Prolog

44 5 6
                                        

◝. ࣪.𑁍 ݁𝗜𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗳𝘂𝘁𝘂𝗿𝗲 𖧵ֹֺֽ໋໋݊ 𓄹𓈒

W pomieszczeniu, którym panował półmrok, można było zaobserwować dwóch przemokniętych mężczyzn, którzy ewidentnie byli w trakcie poważnej rozmowy. Jeden z nich był drobny w przeciwieństwie do tego drugiego, który był wysoki i dobrze zbudowany, lecz nawet i dobra budowa ciała i silny charakter w takich chwilach nie ukryje rozpaczy, w jakiej tym czasie znajdowała się dana osoba.

- A-ale czemu? Byunggi, dlaczego masz zwątpienie!- wykrzyczał ze łzami w oczach młodszy w twarz starszego mężczyzny. Mężczyzna nie odpowiadając nic, spuścił swoją twarz ku podłodze, nie mogąc patrzeć na swojego skarba. Którego tak strasznie nie chciał zostawiać, lecz wiedział, że to dla jego bezpieczeństwa. - Odpowiedz mi ty pieprzony głupku.- młodszy zacisnął swoje dłonie na granatowej koszuli, aż jego kostki stały się białe. Głowę spuszczając w dół z cichym szlochem.

- Proszę cię Chahwan, nie zrozum mnie źle.- Odezwał się w końcu starszy, kładąc dłoń na jego policzku. Gdy na jego własnym spłynęła słona łza. - kocham cię, lecz mój ojciec chce ci zrobić krzywdę. - powiedział z trudem, połykając w tym momencie głośno ślinę.

- A to mieszkanie? Nikt o nim nie wie, możemy tutaj się schować na jakiś czas, dopóki nie zbierzemy pieniędzy na wyjazd.- pokręcił na boki głową Chahwan, nie wierząc ani trochę słowom swojego kochanka. Jak mógł akurat w jego urodziny mówić mu takie rzeczy. Kiedy akurat ich wszystkie plany miały się spełnić.

Starszy właśnie miał coś dopowiedzieć kilka słów, lecz ku jego zdziwieniu w drzwiach wejściowych do mieszkania, wparowali dwóch mężczyzn w podeszłym wieku.

Jeden z nich pociągnął za ramie do siebie drobniejszego z pary, uderzając go prosto w twarz.

- Miałeś się już z nim nie spotykać, ty gówniarzu!- wykrzyczał w załzawioną twarz swojego syna, który wręcz dławił się swoimi łzami. - Teraz nie będzie przebacz w domu.-

- Ja nigdzie nie wracam!- odpowiedział donośnym głosem, wyrywając się swojemu ojcu. - zostaje przy Byungii, tutaj jest mój dom.-

- Chahwan..- szepnął starszy, nie mogąc uwierzyć w zawziętość tego malca.

Oboje wiedzieli, w jakiej są sytuacji, lata osiemdziesiąte, nietolerancja wręcz się szerzyła po ulicach Seulskich. Stali pod dwoma ścianami, które utrudniały im dążenie do tej szczęśliwej miłości. Jednak nie poddawali się, lecz tamtego deszczowego wieczoru Byungii w końcu nie wytrzymał presji ich obojga i zastrzelił się, strzałem prosto w głowę. Po czym na oczach swojego ojca, jak i jego Byungii zrobił to samo Chahwan.


[♟] Mam nadzieję, że tym krótkim prologiem zachęciłam was do wkroczenia w tą historie obu tych mężczyzn, która okaże się pogmatwana bardziej niż myślicie.

𝗜𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗳𝘂𝘁𝘂𝗿𝗲 ||ʲʲᵏ ˣ ᵏᵗʰWhere stories live. Discover now