~3~

1.5K 45 10
                                    

Po kilkudniowej podróży konnej dotarli do kraju Kalormen, który sąsiadował z Narnią. Znajdował się on za wielką pustynią, jednak objechanie jej zajęło zaledwie dwa dni. Zaledwie, gdyż przedwcześnie podejrzewano, że stracą na nią co najmniej dwa razy więcej. Łucja była w siódmym niebie. Uwielbiała podróże, zwłaszcza te po Narnii, którą przecież tak kochała. Edmund cieszył się wraz z nią. Ostatnie cztery lata musiał obserwować jej tęsknotę za tą ojczyzną, a teraz była tu, z nim. A co tak naprawdę czuł Edmund?
- Więc nigdy nie byliście w Kalormen?- spytał rodzeństwo Kaspian tuż przed bramą zamkową.
- Z jakieś tysiąc pięćset lat temu to może.- rzucił z uśmiechem Edmund, który udzielił się jego towarzyszom.- Sądzisz, że dojdzie do zdrady?
- Oby nie. Ale lepiej być ostrożnym.- zauważył król, na co Pevensie przyjrzał się twarzom mieszkańców, którzy wyszli im na spotkanie.
- Dawno widziałeś się z księżniczką?- odezwała się Łucja, a Kaspian się zastanowił.
- Jako dzieci widywaliśmy się często. Jej ojciec był krewnym mojej matki, więc po jej śmierci Miraz zabronił nam spotkań. Być może z obawy przed odkryciem prawdy o zabójstwie brata, a mojego ojca. Minęło kilkanaście lat od naszej ostatniej rozmowy.
- Więc praktycznie jej nie znasz.- zauważył trafnie chłopak, co jednak nie zaniepokoiło jego przyjaciela.
- Ludzie się nie zmieniają. A przynajmniej mam taką nadzieję.- dodał ciszej, po czym milczał, aż do zatrzymania się przed wejściem do zamku.- Choć mieszkańcy to tacy Telmarowie, jak my, to zasady mają inne. Stąd też ten ślub.
- Racja, w Narnii ja i Zuza zastałyśmy królowymi.- stwierdziła Łucja poprawiając suknie.- Dlaczego tutaj twoja krewna nie może sama zasiąść na tronie?
- Jak mówiłem, inne zasady, inna kultura.- wyjaśnił Kaspian, po czym rycerze otworzyli in drzwi, a trójka władców weszła do środka, podziwiając piękno owego pałacu. Był większy niż ten Kaspiana, jednak nie tak dostojny jak dawny zamek Ker-Paravel. Białe kwiaty, wstążki oraz świece wskazywały, że prace do ślubu szły w dobrym kierunku, a to wgłębi serca uspokoiło Kaspiana, któremu zależało na szczęściu kuzynki.
- Proszę poczekać, wasze wysokości.- zwróciła się do nich służka.- Księżniczka...
- Nie może uwierzyć, że przybył wielki król Kaspian X z Narnii.- powiedziała na szczęście schodów łagodnym głosem blondwłosa królewna. Wszystkie oczy spoczęły na jej zgrabnej sylwetce, gdy ta schodzili kolejno po stopniach.- Nie sądziłam, że przybędziesz, zważając na nowe obowiązki.
- Nie mógłbym nie przybyć.- zauważył król, po czym lekko się skłonił, gdy ta stanęła przed nim.- To księżniczka Nessa, moja krewna.- przedstawił ją przyjaciołom.- Nesso, to...
- Wiem kim są.- przerwała kuzynowi patrząc na rodzeństwo, które jednak nie skłoniło się, wysłuchując jej słów.- Choć mało osób wierzy, że to dawni władcy pomogli ci odzyskać tron, Kaspianie. Ale nie wierzą też w istnienie gwiazd, a jednak co noc je widzą.- stwierdziła, po czym posłała Łucji i Edmunda lekki uśmiech.- Miło was gościć w Kalormen. Mam nadzieję, że podróż minęła wam pomyślnie.
- Jeśli ktoś lubi piach.- rzucił sarkastycznie Edmund, na co księżniczka nie odpowiedziała, a przeszyła chłopaka wzrokiem.
- Piękny zamek.- zmieniła temat Łucja.
- Ma ponad tysiąc lat. Tak jak wy.- odgryzła się Edmundowi, jednak nie czekała na kolejne słowa, czy śmiechy, a obróciła się i ruszyła po schodach. Kaspian z trudem ukrył uśmiech, a Łucja ruszyła za księżniczką, która miała wskazać im komnaty. Po chwili udali się za nią również mężczyźni.
- Wybacz, jeśli cię obraziłem.- powiedział do królewny Edmund, jednak ta tylko spojrzała na niego z uśmiechem.
- Trzy kolejne komnaty są wasze.- wyjaśniła zatrzymując się.- Raczej mieszkańcy nie wezmą was za duchy i zaczną gonić z widłami, ale dla bezpieczeństwa nie wychodźcie sami poza zamek. Oczywiście możecie chodzić po całym zamku oraz do ogrodu. Służące będą was informować o posiłkach. Miłego pobytu w Kalormen.- dodała, po czym odeszła, zostawiając rodzeństwo i Kaspiana w samotności.
- Tak ją zapamiętałeś?- spytał króla Edmund, na co ten westchnął.
- Mniej więcej.- odpowiedział, a Łucja przewróciła oczami i weszła do swojej sypialni. Ci zrobili to samo.

