1.

277 19 38
                                    

- Jesteś najgorsza! - krzyknąłem na cały dom.

Ciekaw jestem jaką minę mają sąsiedzi, gdy codziennie słyszą jakieś awantury. Mam nadzieję, że nie zwracają na nas uwagi i nie nazywają tego "patologią"...jeszcze nic złego nie słyszałem na swój temat, także chociaż tyle.
A mama pewnie dostaje pochwały jak pięknie potrafiła wychować syna na tak rozsądnego i mądrego chłopaka.
Cóż...nie jestem łatwą osobą do tego.

- Harry! Nie tak cię wychowałam.

Czy ja widzę łzy w jej oczach?
Nie wzruszyło mnie to. Ani trochę.

- Owszem. - odpowiedziałem. - Ale nie możesz traktować mnie do kurwy nędzy jak jakieś malutkie dziecko. Mam ręcę i nogi, więc wszystko co jest do życia potrzebne. I może jeszcze tego nie wiesz, ale potrafię poradzić sobie bez twojej pomocy. - warknąłem. - Życie jest pełne niespodzianek i zbliżam się już do wieku, gdzie po prostu nie będę pod twoją opieką. Jeśli nie pamiętasz.

Widziałem, że była zaskoczona moim słownictwem, a raczej taką wypowiedzią. Ale cóż...takie życie.
Mam 17 lat, więc jestem PRAWIE dorosły. Nie jestem niemowlakiem i naprawdę potrafię sam o siebie zadbać.
Nie spaliłem domu, gdy coś chcę ugotować. Nie to co Niall. Prawie.
Potrafię zrobić te rzeczy, które po prostu są potrzebne w życiu... i wiem, że jak dojdzie do apokalipsy zombie to przetrwam i wyjdę z tego cało.

- Oceny mam w miarę okej. Nie przebywam w jakimś złym towarzystwie. Ale tobie zawsze coś nie pasuje. Nie będę jakimś robotem, który będzie spełniał twoje nadzwyczajne rozkazy. Codziennie tak jest. - kopnąłem krzesło. - Nie będziesz mnie kontrolować. Jeszcze tylko rok... - westchnąłem.

Niby tak mało, a jednak tak dużo do tej pełnoletności brakuje...

- Jeszcze zobaczysz. - pogroziła mi palcem. - Jeszcze nie raz poprosisz mnie o coś, to wtedy ja ci nie pomogę. Bo jesteś "prawie" dorosły, jednak mieszkasz w tym domu, a tutaj panują jakieś zasady.

- Dobra, zamknij się. - mruknąłem pod nosem. - Idę do Ni...

- Nigdzie nie idziesz. Masz szlaban. -przrwała mi, odwróciła się na pięcie i poszła do swojej sypialni.

- I TAK UTRZYMUJĘ ZDANIE, ŻE JESTEŚ NAJGORSZA! - wydarłem się i miałem nadzieję, że usłyszy.
Niech ma za swoje.

Choć i tak powoli zbierały się we mnie wyrzuty sumienia, że bez sensu była ta awantura.

Nie miałem co robić, więc poszedłem do swojego pokoju.
Na szczęście nie zabrała mi telefonu.
Jeszcze.

Harry: Niall, matka dała mi szlaban kurwa

Niall: Grubo ziomek. Co teraz?

Harry: Nie wiem, ale mam nadzieję, że to przeżyję

Niall: Spoko. Trzymam kciuki (jak coś to biorę twój pokój jako pamiątkę). To do jutra!

Zaśmiałem się. Niall zawsze potrafi pocieszyć. To dobry przyjaciel. Zawsze jest przy mnie.

Opadłem na łóżko.
To nie tak, że nienawidzę mamy.
Nigdy bym tak do niej nie powiedział, ani też nie pomyślał.
Czasami przekracza granicę i nie daje mi wystarczającej swobody.
Ale taka jest właśnie rola matki...

Czy to jest nastoletni bunt?
Może.
Teoretycznie zacząłem dorastać dosyć późno, a więc teraz wszystko przychodzi z opóźnieniem. I po prostu mogło się to skumulować...przez te wszystkie lata.

W takich chwilach pomagały mi...pierścionki. A dokładniej sygmety.
Dodawały mi odwagi i pewności siebie.
A w takie dni jak teraz...po prostu otuchy.
Nikt praktycznie nie wie, że je uwielbiam.
Mam nawet specjalną skrytkę na nie. I dosyć sporą kolekcję.
Ubieram je zazwyczaj wieczorem i lubię z nimi spać.
Niall uważa to za dziwne, choć sam jest dziwny. I to o wiele bardziej niż ja.

Darkness Side ~ larry stylinson o.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz