3

19.2K 914 85
                                    


#poprawione

Chwilę po moim przyjeździe, do domu Matta wrócili jego rodzice. Z Ann rzuciłyśmy się sobie na szyje, jak dobre przyjaciółki. Przez ponad godzinę rozmawiałyśmy o rzeczach, które wydarzyły się w ciągu ostatnich dwóch lat. Wreszcie Matt zaciągnął mnie siłą z powrotem do swojego pokoju i do późnej nocy oglądaliśmy nasze ulubione filmy do czasu, aż oboje zasnęliśmy.

Ze snu wyrwał mnie bezlitosny dźwięk telefonu. Kiedy udało mi się uporać z ciężkim ramieniem Matta otulającym mnie ciasno w pasie, zaspanym wzrokiem spojrzałam na wyświetlacz, gdzie pojawiło się zdjęcie mojej matki. Zegar wskazywał godzinę dziesiątą.

- Halo? - ziewnęłam do słuchawki.

- Ty jesteś niereformowalna! Wracaj natychmiast do domu, za godzinę jedziemy zakupy i nawet nie próbuj się spóźnić. Nie pozwolę ci tym razem naruszyć mojego grafiku.

Niewzruszona przeciągnęłam się w łóżku.

- Chyba sobie żartujesz. Nigdzie nie jadę.

- Jak sobie chcesz! - sapnęła do słuchawki i się rozłączyła.

- Co za suka - syknęłam pod nosem i wstałam z łóżka.

Przez krótką dyskusję z matką musiałam obudzić Matta, bo przewrócił się na plecy i zamrugał kilkakrotnie oślepiony przez rażące światło wpadające przez okna.

- Co robisz? - uniósł jedną brew. - Wracaj natychmiast do łóżka.

Z samego rana jego chrypka była jeszcze głębsza.

- Pójdę do siebie się ogarnąć, nawet nie zdążyłam się rozpakować - chwyciłam za jeansy, które leżały przewieszone na krześle.

Dla ścisłości - były tam ponieważ w jeansach nie śpi się zbyt dobrze, a nie dlatego, że Matt mi je ściągnął. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i mimo, że potrafiliśmy pocałować się na imprezie po sporej ilości alkoholu i nie raz widzieliśmy się nago, to nigdy nie przerodziło się to w jakąś skomplikowaną relację. Najlepszy dowód na istnienie przyjaźni damsko-męskiej.

Sfrustrowany głośno jęknął.

- I pewnie jako najlepszy przyjaciel powinienem teraz wstać i pójść ci pomóc?

- Dokładnie tak - patrząc na niego z uśmiechem zapięłam rozporek spodni.

- Chyba wybieram łóżko - odwrócił się na bok i nakrył kołdrą.

Nie dałam za wygraną i szybkim ruchem zerwałam z niego pościel.

- Kurwa, zabije cię. A poza tym właśnie ukazałaś mój poranny wzwód.

Parsknęłam śmiechem.

- Wstawaj i załatw swój problem. Będę czekać na ciebie na dole - ruszyłam do drzwi, wcześniej złośliwie odsłaniając wszystkie rolety, by uniemożliwić mu zaśnięcie.

***

- Krzyk za trzy, dwa, jeden... - odliczyłam, gdy przekroczyliśmy próg mojego domu.

Jak na zawołanie moja matka wparowała do przedpokoju w swoich różowych szpilkach.

- Jesteś z siebie dumna?! Wczoraj miałyśmy spotkanie z projektantem, dla którego miałaś szanse reklamować ubrania! Przeniewierzyłaś taką szansę, bo wolałaś szlajać się gdzieś przez całą noc! - uszy pękały mi od jej piskliwego tonu.

Nie zauważyła, że razem ze mną w pomieszczeniu znajdował się Matt. Kiedy stanął przy moim boku omiotła go zaskoczonym spojrzeniem.

- Dzień dobry, Pani Collins - wyszczerzył się szelmowsko ignorując awanturę, którą właśnie robiła.

- No tak, kogo mogłam się spodziewać jak nie ciebie Mckibben - nagle zmieniła ton i przeczesała swoje loki.

Zawsze wdzięczyła się przy moich kolegach. Zawsze.