Szedł po ogrodzie pełnym kwiatów i drzew owocowych, które właśnie kwitły. Uwielbiał fakt, że Narnia i jej okolice żyją własnym życiem, a i pory roku bywają zmienne w zależności od miejsca. Gdy przybyli do boru, była jesień, a tu trwała wiosna, ulubiona pora roku Edmunda. W końcu to wtedy doszło do pierwszego spotkania z Aslanem, bitwy z białą czarownicą i ostateczna koronacja. To był najpiękniejszy czas w życiu chłopaka. Kolejne lata to była udręka w porównaniu do lat spędzonych w Narnii. Tęsknił za tym czasem. Tęsknił szczerze za Narnia i wszystkim, co się z tym wiąże.

- Proszę.- odpowiedziała na pukanie Łucja, a do środka weszła księżniczka z uśmiechem i z filiżanką herbaty.
- Chciałam spytać, czy komnata ci odpowiada i czy nie masz jakiś pytań.- stwierdziła śmiało Nessa, podając królowej napój.
- Zamek jest przepiękny, a komnaty ogromne.- uśmiechnęła się do niej Łucja.- A co do pytań, to mam ich sporo.
- Cieszę się, bo ja chętnie na nie odpowiem.- wyznała dziewczyna wychodząc na balkon, a wraz z nią jej nowa znajoma.- Uwielbiam ten widok. Zachodzące słońce, morze, sięgające aż do Narnii i mój lud, zajęty własnymi sprawami.
- Rzeczywiście, jest wspaniały.- przyznała Łucja, a gdy zapanowała cisza, ta się odezwała łagodnie.- Przykro mi z powodu twojego ojca, króla Ferdynarta.
- Chorował przez wiele lat, aż wino go zabiło.- wyjaśniła niewzruszenie dziewczyna.- To chyba łączy mnie i Kaspiana. Oboje młodo straciliśmy obojga rodziców.
- Twoja matka też nie żyje?
- Tak, zabrała ją gorączka, gdy byłam niemowlęciem. Ale miałam służki, niańki i oczywiście ojca, choć ten nie bywał idealnym rodzicem. Ale za to był idealnym władcą, a poddani go kochali. Brakuje go mieszkańcom Kalormen.- stwierdziła.- Po to ten ślub, to...małżeństwo. Ktoś musi rządzić i zająć jego miejsce.
- Szkoda, że u was kobiety nie mogą siedzieć na tronie.- uśmiechnęła się do niej Łucja, a Nessa się zaśmiała.
- Żadna strata. Byłabym okropną władczynią. Mam nadzieję, że mój przyszły mąż będzie bardziej odpowiedzialny i...roztropny.- powiedziała zamyślona Nessa, po czym spojrzała w dół na spacerującego oo ogrodzie Edmunda.- Jak to możliwe, że jesteście tak młodzi? Czytałam o was w książkach o dawnej Narnii. Macie z...dwa tysiące lat.
- To bardziej skomplikowane.- zauważyła Łucja opierając się o barierkę balkonu.- Za każdym razem gdy wychodzimy z Narnii do naszego świata wracamy do czasu, w którym zniknęliśmy, więc się nie starzejemy.
- Faktycznie skomplikowane.- uśmiechnęła się księżniczka, po czym spojrzała miło na Łucję.- Za godzinę będzie wieczerza. Pokojówka cię zaprowadzi. A póki co, rozgość się.
- Dziękuję.- powiedziała dziewczyna, a ksieznik obróciła się i wróciła do swoich obowiązków. Z kolei Łucja spojrzała na piękny widok, który wcześniej szczegółowo opisała Nessa, ale tym razem dostrzegła jeszcze coś. Błądzącego po ogrodzie Edmunda.


Heeejka
Dajcie znać jak się podoba rozdziałek 🥺🥰 i co sądzicie o postaci Nessy?

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠́𝑐𝑖 𝑧 𝑁𝑎𝑟𝑛𝑖𝑖; 𝐾𝑠𝑖𝑒̨𝑧̇𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎 𝑁𝑒𝑠𝑠𝑎जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें