Rozdział 4

152 9 0
                                    

-Sienenko, a może chcesz na tą karuzelę hmm ?-powiedziała mama wskazując na karuzelę przed nami.

-Nie chcę na tą co Axaria!-oburzyłam się, zmarszczyłam brwi wskazując na karuzele gdzie znajdowała się Axa.

-Ale misiu ty nie możesz na tą iść to jest dla większych dzieci.Obiecuję, że jak podrośniesz to na taką karuzelę pójdziemy i na mnóstwo innych. Dobrze?-mama uśmiechnęła się promiennie.

-Taaaaak!!!!-podskoczyłam radośnie.

Pamiętam to tak dobrze, jakby zdarzyło się wczoraj.Ale to się zdarzyło lata temu, jeszcze kiedy byłam mała mając jedynie 6 lat.Wtedy jeszcze byliśmy prawdziwą rodziną.Tata nie zapomniał o nas ani mama. Robiliśmy wszystko razem. Rodzice interesowali się nami.Ale teraz to jedno wielkie gówno.Rodziców wogóle nie ma, siostry w gangu i  ja też.

Wstałam z ławki, która znajdowała się parku i poszłam w stronę w domu.Wyszłam z domu Malika z godzinę temu.Jak wstałam Zayna nie było, więc ubrałam się i odaliłam się od jego domu.

Nie chce mi się wracać do domu pójdę do Sashy

                                                         ♦•♦•♦•♦•♦

Dotarłam do jej domu oraz zapukałam.Otworzyła mi mama Sashy.

-Dzień dobry.Jest Sashia?

-Tak u siebie w pokoju wejdź.-otworzyła szerzej drzwi, przez co weszłam do środka.Zdjęłam buty i skierowałam się do pokoju Shashy.Wparowałam do niej a ona przestraszona podskoczyła chowając coś w kieszeni.

-Puka się.-powiedziała z nerwem w głosie.Spojrzałam na jej ręce trzęsące.coś mi tu śmierdzi.

-Co robiłaś?-usiadłam na łóżku.

-Ja? Nic.-przyjęła rozluźnioną postawę.

-Uważaj bo u wieżę.Gadaj.

-Możesz się odczepić? Nic.A tak wogólę to gdzie ty wczoraj byłaś?

-W różnych miejscach.A co?

-Byłam wczoraj u ciebie,zastałam Axę a ciebie nie było.Gdzie byłaś?

-Przejść się i zapalić.-oparłam się o ścianę.

-Zapalić?Od kiedy ty palisz?

-Od niedawna.

-A ok.

-Chodźmy na zakupy.Tak dawno razem nie byłyśmy.-wstała, podchodząc do szafy.

-Nie mam kasy.-To był pierwszy argument a drugi taki, że mi się nie chcę.

-To nic, jak ci się coś spodoba to ci kupię, potem oddasz albo nie.

Milczałam oraz patrzyłam na nią z przymrużonych oczu.

-No proszeee.

-Tak w tym stroju.

-No a c... .GDZIE ty byłaś!?-u niosła swoje wyregulowane brwi do góry i popatrzyła na mnie z wyrzutem.O kurwa.

-No, yyy..

-Nie powiesz mi?

-No na imprezie..

-NA impEzie!?Nic mi nie powiedziałaś!?

-I tak byś nie poszła!-nerwy wzięły w górę i wstałam z łóżka podchodząc do niej.Widziałam jej strach w oczach kiedy podchodziłam.

-To prawda, ale powinnaś mi powiedzieć tak samo o tym, że palisz!!

-Kurwa nie palę!To było kłamstwo!-Krzyknęłam jak najgłośniej się dało.

-Aha czyli kłamałaś, myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.-ostatnie dwa słowa powiedziała szeptem.Zebrały jej się łzy w oczach.Ta jej wrażliwość.

-Bo jesteśmy!To było jedno malutkie kłamstwo, nie wyolbrzymiaj!W sumie ty mogłaś powiedzieć co robiłaś przed moim przyjściem.

-Nie musisz wszystkiego wiedzieć.

-A ja nie muszę zawsze prawdy mówić.-spojrzałam na nią srogo.


-Wyjdź stąd!-wskazała na drzwi.Stałam w miejscu.

-Wynoś się!

-Napewno?

-Napewno.

Dodałam szeptem ciche ok i wyszłam zatrzaskując drzwi.

                                                               ♦•♦•♦•♦•♦

Szlajałam się po ulicach Londynu, myśląc co dalej.Co zrobić z Malikiem a co z Shashią.

Sprawa z Shashią jest dość łatwa, ponieważ nie raz zbyły takie typu kłótnie, nawet jeszcze gorsze i po dwóch dniach przepraszaliśmy się albo zapominalyśmy.Ale Malik boże co kurwa teraz?Po co ja się w to wpakowałam.Ale odwrotu nie ma, trzeba działać.Tylko jak!?

Wychodziłam z parku i zobaczyłam, że jestem po drugiej stronie miasta, niż powinnam być. Fantastycznie.Miałam się już odwracać, kiedy zobaczyłam znajomą postać, z którą tańczyłam wczoraj.Malik szedł z tą czarnowłosiąkurwą.Gorzej chyba nie może być.Odwrócił się w moją stronę, zauważył mnie.Uśmiechnęłam się, nie pokazując zębów.Powróciłam do parku

Penance-Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz