17

13.2K 956 139
                                    

Położyłam się na łóżku czując błogie uczucie, które pochłaniało moje ciało. Serce tłukło mi jak oszalałe, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Zawsze przerażało mnie to uczucie — bolesne tłuczenie mięśnia sercowego, promieniujące przez całą pierś aż do kręgosłupa. Naprawdę obawiałam się śmierci. 

Śmierć przez atak serca wzbudzała we mnie największy lęk. Moje serce po kilku miesiącach takich maratonów było wyniszczone, a zmiany były nieodwracalne, ale gdy byłam naćpana nie byłam w stanie się o to martwić. Przecież każdy kiedyś umrze, prawda?

Euforia wywołana amfetaminą to coś, czego nie dało się do niczego porównać. Była po prostu nie porównywalna. Nic w życiu nie jest w stanie wywołać tak pozytywnych emocji — alkohol, marihuana, koncert ulubionego zespołu, gaz rozweselający, przejażdżka na rollercoasterze, nawet najsilniejszy orgazm nijak się miały do tego doznania. Kto raz go poznał pragnął poczuć go znowu.

Przymrużonymi oczami obserwowałam jak Niall zwinnie zabiera się do kreski, a następnie wciąga całą jej długość. Odetchnął ciężko po czym z błogim uśmiechem rozłożył się bardziej na krześle.

— Trafnie podejrzewałem jakie z ciebie ziółko — roześmiał się.

Jego źrenice były pomniejszone, ręce przestały się trząść, uśmiech nie schodził mu z ust.

Przejechał wzrokiem po moim ciele. Oblizał wargę, a w jego spojrzeniu było coś, przez co moje ciało przeszedł dreszcz.

— Ćpun pozna ćpuna — kontynuował. — Każdy inny człowiek zostawiłby torbę pełną dragów w samochodzie, nie chcąc mieć z nią nic wspólnego. Ty za to instynktownie chciałaś tego pilnować, więc zabrałaś ją ze sobą. Namówienie cię na kreskę zajęło mi kilkanaście sekund. Ludzie którzy wcześniej nie brali boją się inicjacji z twardymi narkotykami, zwlekają z odpowiedzią, przecież podejmują poważną, nie raz nieodwracalną decyzję. A ty? Twoje oczy błyszczały się na widok kilku centymetrów białego prożku. Lubisz dragi, Collins — wyszczerzył się. — Jakie jeszcze tajemnice skrywasz?

Patrzyłam na niego mętnym wzrokiem. Zablokowaliśmy spojrzenia i trwaliśmy tak kilka sekund, które zdawały się być godzinami.

Czuł satysfakcję. Był z siebie dumny, że skłonił mnie do tego, że mu uległam. Od kiedy go poznałam wiedziałam, że uwielbiał mieć kontrolę nad ludźmi. Sprawiało mu to radość, może nawet go to podniecało.

Dałam się omamić, ale miałam to gdzieś tak długo, jak tylko było mi dobrze.

— Nikomu ani słowa — wymamrotałam drapiąc się po nosie. — Jesteś taki wkurwiający. Sam twój głos doprowadza mnie do szału. 

Wstał z miejsca i stanął nad moim łóżkiem. Popatrzył na mnie z góry i uśmiechnął się chytrze. 

Obserwowałam jak wyciąga dłoń w stronę mojego ciała. Jego palec dotknął mojej łydki i zaczął powoli sunąć ku górze. Minął moje kolano i przesuwał się dalej, a ja trwałam w tym nie mogąc się ruszyć. Zatoczył niewielkie kółko na moim udzie. W oczach pojawił mu się błysk, gdy poruszyłam się niespokojnie pod wpływem tego kontaktu fizycznego. 

— Mój głos mógłby doprowadzić cię do szaleństwa. I nie tylko głos — puścił mi oczko. 

Wciągnęłam powietrze i podniosłam się do pozycji siedzącej, a następnie rzuciłam w niego poduszką, którą bez problemu złapał jedną ręką. 

— Nie dotykaj mnie nigdy więcej — zagroziłam mu palcem. 

Przewrócił tylko oczami.

— Zbierajmy się stąd — powiedział nagle ożywiony.

Impossible 🚬 (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz