𝒑𝒂𝒓𝒕 𝒐𝒏𝒆 chapter XI

102 9 5
                                    

30 kwietnia 1976 r.

W męskim dormitorium Gryfonów panowała cisza zamącana jedynie spokojnymi oddechami śpiących chłopców. Remus wrócił do swoich przyjaciół dwa dni temu. Dopiero po tym czasie pielęgniarka wypuściła go ze skrzydła szpitalnego.
Jeden chłopak o ciemnych włosach i oczach brązowych, ciepłych i dużych jednak nie spał. Przykryty był jedynie czerwonym prześcieradłem i leżał na swoim posłaniu, o dziwo spokojnie, patrząc w okno.

Nagle egipskie ciemności rozświetliły jasna smuga światła i chłopak usłyszał grzmot. W mig zerwał się z łóżka, zrzucając z niego prześcieradło i wskoczył na posłanie swojego przyjaciela, Syriusza.

Ten spał w najlepsze, jego włosy powyginane były w każdą stronę. W pokoju było ciepło i Black ubrał jedynie spodnie z piżamy sięgające przed kolana.

- Burza! - krzyknął James. - Burza jest!

Nie tylko Syriusz, ale również Remus i Peter obudzili się.

- Co się drzesz? - spytał bardzo zasypanym głosem Petigriew. Potter powtórzył swoje wcześniejsze słowa. Wystarczyło to by zbudzić resztę chłopców w bardzo szybkim tępie.

- Ale mamy szczęście - wyszeptał z przejęciem Black. Peter kiwnął głową. - Choć, Remusie - polecił przyjacielowi, który przeciągał przez głowę bury sweter.

Wyszli z dormitorium starając się stąpać cicho. Mieli jedynie jeden problem. Ann Marie prawdopodobnie spała w najlepsze w swoim dormitorium. A ten kto znał kamienny sen Leslei, wiedział, że łatwo jej zbudzić nie będzie.

Jednak Ann Marie mimo tak późnej pory nie spała. Ciepła woda lała się strumieniami na jej ciało. Stała pod prysznicem, ziewając raz po raz.

Nie spała tylko dlatego, czy też, aż dlatego, że dostała od profesor McGonagall notatki z transmutacji. Te które ona sama robiła będąc nastolatką. Kobieta przekazała je swojej podopiecznej po dzisiejszej lekcji. Były one zapisane równym i czytelnym pismem na trochę zżółkłym pergaminie i niewątpliwie informacje w nich przekazywane były - choć to zdaniem Ann Marie za mało powiedziane - fenomenalne. Minerwa robiła je będąc w piątej klasie, tak jak teraz Leslei oraz szóstej, profesor je także przekazała Gryfonce uważając, że ta jest dość inteligentna by przyswoić te informacje.

Piętnastolatka czytała więc uważnie notatki do późna nocy. Skończyła te z pierwszego półrocza piątego roku Minerwy. I oczywiście czytałaby dalej, gdyby nie to, że żadna informacja już jej nie wchodziła do głowy.
Ziewnęła po raz kolejny i sięgnęła po butelkę z szamponem, którego zawartość, a w zasadzie połowę zawartości, wylała na głowę.

Gdy zaczęła wsmarowywać płyn we włosy usłyszała głośny krzyk Jamesa Pottera, poznała jego głos, dobiegający z pokoju wspólnego, a potem grzmot. Albo na odwrót - najpierw grzmot, a chwilę później „cholera!" w wykonaniu okularnika.

Zmęczenie zanikło zadziwiająco szybko. Wyciągnęła rękę po różdżkę, by rzucić w pośpiechu trzy razy aquamenti i omal nie poślizgnęła się na wodzie którą rozlała. Potem zaklęcie suszące włosy. A po kilku sekundach zaczęła ubierać te same ubrania, które parę chwil temu, zanim weszła pod prysznic, zdejmowała. Chwytając w biegu różdżkę, którą zdążyła już położyć na małej szafce, zbiegła, na złamanie karku, po schodach.

Czarno na Białym | Syriusz Orion BlackWhere stories live. Discover now