Część 13

495 33 40
                                    

Maraton 3/5

-Jakoś nie widzę cię w roli miłej pani psycholog w publicznym liceum.-Stwierdził Bucky kiedy wieczorem siedzieli wszyscy w salonie popijając alkohol.- Ty sama potrzebujesz specjalistycznej pomocy.

-Ta, dzięki. Nie ma to jak wsparcie przyjaciół.-Parsknęła.

-On tylko stwierdza fakty.- Rzucił Loki popierając bruneta.

-Ty się nie odzywaj. Zanim cię poznałam, miałam reputację spokojnej, miłej i grzecznej. Odyn mnie kiedyś nawet lubił.-Odgryzła się mu.

-Uważaj bo uwierzę, że lubił kogoś poza Thorem.-Prychnął czarnowłosy.

-Taka prawda bracie. Był kiedyś nawet pomysł żebyśmy się pobrali.-Potwierdził gromowładny.

-Ale na szczęście szybko porzucili ten głupi plan.- Dodała Layla.-Bez urazy oczywiście.

-Rozumiem twoje podejście. Nie pasowalibyśmy do siebie.-Przyznał jej rację Thor.

-Za to Loki i Layla wyglądają jak tak samo, tylko płcią się różnią.-Oceniła Yelena.

-Ja mam lepszy gust.

-No raczej nie.-Zaprotestował Loki.

-No raczej tak. Chociażby te twoje rogi. Przecież to cholernie nieporęczne.-Zawyrokowała.- Albo wieczne noszenie metalowej zbroi. Niewygodna i ciężka.

-Ma rację.-Poparła ją Natasha.

-Zależy jaka zbroja.-Zaprotestował Stark.

Potem wszyscy zaczęli się zastanawiać co jest większe, cena jego zbroi czy ego. Tony po pewnym czasie wyszedł obrażony z pomieszczenia i zaszył się w warsztacie. Reszta też powoli rozchodziła się po całym kampusie.

-Możemy porozmawiać w jakimś spokojniejszym miejscu?-Zapytał Loki przysiadając się do czarnowłosej, która śmiała się z czegoś z Yeleną i Wandą.

-Jasne.-Odparła z uśmiechem i wstała wraz z nim.

Wyszli z budynku i odeszli do najbardziej oddalonego fragmentu posesji. Milczeli, dopiero kiedy zatrzymali się pod jakimś drzewem jedno z nich się odezwało.

-To o czym chciałeś porozmawiać?-Zapytała odwracając się w jego stronę.

On zmieszał się i zastanawiał przez chwilę jak ubrać w słowa to o co mu chodziło.

-Kiedy zniknęłaś trzy lata temu, ja coś zrozumiałem.-Zaczął niepewnie po czym zerknął na nią.- Nie wiem jak ci to powiedzieć, bo nie jestem dobry w takich rzeczach.

-Loki.-Przerwała mu zanim zaczął swój słowotok. Złapała go za brodę i zmusiła by na nią spojrzał.- Wiem o co ci chodzi. Nie jestem ślepa. Nic nie mówiłam bo nie chciałam cię w żaden sposób peszyć czy wywierać presji. Nie chciałam w żaden sposób popsuć naszej relacji.

-Czyli, tyle czasu zdawałaś sobie sprawę z tego co do ciebie czuję?-Zapytał zszokowany jej wyznaniem.

-Jak już mówiłam, nie jestem ślepa. A teraz jestem dodatkowo psychologiem. Możesz być sobie bogiem sztuczek i kłamstw ale to ja uczyłam cię kłamać.-Zaśmiała się chcąc rozładować atmosferę.

-Tego się nie spodziewałem.-Przyznał otrząsnąwszy się z największego szoku.

-Jest taka niepisana zasada. Po ludziach niestabilnych spodziewaj się niespodziewanego.

Loki złapał ją delikatnie za dłoń a ona podniosła na niego spojrzenie.

-Myślisz, że my... Czy my... Myślisz, że moglibyśmy być razem?-Sklecił w końcu zdanie.

Poprzez Wieki ||MarvelWhere stories live. Discover now