Ramsay
Zastygła jak posąg, jej wzrok jest mieszaniną strachu i szoku.
- Czego potrzebujesz? - pytam uważnie ją obserwując. Dziewczyna unosi delikatnie brwi ku górze.
- Dlaczego mi to robisz? - po tym pytaniu Sansa przymyka oczy i opiera się o poduszki. - Chcesz zrobić sobie ze mnie zabawkę?
- Nie chodzi tu o mnie, tylko o Ciebie. - nie chce dopuścić do siebie tego, że kogoś może obchodzić jej komfort. - Czego ci brakuje?
- Wiesz, są studia, po których mógłbyś się tym zawodowo zająć. - po tych słowach zwraca na mnie spojrzenie swoich niebieskich oczu.
- Masz problem z zaufaniem po Joffreyu, prawda? - pytam unosząc brwi ku górze. Dziewczyna przymyka oczy, spod powieki wyłania się pojedyncza łza. Sansa ociera ją grzbietem swojej dłoni. - San?
- A jak sądzisz? - wzrok rudowłosej jest przeszklony. - Nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile razy nienawidziłam samej siebie. Ile razy miałam poczucie braku wartość. I te myśli, one były najgorsze.
- Jakie myśli? - dziewczyna zaczyna się otwierać. Pewnie jest to spowodowane zmęczeniem, ludzie w takim stanie często mówią rzeczy, które normalnie nie ujrzałyby światła dziennego.
- Byłeś kiedyś w stanie, w którym nienawidzisz swojej osoby i nie możesz patrzeć na swoje odbicie w lustrze? Dałam się zapędzić w kozi róg, w którym widzę wszystko w negatywny sposób. - głos dziewczyny minimalnie drży, jednak Sansa dobrze to maskuje. - Kiedy pokazałeś mi tamto zdjęcie, chciałam się zapaść pod ziemie. Zobaczyłeś na nim praktycznie wszystko. - po policzku dziewczyny spływa pojedyncza łza. Wszedłem w jej strefę komfortu. Delikatnie ocieram łzę z policzka dziewczyny. Sansa otwiera swoje przeszklone oczy i zerka na mnie. - Przeraża mnie to, jak bardzo chcesz wniknąć w moją osobę.
- Potrzebujesz rozmowy.
- Rozmawiałam wielokrotnie z Margaery.
- Widzę, że potrzebujesz. - odpowiadam mocnym tonem. - Dlaczego chcesz zaprzeczać, czemuś co jest oczywiste? - pytam unosząc brwi ku górze.
- Skąd mam mieć pewność, że mogę ci zaufać?
- Widziałaś abym miał znajomych? Przyjaciół? - po tych słowach unoszę brwi ku górze. - Z nikim nie mam bliższej relacji, nikogo nie dopuściłem do siebie, prócz Myrandy. - dziewczyna jest zaciekawiona. Uważnie wsłuchuje się w moje słowa. - Zerwałem z nią, ponieważ nie odwzajemniałem jej uczucia, a ciągnięcie tego byłoby męką. Skomentowała moje zachowanie, mówiąc, że nie dziwi się śmierci mojej Mamy, ze względu na to, że urodziła mnie. - Sansa przykłada dłoń do ust zakrywając je. - Moja Mama zmarła przy porodzie, nigdy jej nie poznałem, całe życie o niej myślę. Freya pamięta urywki z nią związane, jednak nie ma tego dużo. Jak widzisz zaufałem i pożałowałem tego.
- Ramsay, bardzo mi przykro. - mówi odsłaniając usta. - Współczuję Ci.
- Macocha od najmłodszych lat traktuje nas jak swoje dzieci, jednak myśli o Mamie i tak co jakiś czas mnie nachodzą. - mięśnie brzucha dziewczyny się rozluźniły, nie jest już tak spięta. - Jesteś jedyną osobą, której o tym mówię.
