Rozdział XIX: Nic się nie zmieniło.

2.3K 170 8
                                    

- To nie będzie proste.- odpowiedział powoli. Moja głowa rozbolała na jego słowa. Czyli już mnie nie kochał? Nie chciał mnie? Wydała o mi się, przynajmniej przez chwile, że chce wrócić do tego co było. To jak się zachowywał wczoraj wieczorem, dzisiaj rano... na prawdę myślałam że moglibyśmy być razem. Ja też zaczęłam tego chcieć. Widocznie jestem głupia i naiwna.

- Rozumiem.- znów odwróciłam się w stronę okna. Zacisnęłam zęby i chciałam się od niego odsunąć ale nie dał mi tek możliwości trzymając mnie w talii. Jego czoło oparło się o zgięcie mojego łokcia a usta delikatnie przywarły do skóry. Zabrałam rękę. Jeśli znów będę sobie rozbić nadzieje tylko bardziej rozbija mnie to psychicznie.

- Naomi. Zrozum mnie. Nie chce popełnić tego samego błędu co wcześniej. Nie chce żebyśmy znów przez to przechodzili.

- To po co było to wszystko?- otwarłam oczy i spojrzałam w dół starając się opanować wizję mojej ręki zderzającej się z jego twarzą.

- Jakie wszystko?- udawał że nie rozumie. Wyrwałam się od niego i stanęłam trochę dalej. Założyłam ręce na piersi i wzięłam głębszy wdech który i tak w niczym w sumie nie pomógł.

- Po chuja to było??? To pisanie do mnie, dzwonienie? Tęsknię za Tobą skarbie. Nie mogę cię stracić. Zbyt dużo dla mnie znaczysz. Po cholerę ci były te łzawe teksty? Czemu nie mogłeś się po prostu opierdolić???- zaczęłam krzyczeć a po moich czerwonych z emocji policzkach zaczęły spływa pojedyncze łzy. Mam chyba jakieś kurewskie de ja vu. Już raz to przerabiałam i nie wiem po co w pakowałam się w to znowu.

- Naprawdę mi na tobie zależy Naoms. Ale nie mogę...

- WYPIERDALAJ- pokazałam ręką drzwi w nadzieji że zakończę tą całą szopkę. Moje serce posypało się na kawałki słuchając każdego jego słowa. Cholerna ironia. Rozbił mi je żeby pomóc mi się pozbierać i znów móc mnie zniszczyć.

- Nie krzycz kurwa na mnie!- również podniósł głos a tego juz nie wytrzymałam.

Tak jak chwile wcześniej moje nogi szybkim krokiem przymierzyły odległość pomiędzy nami. Mike wstał chcąc mnie chyba nastraszyć swoim wzrostem, ale to mu się nie uda. Zabrałam całą swoją siłę i energię jaka jeszcze mi została, a moja pięść zmierzyła się z jego twarzą.

- WYPIERDALAJ- znów krzyknelam.

Z koncika jego ust płynęła stróżka krwi.
Otarł ją dłonią a następnie roztarł czerwoną ciecz między palcami. Gdy podniósł na mnie swój wzrok jego oczy ciskały piorunami. Szybciej niż zdążyłam się zorientować przeniósł swoją rękę na włosy z tyłu mojej głowy i mocno pociągnął. Z moich ust wydobył się cichy jęk bólu na jego poczynania.

- Uważaj kurwa co robisz- powiedział ostro do mojego ucha a potem cisnął mnie niczym szmacianą lalką o podłogę. Leżałam z szeroko otwartymi oczami na dywanie w pokoju i patrzyłam na yo jak wychodzi trzaskając drzwiami.

Zwinęłam się w kłębek, objęłam rękami ramiona a po moich policzkach leciały słone łzy.

Nigdy nie przypuszczałam nawet że mógłby mnie skrzywdzić. Nie on. Widocznie się myliłam.

A najgorsze jest to że na nowo zdążyłam się w nim zakochać.

Uuu obrót akcji. Coś mnie trafiło żeby pociągnąć to w trochę inną stronę więc może druga część o której pisałam pojawi się w późniejszym terminie niż myślałam. Jeszcze trochę to pociągnę.
Co myślicie o zachowaniu Mike'a?
Kocham Was
Summer

Just FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz