    

Edmund ruszył na maszt, by zwabić tam bestię, ta chętnie otworzyła paszczę, a ten wykorzystał to, wbijając miecz w jej gardło. To koniec, pomyślał, gdy bestia zniknęła, zmieniając się w zieloną mgłę. Po chwili i mgła zniknęła, a na niebie pojawiło się słońce.
- To koniec!- zawołał jeden z żeglarzy, na co reszta zawiwatowała. Edmund zszedł po schodach, by pobiec do ukochanej, jednak wtedy z kajuty wyszła Łucja. Nie musiała nic mówić. Gdy Edmund z daleka dostrzegł jej opuchniętą od łez twarz, zamarł. Wszyscy się radowali ze zwycięstwa. A jednak chłopak miał w głowie tylko jedno - Nessa nie żyje i to przez niego. W końcu to on stworzył z obaw potwora, a ten zabił jego miłość. Do oczu napłynęły mu łzy. Jego miecz z hukiem upadł na ziemię, a pokład rozniósł owy dźwięk na cały statek. Załoga ucichła, patrząc na zapłakana królową.
- Ona nie żyje.- powiedziała z trudem Łucja, na co Kaspian również upuścił miecz. Wszystkie żelaza znalazły się na ziemi, oddając hołd zmarłej tragicznie królowej Kalormen. Żeglarze upadli na kolana, czego Edmund w tamtym momencie nie mógł znieść.
- Edmund...- zaczęła, ale ten wyminął ją i wolnym krokiem ruszył ku kajucie, gdzie było jej ciało. Zawahał się jednak nim wszedł do środka. Po policzku spłynęła mu łza, a jego ręka złapała za klamkę otwierając drzwi. Na podłodze było mnóstwo krwi, która wydobyła się z rany Nessy. Sam widok tej podłogi był dla jego nie do zniesienia. Zamknął oczy, roniąc łzy. Nie mógł podnieść wzroku na martwą ukochaną. Liczył na cud. Na jakiś cholerny cud, aż jego błagania przerwał głos. Cichy, ale wystarczająco głośny, by go usłyszał.
- Edmund.- jego serce stanęło, a oczy powoli się otworzyły. Na planie krwi siedziała ona, blada jak ściana, ale nie martwa. Chłopak upadł na kolano, gdy nogi straciły podparcie w podłodze.
- Błagam, niech to nie będą kolejne zwidy.- szepnął do siebie, na co dziewczyna podniosła się, by uklęknąć przed nim i złączyć ich usta. Gdy się odsunęła, Edmund znów zapłakał.- Ty naprawdę żyjesz.
- Tak.- zaśmiała się znów go całując. Chłopak przyciągnął ją do siebie, jakby bojąc się, że znów odejdzie.

Wyszli z kajuty, zaskakując przy tym wszystkich obecnych, którzy wciąż opłakiwali królową.
- Nessa!- krzyknęła Łucja rzucając się jej na szyję. Po chwili odsunęła się, by przyjrzeć się przyjaciółce. Oprócz bladej skóry nic jej nie było. Nawet rana zniknęła, jakby nigdy jej tam nie było.
- Jak?- spytał Kaspian, na co Edmund wzruszył ramionami.
- Łucja!- usłyszeli zza pokładu.- Edmund! Łucja!- całą czwórką podeszli do burty, skąd dostrzegli płynącego Eustachego.
- Eustachy!- zawołała Łucja, a Ryczypisk wskoczył z piskiem do przyjaciela.
- Woda. Słodka woda.- powiedział, po czym zaczął śpiewać piosenkę. Edmund przytulił do siebie Nesse, która z uśmiechem patrzyła przed siebie.
- Patrzcie!- zawołał Kaspian, widząc płynących w ich stronę rozbitków.
- Mama!- odezwała się będąca już bezpieczną Gail, po czym wraz z ojcem wskoczyła do wód, by znaleźć się blisko matki. Nessa złapała dłoń Łucji. Udało się. Jej obietnica względem dziewczynki się spełniła. Wtedy królowie i królowe dostrzegli coś jeszcze. Ląd wyprzedzony białymi unoszącymi się na tafli wód kwiatami.
- Co tam jest?- spytała Pevensie swojego przyjaciela.
- Sprawdźmy.- zdecydował Kaspian, po czym wraz z Eustachym i Ryczypiskiem popłynęli w stronę tajemniczego lądu.

- Bolało?- spytała kuzyna Łucja.
- Trochę tak. Ale był to przyjemny ból. Jakbym wyciągał sobie drzazgę z ręki.- wyjaśnił łagodnie. Był inny, czyli to. Nie tylko on po spotkaniu z Aslanem się zmienił. Edmund wiedział o tym najlepiej.- Bycie smokiem ma swoje zalety. Byłem lepszym smokiem niż człowiekiem.
- Fakt, jako smok byłeś fajny.- zaśmiał się Edmund, na co i jego towarzysze sie rozbawili.
- Dobrze, że jesteś.- posłała chłopakowi uśmiech Nessa.- I coś mi się wydaję, że uratowałeś nas wszystkich kładąc ten miecz na stole. Dzięki tobie zło zostało pokonane, a wąż zniknął.
- I jad w twoim organizmie również.- dodał Pevensie, patrząc na ukochaną z szokiem.
- Uratowałeś mnie, Eustachy.- powiedziała Ness, po czym podała mu wymownie rękę. Chłopak ścisnął ją lekko, a następnie chciał pocałować, gdy Edmund uderzył go w tył głowy.
- Uważaj sobie.- rzucił ostrzegawczo do kuzyna, co oczywiście było żartem, ale nie mniej Eustachy puścił dłoń królowej i spojrzał na wody. Kaspian widząc tą sytuację zaśmiał się pod nosem, zarażając śmiechem resztę towarzystwa. W końcu zeszli na biały piach, który pachniał liliami. Kilka metrów od brzegu woda unosiła się na wzór wodospadu, który zawijał się w stronę tajemniczego lądu.
- Aslan?- spytał nagle Eustachy, dostrzegając idącego przy nich lwa.
- Witajcie kochani.- powiedział Aslan, zatrzymując się.- Tu kończy się wasza podróż.
- Co tam jest?- odezwał się Edmund, którego poparła w rozumowaniu Łucja.
- Czy to twój kraj?
- Nie, najdroższa, mój kraj jest jeszcze dalej. To podróż w jedną stronę.
- Czy spotkam tam ojca?- spytał go Kaspian, na co lew nie odpowiedział.
- Pani, jeśli jestem godzien, zawsze chciałem zobaczyć twój kraj. Od kiedy byłem jeszcze mała, polną myszką.
- Moja ojczyzna to miejsce dla wielkich serc, takich jak twoje. Nie ważne w jak małej bije piersi.- wyznał lew, na co mysz skłoniła się wdzięcznie, po czym weszła na łupinę orzecha i odpłynęła na drugą stronę. Eustachy uronił łzę, żegnając się z przyjacielem.
- Czas na nas.- stwierdziła Łucja ze smutnym uśmiechem.
- Jak to? Już tu nie wrócimy?- spytał Aslana Eustachy, na co Nessa rzuciła niepewne spojrzenie Łucji.
- Oni nie, ale Narnia może jeszcze ciebie potrzebować.- wyjaśnił młodzieńcowi lew, a ten przytaknął rozumiejąc słowa.
- Musimy już iść.- stwierdziła Pevensie, po czym skierowała się wraz z kuzynem w stronę portalu do świata ludzi. Edmund jednak stał niewzruszony obserwując falujące wody.- Edmund?- zwróciła uwagę brata.
- Ja nie wracam.- rzucił, ku zaskoczeniu wszystkich obecnych. Nessa zamknęła oczy uśmiechając się z ulgą.
- Co?- zdziwiła się Łucja, podchodząc do brata.
- Wybacz, Łucja, ale nie pójdę z wami.
- Nie może tu zostać, prawda?- spytała lwa, który jednak milczał, wymownie patrząc na Edmunda. Chłopak posłał mu lekki uśmiech, po czym spojrzał na siostrę.- A co z Piotrkiem? Co z Zuzą?
- Zrozumieją.
- A ja?
