22. Ten chłopak stawał się moją zgubą

180 11 4
                                    

Diana pov's

Zagrasz mi coś? – zapytałam wykrzywiając usta w najsłodszym uśmiechu jakim umiałam. Chłopak westchnął ciężko, ale zgodnie z moją prośbą ponownie ułożył palce na klawiszach. Gdy zaczął grać czułam jak opanowuje mnie spokój. Ta melodia była mi skądś znana, ale nie do końca widziałam skąd. Mimo to siedziałam na podłodze spoglądając na Victora, który płynie przesuwał palcami dając piękny wydźwięk.

Po wczorajszej nocy czułam zamiany. Przede wszystkim byłam z siebie dumna, że znowu się nie odsunęłam, a dałam się ponieść. Zbliżenie z Victorem skutkowało pogłębieniem naszej relacji co mnie cieszyło, jak i przerażało. Często miewam myśli, które nadzwyczajnie zaburzają mi wszystkie plany i potem nie umiem przestać o tym rozmyślać. We wszystkich relacjach jakie miałam - a nie było ich wiele - zawsze gdy coś miałaś się rozwinąć uciekałam. Bardzo bym chciała by tak się wydarzyło również z Victorem miałam dość tego uczucia, które uniemożliwiało mi szczęście.

– Diano? – dotarł do mnie głos chłopaka przez co ocknęłam się z lekkiego letargu. Spojrzałam na niego i podniosłam się siadając tuż przy nim. Oparłam głowę o jego ramie prosząc o kolejną piosenkę. I kolejną i tak prosiłam przez następną godzinę...

Jego gra była tak zachwycająca, że miałam ochotę słuchać jej godzinami.

***

– Gdzie idziemy? – zapytałam chwytając go za rękę. On tylko spojrzał na mnie kątem oka wykrzywiając usta w podejrzanym uśmiechu. Przechadzaliśmy się po ulicach Paryża w tylko jemu znaną stronę. Skręciliśmy jedną z uliczek i wtedy dostrzegłam małą kawiarnie, która utrzymana była w takim starym stylu. Spojrzałam na chłopaka i wtuliłam się w jego bok.

– Podoba ci się? – zapytał a ja momentalnie przystanęłam.

– Żartujesz?! Nigdy tu nie byłam tu jest prześlicznie! – zapiszczałam radośnie. Nie wiedziałam, że w tym mieście znajduje się w ogóle taka kawiarnia. Razem weszliśmy do środka gdzie już na samym wejściu unosił się zapach świeżej kawy. Victor zaciągnął mnie do jednego ze stolików. Usiadłam na przeciwko niego i zaczęliśmy temat na błahe sprawy. W tym momencie naprawdę byłam szczęśliwa, czułam że Victor to ktoś kto mnie stabilizuje. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Wszystko wyglądało na to, że zaczyna się układać, Victoria zniknęła, leki zaczęły pomagać, mniej więcej przezwyciężyłam swój lęk.

Było coraz lepiej

– Ej? – upiłam łyk kawy spoglądając na niego pytająco. – Nie wiem czy ja mam jakieś zwidy czy faktycznie widzę Melody i twojego dziwnego przyjaciela.

– Co?! – gwałtownie się obróciłam i wtedy ich dostrzegłam. Siedzieli trochę dalej od nas ale z naszych miejsc było ich doskonale widać zauważyłam, że chyba mieli udane spotkanie, bo co chwile Finn wybuchał śmiechem. Dostrzegłam również, że jego dłoń leży...

NA JEJ DŁONI

podniosłam się od razu do nich podchodząc, chłopak gdy mnie zobaczył natychmiastowo puścił dłoń Melody, a jego twarz pobladła.

– Przeszkadzam?

– Diana to nie tak....

– Nie tak powiadasz? – prychnęłam zakładając dłonie na biodra – I ty ode mnie wymagasz prawdy, gdy sam mi jej nie mówisz? Serio Finn? Przyjaciele?

– Czekaj Diano – dziewczyna obok odezwała się, a ja jedynie uniosłam dłoń skutecznie ją uciszając.

– Pierdolcie się.

Chwyciłam obok mnie stojącego Victora za rękę i wyszłam z kawiarni. Może i trochę impulsywnie zareagowałam, ale po prostu...Finn wymaga ode mnie samej prawdy a o Melody ani razu mi nie powiedział.

The missing pieceWhere stories live. Discover now