Część 9

517 37 42
                                    

-Mnie to nie obchodzi czy ty uważasz to za potrzebne czy nie. Ta kobieta mi pomogła i chciałbym żeby czuła się tam bezpiecznie. Więc pytam po raz ostatni: Zagwarantujesz jej immunitet czy nie?-Warknął Loki na swojego brata. W salonie znajdowali się tylko oni.

-Skoro tak bardzo ci na tym zależy to tak. Obiecuję, że nie pozwolę by cokolwiek się jej stało.

-Nie dało się tak od razu?-Rzucił zirytowany czarnowłosy.

-Nie rozumiem tylko dlaczego aż tak bardzo ci na tym zależy. Przecież lecimy do domu, do Asgardu. Nikt nie będzie chciał jej tam skrzywdzić.-Powiedział Thor.

-Poznaliśmy to miejsce z różnych stron.- Mruknął zielonooki cicho czym zakończył tę rozmowę.

Był wczesny ranek jednak w wieży panowało nie małe poruszenie. Wszyscy jej mieszkańcy chcieli przywitać swojego przyjaciela i okazać wsparcie czarnowłosej psycholog. Nikt, nawet jej przyjaciel, nie wiedział co ma zamiar zrobić gdy dotrą do pałacu.

Ostatni raz przejrzała się w lustrze i wygładziła piękną długą suknię. Była to dokładnie ta sama, którą miała na sobie w dniu wygnania. Co prawda kiedy trafiła na ziemię, nie była w najlepszym stanie. Ani ciuchy ani sama Layla.

Wyszła z pokoju przytrzymując suknię rękami by się o nią nie wywrócić i skierowała się do salonu, w którym na pewno już na nią czekali. Dokładnie tak, jak zakładał jej plan.

Weszła do pomieszczenia w momencie gdy Stark zdejmował z nadgarstków Lokiego bransolety. W Asgardzie taka technologia i tak nic by nie dała. Wzrok wszystkich zwrócił się w jej stronę.

Wbijali w nią swoje spojrzenia kilka dobrych sekund. Natasha z dumnym uśmiechem, Loki z radością kryjącą się w oczach a reszta w lekkim szoku. Niezręczne milczenie przerwał Thor odchrząkując.

-Jesteś gotowa pani? Możemy wyruszać?-Zapytał uprzejmie.

Ona jedynie skinęła głową i podeszła do braci. Razem wyszli na taras. Loki stanął pomiędzy przyjaciółką a przybranym bratem. Obydwoje położyli dłonie na jego ramionach. Layla widziała pokrzepiające uśmiechy na twarzach współlokatorów.

Mimo iż nie wiedzieli o jej planach, poczuła, że ma w nich wsparcie. Już po chwili z każdej strony otoczyło ich kolorowe światło tęczowego mostu. Czarnowłosa mocniej ścisnęła ramię przyjaciela kiedy poczuła znane uczucie w brzuchu. Poluzowała chwyt dopiero gdy poczuła pod stopami grunt.

Znajdowali się w złotej kopule. Przy wejściu Layla zauważyła grupę strażników i dwa konie.

Zarówno Thor jak i Loki przywitali się ze strażnikiem.

-Witam, Pani.-Przywitał się z nią Heimdall.

-Witaj.-Odpowiedziała z uśmiechem.

-Wszechojciec czeka na was w sali tronowej.-Tym razem strażnik zwrócił się do blondyna.

On skinął głową i we trójkę skierowali się do wyjścia z kopuły. Tam strażnicy otoczyli Lokiego i zakuli go w kajdany. On jednak nie wyglądał na zdziwionego.

Thor zaproponował kobiecie pomoc we wsiadaniu na konia jednak ona zrobiła krok do tyłu.

-Dziękuję za troskę ale pójdę pieszo. Przyjechałam tu pomoc Lokiemu i wolałabym go nie zostawiać samego. Ale ty się nie krępuj, jedź przodem. Na pewno również chciałbyś porozmawiać z ojcem.- Powiedziała z miłym uśmiechem na twarzy.

Mężczyzna przyglądał jej się chwilę badawczo po czym skinął zgodnie głową i sam ruszył galopem w stronę pałacu. W ślad za nim ruszyła grupa składająca się z dwójki przyjaciół i strażników.

Poprzez Wieki ||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz