Rozdział 7

624 44 2
                                    

Draco podniósł szklanego buta i odwrócił sie do przyjaciela.
- proszę o konia - odparł z uśmiechem

- nie. To może być spisek lub nawet zamach, jesteś potrzebny teraz ojcu - rzekł jeden z rycerzy

- tak sie miło tańcowało że teraz musiałeś wybrać akurat jego - odparł Blaise

- nikogo innego.

Dzwon uderzył już drugi raz, Harry pędził jeszcze szybciej i modlił sie żeby zdążył wrócić do domu przed macochą.
- szybciej panie gąsiorze, Tylko ostrożnie proszę!

Kareca jechała coraz szybciej i Harry mógł usłyszeć już trzecie uderzenie w dzwoń, byli już bardzo blisko domu kiedy wszystko zaczęło sie kurczyć a raczej zmieniać, lokaje ponownie zmienili sie w jaszczurki a konie nie były już końmi tylko małymi myszkami.

Kiedy dynia zaczęła sie kurczyć Harry szybko otworzył drzwi karocy i wybiegł z niej.

Wybiła północ i wszystko było takie jak dawniej, ubranie harrego było cale mokre tak jak i jego włosy, zaczął padać deszcz, Harry wziął myszy na ręce a reszta zwierzaków szła za nim, zaczął biec w strone domu.

Kiedy Harry był już przed drzwiami usłyszal głosy swoich sióstr jak najszybciej wbiegł do domu i schowal drugi but do szuflady, następnie podszedł do kominka i wybrudził sie sądzą żeby wyglądał jakby całą noc pracował

- kopciuchu! Zrób nam herbatę! - krzyknęła macocha

- a coś ty taki brudny - powiedziała Gryzelda

- i mokry? - dodała Anastazja

- ja.. chodziłem po deszczu żeby się rozerwać

- hm cały ty.

Harry podał im herbatę i skierował sie na strych
Położył sie na kanapie a obok niego weszły myszy.

- tu jesteście! - wziął je na ręce i przytulił - dziękuję za pomoc, czułem sie jak we śnie, a nawet trochę lepiej..
Harry zaczął pospiesznie wszystko zapisywać w pamiętniku, żeby nie zapomnieć żadnego szczegółu, jakby opowiadał rodzicą o balu na zamku i spotkaniu z księciem. Głównie o spotkaniu z księciem

Rano, w zamku Luciusz leżał na łóżku okryty białym prześcieradłem, to był już ten dzień.

- tato nie odchodź...

- tak trzeba, ale nie musisz być sam, ożeń się z księżniczką Pansy

- kocham cię i szanuję ale nie wykonam tego. Uważam że nie należy za wszelką cene szukać siły i wsparcia na zewnątrz. Powinniśmy być samodzielni, musimy tylko.. Być odważni i dobrzy to wszystko.

- może i tak.. - odparł Luciusz - masz własny rozum, zostało mi już nie wiele czasu. Ale może zdążę być dobrym ojcem, lepiej nie żeń sie z rozsądku a tylko z miłości.

Draco patrzył na ojca w niedowierzaniu.

- znajdź go, odszukaj go, tego o którym mówisz cały czas tego zapominalskiego który zgubił buty - zaśmiał się - i bądź szczęśliwy chłopcze

- dziękuję tato..

- dziękuję dracuś.. kocham cie synku

Gdy minął naznaczony czas żałoby, obwieszono edykt
- Z ROZKAZU NASZEGO NOWEGO KRÓLA OGŁASZA SIĘ ŻE KOCHA ON TAJEMNICZEGO CHŁOPAKA KTÓRY PRZYSZEDŁ NA BAL W SZKLANYCH BUTACH, ORAZ NAKAZUJE JEJ ŻEBY STAWIŁ SIE W JEGO ZAMKU PONIEWAŻ JESLI, TAKA JEGO WOLA NIEZWŁOCZNIE I NIE ODWRACALNIE, POŚLUBIĆ GO

Harry nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszal, jego sen, marzenie właśnie sie spełnia wystarczy tylko wrócić do zamku i oddać księciu jego szklanego buta.

Harry wbiegł do domu a potem szybko na strych otworzył szafę w której znajdował sie jego but, lecz po otworzeniu jej, nie znalazł w niej tego czego szukał, but zniknął.

Kiedy chłopiec odwrócił się dostrzegł macoche trzymająca jego szklany but

- tego szukasz? - odparła - napewno wiąże sie z nim jakas historia, może opowiesz? nie? Dobrze. W takim razie ja opowiem cos tobie.

Harry wpatrywał sie w macoche ze łzami w oczach a macocha zaczęła opowiadać

- dawno dawno temu, żyła sobie piękna dziewczyna. Wyszła za mąż z miłości, miała dwie kochające córki. Była poprostu szczęśliwa, ale pewnego dnia jej cudowny mąż którego kochała nad życie, umarł. Drugi raz, wzięła ślub ze względu na dzieci ale tego mężczyznę również starciła, w dodatku została skazana na towarzystwo jego ukochanego syna. Liczyła że wyda jedną ze swych pięknych chodz głupich córek za księcia. Ale w głowie zawrócił mu chłopak w szklanych butach, i teraz będę żyła samotnie długo i NIE szczęśliwie. Moja bajka dobiegła końca a teraz, opowiec swoją. Ukradłeś je?!

- nie.. - powiedział Harry - podarowano mi je

- podarowano? Ha! Nie ma nic za darmo za wszystko trzeba płacić

- nie to nie prawda, nie za dobroć nie za miłość

- tak, za miłość też oto jak ty zapłacisz mi jeśli chcesz zdobyć to czego pragniesz. Nikt nie uwierzy ze to ty, brudny służący bez nazwiska zdobyłeś serce następcy tronu. Kim ty jesteś? Miałbyś rządzić państwem? Lepiej zostaw to mnie, wtedy każdy dostanie to czego chce.

- nie! - odparł Harry

- nie?

- nie mogłem obronić przed tobą ojca ale obronie mego króla i ojczyznę. Bez względu na cene!

- no cóż gruby błąd. - macocha rzuciła szklanym butem o podłogę a ten rozpadł sie na małe kawałeczki

- nie! dla-dlaczego jestes taka okrutna!? To nie do pojęcia, okazałem ci tyle dobroci chodz traktowałeś mnie dużo gorzej niż najgorszego wroga! Właściwie dlaczego?!

Macocha złapała klucz i zamknęła chłopca na strychu.

Kopciuszek | Drarry Onde as histórias ganham vida. Descobre agora