Epilog

237 22 55
                                    

 — Kilka miesięcy później — 


Mimo poważnej kłótni między rodzicami, a San'em postanowili 'podpisać' rozejm między dwoma stronami, a to głównie za sprawą babci Choi'a. Dzięki niej ojciec zaakceptował Wooyoung'a oraz orientację swojego syna. Matka zaczęła na samym początku nie przepadać za nowym synem, lecz uległa jego urokowi, gdy ten przyniósł na pierwszy wspólny obiad upieczone przez niego ciasteczka z czekoladą.

Od tamtego momentu zakochała się, a dokładnie w jego wypiekach, które teraz za każdym razem szykuje dzień wcześniej. Właśnie dzięki temu jego umiejętności stały się jeszcze bardziej potężne, a dodatkowo najstarsza głowa rodziny, czyli babcia San'a nauczyła swoich sekretnych przepisów, które znała tylko ona i jej mama. Niestety z dnia na dzień było starszej kobiecie coraz częściej stać i dopilnowywać swojego ucznia i tak za każdym razem kobieta siadała i jedynie co robiła to dyktowała mu co ma robić.

Przez te wszystkie trudności udało im się z wielkim szczęściem na twarzy, jak i w sercu. Spędzali każde chwilę wspólnie, czy to przy śniadaniu czy to przy obiedzie, kolacji. Wychodzili razem na romantyczny spacer po parku. Ich życie toczyło się niczym z prawdziwej bajki dla dzieci. Natomiast u Yeosang'a, życie było nieco bardziej skomplikowane. 

Park również wyznał swoje uczucia, dzięki temu obydwoje pojęli decyzję chodzenia ze sobą i tak od czasu gdy Yeosang spał u Seonghwy ich relacja stała się dość bliska. Na samym początku byli dość zawstydzeni swoim towarzystwem w takich okolicznościach, lecz po niecałych dwóch tygodniach zbliżyli się nieco bliżej, a po miesiącu postanowili zamieszkać ze sobą.

Co do mieszkania, to Wooyoung zamieszkał razem z San'em w małym domku ''na sam początek ich wspólnego życia''. Ich mieszkanie nie należało do tych bardziej ekskluzywnych, ale właśnie tak chciał zamieszkać Choi. Wraz ze swoim ukochanym oraz swoją ukochaną kotką. 

— Dzień przed przeprowadzką Woo i Sana —

Dzisiejszy poranek nie należał do najbardziej udanych, już od samego spoglądania zza oknem. Ulewny deszcz oraz niewidoczne słońce zniechęcało do wczesnego wstawania.

Jako pierwszy obudził się Wooyoung. Z racji, że to San zawsze gotował dla niego śniadanie, kiedy jeszcze on spał, postanowił ten ostatni dzień w swoim starym domu, przyszykować tym razem coś dla niego.

Będąc nadal lekko zaspanym zabrał się do pracy nad swoim słynnym daniem. Naleśnikami w kształcie serc oraz słodkimi dodatkami jakimi były leśne owoce. Na sam koniec polał je syropem klonowym, a z boku wycisnął z opakowania bitą śmietanę.

Na sam widok aż ślinka leciała, niestety musiał wytrzymać i zaczekać na śpiącego smakosza. Wiedząc jak długo San uwielbia sobie postać stwierdził, że co będzie tak bezczynnie czekać na zbawienie i pobiegł do swojego pokoju.

— Koooochanie! — Przeciągał niemiłosiernie wydając z siebie dość piskliwy głos. San natomiast nic, a nic nie drgnął.

Spoglądając na leżącą kulkę na łóżku. Podszedł do niego i zaczął go mocniej szturchać — Sannie~ — Lecz to również nic nie dało. Postanowił przejść do kolejnego planu.

Wspiął się na chłopaka siadając na nim okrakiem sprawiając, że ten mimowolnie musiał odwrócić się na plecy. Mimo nawet tego, chłopak nadal spał niczym kamień. Jung nie wytrzymał i zrobił jedną jedyną rzecz, którą później pożałował.

ʟᴏᴠᴇ ғʀᴏᴍ ᴅʀᴇᴀᴍ | ᴡᴏᴏsᴀɴ (✓)Where stories live. Discover now