część 1

103 2 0
                                    

Nadiyah „Diyah" Valentino

__

Punkt widzenia Diyi:

Po raz setny wpatruję się w telefon. Gdzie jest Khloe i dlaczego nie odpowiada na moje wiadomości? Byłabym przeklęta, gdyby cała moja piękność była tylko po to, aby zostać tutaj sama dla siebie.

Miałam na sobie beżową sukienkę na ramiączkach, która przylegała do mojego ciała i pokazywała wszystkie moje kształty. Moje włosy były upięte w ciasnym koku, a linię miałam idealną.

Mój makijaż był perfekcyjny. Smoky idealnie komplementowało moje i tak już duże brązowo-zielonkawe oczy i pulchne usta.

Nie chwalę się, ale...

Co mogę powiedzieć? Wiem, że dobrze wyglądam, podobnie jak wszyscy wokół mnie. Obserwowali mnie mężczyźni z całego parkietu a nawet niektóre kobiety.

Nie zwracałam na to zbyt wiele uwagi, jak na razie nie byłam gotowa na związek i prawdopodobnie nie byłabym przez jakiś czas po tym małym wybryku, który zrobił mi mój były.

Dlaczego niektórzy mężczyźni myślą, że mogą robić, co im się podoba z miłością, jaką daje im kobieta, zamiast ją pielęgnować?

 Mój telefon zaczął wibrować i natychmiast kliknęłam w  wiadomość z nadzieją że to od Khloe.

Ben: Diyah, jutro wieczorem jemy rodzinną kolację u mojego starego przyjaciela. Chcę, żebyś go poznała i odpowiednio się ubrała, ponieważ jego syn też tam będzie.

Nadiyah: Ugh, tato czy naprawdę muszę przyjechać? Wiesz przecież jak bardzo nienawidzę przychodzić i poznawać nowych ludzi. Dlaczego nie weźmiesz ze sobą Talii?

Ben: Tak księżniczko, wiem, że tego nienawidzisz, ale przyjdź ze względu na twojego starego ojca a poza tym, twoja siostra jest mężatką i ma dziecko, nie mogę ciągnąć jej wszędzie.

Nadiyah: Dobrze, tylko dlatego, że poprosiłeś i dlatego, że jesteś najlepszym ojcem na świecie.

Ben: Jestem twoim jedynym ojcem. Do zobaczenia jutro wieczorem o 19:30. Kocham Cię.

Nadiyah: Też cię kocham i do zobaczenia później .

Spojrzałam na drzwi, żeby zobaczyć, czy Khloe już weszła, lecz mój wzrok przykuł uwagę na coś jeszcze. Tam przede mną stał najprzystojniejszy mężczyzna jakiego kiedykolwiek widziałam.

Miał około 2 metrów i wyglądał na dobrze zbudowanego pod białą koszulą, którą miał na sobie. Koszula tak dobrze przylegała do jego ciała, że ​​ można było zobaczyć przez nią jego zarys i wszystko co tam miał.

Jego oczy miały najpiękniejszy orzechowy kolor, jaki kiedykolwiek widziałam, a jego usta wyglądały idealnie. Dlaczego miałyby takie nie być? Były najbardziej różowe, jakie kiedykolwiek widziałem na kimkolwiek, bez makijażu.

Jego linia szczęki była tak idealna, definicja tego, jak powinna wyglądać szczęka.

Jego włosy były ułożone i tak bardzo chciałam przeczesać je palcami. Były czarne jak smoła i wyglądały naprawdę miękko.

Wyglądał, jakby mógł być kimś  z egzotycznych krajów. Zdecydowanie za przystojny.

Myślę, że musiał wyczuć, że się w niego wpatruję, bo obrócił się, spojrzał na mnie i uśmiechnął się, jakby wiedział, o czym myślę.

Spojrzałam w dół nie mogąc powstrzymać rumieńca. Zwykle nienawidziłem mężczyzn podrywających mnie, ale on chciałem, żeby mnie podrywał.

Zaczął iść w moim kierunku, a ja natychmiast zaczęłam sprawdzać, jak pachnę. Moje pachy, oddech,  poprawiłam sukienkę, aby odsłonić trochę więcej dekoltu.

Gdzie jest Khloe, kiedy jej potrzebuję?

Spojrzałam w górę, zbliżał się i właśnie kiedy miałam otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, przeszedł obok mnie i wszedł w ramiona dziewczyny tuż za mną.

O.

Mój.

Boże.

__

SHOOK

Dangerous Hearts (BWWM) tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now