Nie mogąc na to dłużej patrzeć chwyciłam Matta za rękę i ruszyłam przed siebie, szturchając barkiem jędzę zwaną moją matką.

- Taka jaką ją zapamiętałem - pretensjonalna, zapatrzona w swój wygląd i lubiąca młodszych - zaśmiał się pod nosem, kiedy wchodziliśmy po schodach.

Wymierzyłam mu cios łokciem w żebra.

- Zamknij się.

***

- Chciałabym zrobić coś szalonego - jęknęłam, kiedy wkładałam ostatnią stertę koszulek do szafy.

Razem z Mattem rozłożyliśmy się na podłodze rozpakowując wszystkie kartony oraz walizki. Na całe szczęście udało nam się z tym szybko uporać. Teraz, kiedy wszystko było gotowe chciałam wyjść na miasto i się zabawić. Może miał to być symbol rozpoczęcia wszystkiego od nowa, a może po prostu potrzebowałam rozrywki?

- Może pójdziemy do klubu ze striptizem i zatańczysz dla mnie na rurze? - poruszał sugestywnie brwiami.

- Chcę zrobić coś, czego jeszcze nie miałam okazji zrobić - machnęłam na niego ręką.

Zaskoczony zerwał się na równe nogi.

- Tańczyłaś już na rurze? - jego oczy świeciły jak u małego dziecka na widok łakoci.

- Wiele rzeczy nie zdążyłam ci jeszcze opowiedzieć o Leeds - wzruszyłam ramionami. - Zbieraj się, postawie na spontaniczność.

***

- Chcesz pójść zrobić sobie tatuaż?! - zdziwił się Matt, kiedy wskazałam na wielki baner „Tattoos and Piercing" w samym centrum Londynu.

- Chyba mam lepszy pomysł - uśmiechnęłam się szaleńczo.

Matt posłał mi niepewne spojrzenie i oboje weszliśmy do środka studia. W tle leciała nieznana mi rockowa kapela. Całe pomieszczenie miało przytłaczające czerwone ściany, a na ścianach znajdowały się gabloty z kolczykami do różnego rodzaju przekłuć oraz oprawione w ramy projekty tatuaży.

Do lady podeszła rozpromieniona młoda dziewczyna z czarnymi długimi włosami. Jej ręce w całości były pokryte kolorowym tuszem, a w brwi, nosie oraz wardze posiadała kolczyki.

- Hej, co będzie robione? - wesoło zagadnęła.

- Hmm, chciałabym... coś przekłuć! - podjęłam szybką decyzję.

- Tak się składa, że mamy teraz wolny termin. Jesteś gotowa?

- Jasne - wyszczerzyłam się.

- A więc zapraszam za mną.

Znalazłyśmy się w sąsiednim pokoju, gdzie znajdował się już chłopak z zielonym irokezem. Powitał mnie uśmiechem i przedstawił się jako Trevor. Od razu poprosił, abym usiadła na specjalnym fotelu podobnym nieco do tego stomatologicznego, na którym siada się zawsze u dentysty.

- A więc co przebijamy? Nos? Pępek?

- W zasadzie interesowałoby mnie przebicie w tym miejscu - uśmiechnęłam się niewinnie i dotknęłam skóry pomiędzy moimi piersiami.

Tak, na to wpadłam dosłownie minutę temu.

Chłopak uniósł jedną brew, ale nic nie powiedział. Z uśmiechem zabrał się do pracy.

Cały zabieg nie trwał więcej niż dziesięć minut i prawie w cale nie poczułam bólu. Uregulowałam opłatę przy ladzie i kiwnęłam do Matta, który siedział w poczekalni z nosem w telefonie.

Wyszliśmy na zewnątrz, a mój przyjaciel westchnął z ulgą.

- Nie mogłem już znieść tej muzyki. A więc co takiego zrobiłaś?

Bez słowa podeszłam do niego i odchyliłam bluzkę tak, by mógł dostrzec wszystko, co miałam pod nią. Jego oczy powiększyły się do wielkości spodków.

- To jest genialne! - wyraz jego twarzy stał się na chwilę poważny, gdy dalej zerkał za bluzkę. - Twoje cycki naaaprawdę urosły!

Impossible 🚬 (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz