17

90 3 1
                                    


Wojna trwała w najlepsze jeśli można tak nazwać tak okrutne wydarzenie jakim jest wojna. Młody Wilk raz przegrywał, a raz  odnosił zwycięstwa lecz cały czas miał w sobie zapał do walki za siostry. Tylko za siostry, gdyż Eddard Stark lord Winterfell, namiestnik Północy  i  przez krótki czas lord regent królestwa oraz przede wszystkim ojciec Robba i Jona został ścięty. Młody Wilk zapragną zemsty na Lannisterach, trudno mi było odnaleźć w Robbie tą samą osobę co na początku wojny. Walki, wyrzeczenia, ból, tęsknota, wieczne zmartwienia a teraz śmierć osoby która wychowała go w swoich ramionach odmieniła go. Wciąż chciał dobrze dla swoich ludzi i dalej walczył ale iskra nadziej że jednak wszystko będzie dobrze wygasła w jego oczach. Znikną też przyjazny uśmiech a zastąpiła go ponura mina skrywana przez burzę nieprzystrzyżonych  loków. Jon inaczej przyjął wieści o śmierci ojca niż przyrodni brat. Na początku był to szok który trwał przez dwa dni. Później zapadł się w sobie, niebieskooki nie mógł sobie na to pozwolić ponieważ miał na głowie armię lecz Jon nie miał takich problemów. Czarnowłosy przestał się odzywać, jeść, pewnie i spać bo pod jego oczami bezustannie można było zauważyć sińce a nie dużo było takich chwil gdyż przestał się też pokazywać w obozie, wiecznie przesiadywał w swoim namiocie w którym jeszcze nie dawno spędziliśmy razem noc. Właśnie tamta noc. Noc w którą prawie zamarzliśmy na śmierć ale ogrzaliśmy się nawzajem nagimi ciałami i przespaliśmy wspólnie noc. Noc kiedy pierwszy raz od bardzo dawno opowiedziałam komuś o tym co mnie spotkało. Noc w którą pierwszy raz pozwoliłam komuś dotknąć moich blizn. Noc kiedy coś takiego jak wstyd przestało nas  dotyczyć, cokolwiek co robiliśmy czy mówiliśmy nas nie peszyło. Noc kiedy zrozumiałam że Jon Snow jest dla mnie kimś więcej niż kompanem w boju .Tamta noc wiele zmieniła, a przynajmniej dla mnie, nawiedziłam co siedzi brązowookiemu w głowie. Zachowywaliśmy się tak jak wcześniej rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ćwiczyliśmy i piliśmy przy ognisku chłodnymi wieczorami ale coś się zmieniło. Albo to ja zaczęłam dostrzegać rzeczy których wcześniej nie widziałam. Inaczej na mnie patrzył i inaczej mówił, bardziej z... to chyba jest czułość? Nie jestem pewna ale jak napotykałam na sobie jego czekoladowe spojrzenie miałam wrażenie że mnie nim przeszywa. Tak jakby chciał poznać moje wszystkie tajemnice, a przecież zdradziłam mu tą najbardziej bolesną. Może to mu nie wystarczyło, może pragnie ze mnie zdzierać kolejne sekrety by poznać kim jestem. To nie miało sensu. Martwiło mnie to co się dzieje między nami,  nie chciałam by poznawał mnie bardziej. To co już wiedział powinno mu wystarczyć, a on chciał więcej a ja nie byłam mu wstanie się sprzeciwić, a to martwiło mnie najbardziej. Jednak jego obecność mnie uspokajał i cieszyła, lubiłam patrzeć jak wiatr targa jego czarną czuprynę i jak porankami słońce rzucało na jego bladą skórę ciepłe promienie, lubiłam słuchać jak jego serce gra melodie tak bardzo przeze mnie uwielbianą, lubiłam też oglądać jak zabiera głos na naradach, zawsze dorzucał ważne uwagi albo intrygujące pomysł lecz nie często się to zdarzał ponieważ uważał że jako bękart nie ma za dużego prawa głosu. Kiedy wracaliśmy do obozu po jakieś potyczce jedyne myśli jakie krążyły mi po głowie to by znaleźć Snowa, by zobaczyć czy na pewno żyje i nic mu nie jest. Mówiąc wprost Jon Snow był mi bliski. Jednak teraz to nie ma za dużego znaczenia czy martwi mnie ta relacja, bo czarnowłosy przeżywa żałobę. Staram się przy nim być nawet kiedy on tego nie chcę, bo wiem że to pomaga. Wiele razy czułam to co on, a przynajmniej coś podobnego bo ja nigdy nie odczuwałam straty po śmierci ojca lecz wiele ważnych dla mnie ludzi już nie stąpa po ziemi. Dlatego wiem że teraz ważne jest by ktoś przy nim był, nie mówił że wszystko będzie dobrze bo nie będzie, będzie tylko gorzej  ale po to by być. Aby go przytulić, powiedzieć że łzy w takiej sytuacji nie są wstydem i żeby uleciały z jego oczu tak jak złe myśli powinny ulecieć z głowy. Jon nie chciał bym zostawał przy nim na noc tylko poszła się spokojne wyspać, ale i tak kiedy tylko wychodziłam z jego namiotu siadałam pod nim i nasłuchiwałam czy płacze. Lecz on nawet kiedy był sam nie pozwalał sobie na łkanie. Spędzałam z nim każdą noc chociaż on tego nie wiedział. Nie ważne że było zimn czy byłam głodna, chciałam przy nim być choć bym miałam sobie odmrozić przez to palce. W końcu brązowooki wrócił z paskudnego miejsca w swoje głowie gdzie się zapuścił w czasie żałoby i znów stał się starym sobą. Pragną jak Król Północy zemsty ale poza  tym chciał godnie reprezentować się  jako syn swego ojca mimo że był jego bękartem.  Robb wysłał Theona na Żelazne Wyspy by sprowadził więcej ludzi do armii, a swoją matkę aby zawarła sojusz z Domem Baratheonów z Końca Burzy co było na rękę Jonowie. Lady Catelyn nieprzepadła za Snowem, a on sam nie wiedział czemu chociaż domyślał się. Odczuwałam brak Greyjoya, było dziwnie siedzieć przy ognisku i nie słuchać jego sprośnych ale czasem nawet zabawnych żartów oraz nie trenować z nim, chociaż głownie nasze walki to były widowiska na którym ludzie oglądali jak pokonuje go z dość dużą łatwością. Ale muszę mu przyznać że przez nasze ćwiczenia stał się o wiele lepszym szermierzem. Z innych dość głośnych rzeczy które się wydarzył to Robb został już publicznie ogłoszony Królem Północy .Odbyła się koronacja, skromna bo na polu bitwy ale i tak było niezwykle brać udział w wydarzeniu które zapisze się na kartach historii i będzie opowiadane synom, a potem synom ich synów i tak dalej.       

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 12, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Shadow Wolf ||Jon SnowWhere stories live. Discover now