- Joffrey zachowywał się na początku w czarujący sposób. Dopiero po pewnym czasie, zaczęła wychodzić z niego grubiańska natura. - zdecydowała się na to, aby podzielić się ze mną swoim wyznaniem. W pewnym stopniu mi zaufała.- Zaczynał od docinek w kwestii ciastek cytrynowych, które uwielbiam. Za każdym razem komentował mnie gdy je jadłam. Zaraz będziesz wyglądać jakbyś była w ciąży albo Nie musisz się upodabniać do dyni w nawiązaniu do moich włosów. Wszystko mu przeszkadzało, biust w jego mniemaniu był za mały. Uda, obrzydzały go ze wzgledu na ich grubość i rozstępy, które zauważył gdy latem miałam krótkie spodenki. Komentował mnie mówiąc, że taka świnka jak ja trafiła na Księcia jak on. Wielokrotnie mnie poniżał, miałam dosyć więc z nim zerwałam. Nie byłabym stanie mu zaufać, rozebrać się, czy cokolwiek takiego. Bałam się bycia ocenioną. - spojrzenie dziewczyny jest skupione na mnie. Ma przeszywający wzrok. - Gdy pokazałeś mi tamto zdjęcie, wtargnąłeś w moją strefę komfortu. Zrobiłeś coś czego się bałam, czego unikałam. Zobaczyłeś mnie taką jaką jestem. - tamto zdjęcie było piękne. Ukazywało Sansę pod prysznicem. Włosy, które nie zostały jeszcze zmoczone, zasłaniały biust. Kształtny i delikatny. Krople wody obmywały jej krągłości schodząc coraz niżej. Przez wydatne biodra, kobiece uda, aż po krągłości. Miała na nim zamknięte oczy, usta delikatnie rozchylone, a strumień wody swobodnie spływał po jej klatce piersiowej, ramionach i innych partiach ciała. Nigdy wcześniej nie widziałem tak ładnego zdjęcia. Zwracam swoje spojrzenie na dziewczynę. Sięgam po jej dłoń, delikatnie ją chwytam i przykładam do swojej klatki piersiowej.
- Co czujesz? - wygląda na zaskoczoną. - Co czujesz? - powtarzam obserwując jej reakcję.
- Bicie twojego serca.
- Tak samo jak ty jestem człowiekiem, tak samo jak ty mam serce i tak samo jak ty mam w sobie wiele niepewności. - odpowiadam puszczając jej dłoń. - Zdjęcie, o którym mówiłaś, nie ukazywało brzydkiego ciała. Ani okropnych rozstępów. Była na nim dziewczyna, w oazie spokoju. I krągłych kształtach, delikatnej urodzie. Rozstępy to normalna kwestia, większość ludzi je ma, a grube uda są bardzo podniecające. - dodaję zerkając na nią. - Nie zaakceptujesz siebie dopóki sama nie zobaczysz ile w sobie skrywasz. Zastanów się czy chcesz na poważnie brać słowa Joffreya, to idiota i każdy o tym wie. Wpędził cię w takie poczucie, że bałaś się jego dotyku. Nie zasługiwał na ciebie.
- Tęsknisz czasem za Myrandą?
- Teraz jest mi dobrze. - odpowiadam z delikatnym uśmiechem. - Jesteś wygodna. Masz potrzebę bliskości?
- Czasem tak. - odpowiada opierając jedną z dłoni na mojej klatce piersiowej. - I to bardzo mocną.
- Mogę ci ją dać.
- Nie, nie chcę.
- Nie chcesz, czy się boisz? - pytam unosząc brwi ku górze. Podnoszę się i siadam obok dziewczyny. - Boisz się mnie? - zerka w moją stronę. Milczenie jest wystarczającą odpowiedzią. Po krótkiej chwili dziewczyna kładzie jedną ze swoich dłoni na moim karku, zwracam swoje spojrzenie na nią. Nachyla się i składa pocałunek na moim czole.
- Bardzo mi przykro przez to, co zrobiła ci Myranda.
- Można powiedzieć, że oboje zostaliśmy źle potraktowani. - dziewczyna w odpowiedzi kiwa głową. Jej spojrzenie przeskakuje z moich oczu na usta. Warto ryzykować w życiu, nachylam się i rozpoczynam pocałunek. Dziewczyna jest zaskoczona, jednak po krótkiej chwili go odwzajemnia. Kieruję swoje dłonie na jej biodra. Sansa przesuwa się i siada na mnie okrakiem, jest bardzo blisko. Przygryza moją dolną wargę, a jedną ze swoich dłoni wplata w moje włosy. Pogłębiam pocałunek przez język, tym razem dziewczyna odpowiada tym samym od razu. Moje dłonie przechodzą na jej uda, wykonuję na nich koliste ruchy. Delikatnie odchyla się ode mnie głęboko oddychając. - Zostanie to między nami, wiem, że tego potrzebowałaś. - Sansa w odpowiedzi się we mnie wtula. Jutro zapewne będzie tego żałować.
![](https://img.wattpad.com/cover/239029413-288-k621959.jpg)