Część 17

332 26 6
                                    

-Jesteś tego pewna?-Zapytał się Loki przyglądając się jak Val wybiera kolor sukni.

-Tak. Złota czy zielona?-Odwróciła się w jego stronę przykładając do ciała dwie suknie.

-Obojętnie, w obydwóch będziesz wyglądać przepięknie.-Odpowiedział z delikatnym uśmiechem.

-To bardzo miłe ale naprawdę nie wiem, którą założyć i przydałaby mi się twoja pomoc.-Zauważyła.

-Tak czy inaczej będziesz najpiękniejszą kobietą w Asgardzie.- Ewidentnie się z nią droczył.

-Loki, Dziękuję ci bardzo. Wiem co myślisz na temat mojego wyglądu i to nie jest żaden test cz sprawdzian. Po prostu... W, której chciałbyś mnie dzisiaj zobaczyć?-Zadała pytanie zmieniając taktykę.

-Najlepiej bez niczego.-Odparł z głupkowatym uśmiechem. Layla przewróciła oczami.

-O Boże.-Westchnęła do siebie.-Bucky, Yelena! Sukienka złota czy zielona?-Wydarła się w przestrzeń. 

-Zielona!-Odkrzyknął Barnes.

-W złotej wyglądasz jak tępa księżniczka z taniej opery mydlanej!-Dodała Belova.

-Dzięki!-Odkrzyknęła i machnęła dłonią a butelkowa kreacja pojawiła się na jej ciele idealnie dopasowana.- Od razu lepiej.

-Zanim pójdziemy chciałbym jeszcze coś ci dać.-Powiedział Loki stając za nią i obejmując ją w talii. Odwróciła ją w swoją stronę i zrobił krok do tyłu.

Val zmarszczyła brwi patrząc prosto w jego zielone oczy. Czarnowłosy podniósł prawą rękę a w niej pojawił się dobrze jej znany przedmiot. Z uśmiechem wyciągnął go w jej stronę. Ona z iskierkami w oczach wzięła w dłoń.

-Twój sztylet?-Zapytała lekko skołowana po wyciągnięciu ostrza ze skórzanego pokrowca.

-Jest tylko podobny.-Stwierdził i pokazał jej na rękojeść noża, który pojawił się w jego dłoni. Ten, który trzymał miał w sobie złoty kamień. Jej posiadał zielony.

Na ten widok jej uśmiech jeszcze się poszerzył. Podwinęła suknię i przymocowała pokrowiec ze sztyletem na łydce. Potem zarzuciła ręce na kark i pocałowała go przekazując w tym geście wszystkie gromadzące się w niej emocje.

-Dziękuję. Bardzo, bardzo dziękuję.-Mówiła pomiędzy krótszymi pocałunkami.

-Czas ruszać.- Stwierdził sprawiając, ze jego broń zniknęła w zielonym świetle.- Lepiej mieć to za sobą. Nie chciałbym zostawać tam dłużej niż to konieczne.

-Masz rację. Im szybciej to załatwimy, tym szybciej się uspokoję.- Przyznała mu rację nerwowo poprawiając na szyi łańcuszek, z którym nie rozstawała się od wieków.

Loki złapał jej trzęsące się dłonie w swoją. Drugą podniósł jej podbródek tak by na niego spojrzała.

-Hej, jestem z tobą bez względu na to co się wydarzy.- Powiedział patrząc jej w oczy równie zielone jak jego własne.

Kobieta skinęła głową i słabo się uśmiechnęła. Loki zaoferował jej swoje ramie, które przyjęła. Razem wyszli z jej pokoju. By wyjść z budynku musieli przejść przez salon lub teleportować się na zewnątrz. Żadne z nich nie przepadało za drugim sposobem przemieszczania się tuż przed podróżą Bifrostem. Dlatego starali się przejść za kanapami niezauważeni. Jednak jak można by się tego spodziewać, nie udało im się to.

-Dobrze wyglądasz.-Stwierdziła Natasha, która jako pierwsza zwróciła na nich uwagę.

-Dzięki.-Odparła.-I tak wolę spodnie. A pomyśleć, że przez dobre osiemset lat chodziłam tylko w sukienkach.

Poprzez Wieki ||MarvelWhere stories live. Discover now