- Zostań.- zachęciła ją Nessa.- Zostańcie oboje.- dodała, łapiąc dłoń Edmunda. Łucja prędko dostrzegła ten gest, po czym spojrzała na brata.
- Ale Ed...
- Nie mogę żyć tam, gdzie czuję się obcy, Łucja.- przerwał jej łagodnym głosem.- Poza tym nie zostawię więcej Nessy.- spojrzał wymownie na ukochaną, która była wzruszona jego decyzją. Była pewna, że odejdzie, gdy nadejdzie czas, że znów zostanie sama. Ale obiecał, pomyślała w tamtym momencie, i tym razem słowa dotrzymał.- Zostań, jeśli chcesz lub wróć do domu. Ale musisz zaakceptować moją decyzję.
- Będziesz...- urwała widocznie załamana jego wyznaniem.- Czy będziesz tu szczęśliwy?- spytała w końcu, a gdy ten przytaknął głową, Łucja objęła go za szyję. Po policzku spłynęły jej łzy. Chciała się cieszyć z jego szczęścia, jednak myśl, że już nigdy go nie zobaczy była zbyt bolesna. Edmund również nie krył łez. Ostatni raz obejmował swoją małą, upierdliwą niegdyś siostrę, którą kochał najbardziej z całego rodzeństwa. Spędził z nią tyle lat, tyle wspaniałych, ale i ciężkich chwil. Cóż więcej mógł powiedzieć, jeśli nie ,,żegnaj".
- Eustachy...- przeciągnęła Nessa przytulając chłopca.- Dbaj o Łucję.
- A ty o Edmunda.- szepnął, co wywołało uśmiech u królowej.
- Do zobaczenia, książę Eustachy.- powiedziała, po czym pocałowała chłopca w policzek, na znak pożegnania. Edmund wypuścił z rąk siostrę, by objąć kuzyna. Wtenczas dziewczęta zaczęły płakać nie mogąc się pożegnać.
- Przepraszam, jeśli byłem beznadziejnym kuzynem.- rzucił odsuwając się od chłopca Edmund.- Za bardzo przypominasz mi mnie.
- Ja? Ciebie?
- Wierz mi, aż za dobrze wiem co czujesz.- dodał, po czym poklepał kuzyna w ramię i wrócił do ukochanej, obserwując jak Łucja żegna się z Kaspianem i lwem. Gdy wraz z Eustachym ruszyła w stronę przejścia, Nessa przyłożyła dłoń do ust, tłumiąc płacz. Edmund dostrzegł to i objął dziewczynę ramieniem.
- Będziesz żałować.- szepnęła, ale chłopak pokręcił głową w wymownym geście. Zniknęli w wodzie, a Kaspian obrócił się do pary z uśmiechem.
- Bracie.- rzucił klepiąc przyjaciela w plecy.- Witaj w domu.- po tych słowach mężczyźni ruszyli na łódkę. Z kolei Nessa stała w miejscu, zakłopotana.
- Dlaczego to zrobił?- spytała Aslana, który uśmiechnął się do dziewczyny.
- Jesteś mu tak bliska, że nie mógłby bez ciebie żyć. Zmienił się, a ty razem z nim.- powiedział, na co ta przytaknęła.
- Będzie żałować, prawda?
- To zależy tylko od ciebie, córko.- uśmiechnął się ponownie, a następnie ruszył wzdłuż brzegu, by powitać nowego mieszkańca swojego lądu.






Heeeeej
Tak, to przedostatni rozdział odejmując jeszcze małą niespodziankę 😥💔🤧
Wiem, Nessa jednak żyje co było świadomym i celowym zabiegiem na waszych uczuciach, ale myślę, że ta końcówka jest równie wzruszająca

Kolejny, ostatni rozdział to tak zwany EPILOG czyli końcówka ostateczna ♥️

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎Where stories live. Discover now