5

112 3 2
                                    

Biegając po lesie śnieg wpadał mi w oczy, a gałęzie drzew czochrały mi sierść. Zamarznięta ziemia wydawała cichy stukot gdy przebierałam po niej łapami. Zbiegłam ze wzgórza na dół do strumienia, podbiegłam  do brzegu i schyliłam głowę by się napić .Woda była zimna, drażniła mi gardło ale bardzo orzeźwiała. Usłyszałam dudnienie kopyt na wzgórz z którego zbiegłam. Odwróciłam łeb w tamtą stronę. Na wzniesieniu stał jeździec na czarnym rumaku celując we mnie kuszą. Mężczyzna był młody, miał lekką, czarną brodę i tego samego koloru kręcone włosy do ramion. Niektóre włoski wpadały mu do oczu przysłaniając mu widok. Jego  ubrania były nowe i z dobrego materiału. Musiał być synem jakiegoś lorda, może samego Eddarda Starka. Być może stał teraz przede mną sam Robb Stark. Czarnowłosy siedział pewnie w siodle, oddychając głęboko i mierząc we mnie bronią. Spojrzałam mu głęboko w jego brązowe oczy i miałam wrażenie że się zawahał zanim wypuścił bełt który wbił się w ziemie koło mojej łapy. Spojrzałam ostatni raz na mężczyznę i poderwałam się do biegu. Przedzierałam się przez krzewy, błoto i przeskakiwałam nad kamieniami ale wciąż słyszałam za sobą tętent kopyt. Koło mojego ucha świsną bełt wpijając się w drzewo obok mnie. W oddali zobaczyłam grotę, wbiegłam do niej oglądając się za siebie, jeździec wciąż za mną podążał. Weszłam w głąb jaskini, na oślep kierowałam się przed siebie bo świtało dnia już tu nie docierało. Nagle w oddali dojrzałam słabe światło, ruszyłam w tamtą stronę. Światło wydobywało się ze szczeliny która prowadziła na zewnątrz. Mogłam się przez nią przedrzeć ale  wierzchowiec jeźdźca już nie. Przedarłam się przez wnękę  i ruszyłam w drogę powrotną do Winterfell. Obejrzałam się jeszcze raz by zobaczyć co zrobił  czarnowłosy. Przedarł się przez szczelinę i znów we mnie celował. Potrząsnęłam głową by dać mu do zrozumienia że to już nic nie da. Mężczyzna opuścił kusze i machną na mnie ręką dając znak że mam już uciekać. Schyliłam głowę w dół w geście podziękowania po czym zniknęłam między drzewami.

*

Nie wiem czemu ale czarnowłosy zainteresował mnie swoim zachowaniem, każdy inny bez żadnych skrupułów strzelił by do mnie gdy miał mnie na muszce ale on tego nie zrobił. Dlaczego? Wróciłam w obszar miejsca gdzie spotkałam mniemanego lordowskiego syna. Szłam za jego zapachem. Zapachem koni, siana  i skóry. Znalazłam go, stał do mnie tyłem i poprawiał siodło swego konia. Chciałam z nim porozmawiać i sprawdzić czy moje przeczucie że jest on ciekawą i niecodzienną osobą się sprawdzi. Zmieniłam swoją postać i na dwóch nogach pomaszerowałam w jego stronę. 

-Nie wiedziałam że wilki polują na wilki-przystanęłam koło niego a on na dźwięk moich słów odwrócił się w moją stronę z wyciągniętym mieczem. Co prawd nie wiedziałam  czy pochodzi z rodu Starków lecz tak bardzo przypominał  lorda Eddarda że byłam niemal pewna że jest jego synem.

-Słucham?-wbił we mnie niezrozumiałe spojrzenie i zmarszczył brwi niepojmujący moich słów.

-Mówię o tobie i tamtym szarym wilku - uśmiechnęłam się delikatnie bo zabawnie wyglądał z wyrazem zdziwienia na twarzy.

-Nie widziałem cię tu wcześniej Pani, tym bardziej podczas polowania-Jego brwi wróciły na swoje miejsce ale miecz wciąż pozostawał uniesiony.

-Nie dziwie ci się, byłeś zbyt zajęty pościgiem -podeszłam krok bliżej przez co teraz miecz dotykał mojego torsu. Młodzieniec opuścił broń i schował do pochwy zawieszonej przy pasie. Odchrząknął  i spuścił ze mnie natarczywe spojrzenie którym mnie obdarzał.

-Wybacz mi Pani moje maniery po prostu ostatnio nie brak tu szaleńców-powiedział znów przenosząc spojrzenie swych brązowych tęczówek na mnie.

-Wyglądam na szaleńca?-spoważniałam żartobliwie ale on widocznie niezrozumiała bo znów  opuścił spojrzenie w dół na swoje buty.

-Nie musisz odpowiadać-odparłam ponownie się uśmiechają-Żartowałam.

Zaśmiał się i kolejny raz przeniósł na mnie spojrzenie tym razem na dłużej.

-Jak cię zwą Pani?-spytał najwyraźniej czując się już pewniej w moim towarzystwie

-Shadow-odpowiedziałam kierując się w stronę drzewa które rosło koło nas. Oparłam cały ciężar ciała na nim i wróciłam spojrzeniem do mojego rozmówcy.

-To dość nietypowe imię. Dlaczego tak?-zapytał głaszcząc swojego rumak któremu najwidoczniej zaczął przeszkadzać dłuższy postój bo zaczął wierzgać.

-Nadały mi je wychowanki w sierocińcu. Shadow bo zawsze stałam w cieniu z dla od innych, jako indywidualistka i samotniczka-odparłam na  jego pytanie.

-Wybacz nie powinienem pytać-podszedł do minie z przepraszającym spojrzeniem.

-Chyba lubisz przepraszać, znamy się 10 minut a ty zrobiłeś to już drugi raz- zaśmiałam się ze swojego żartu a on mi zawtórował.

-A czy mogłabym poznać w końcu twoje imię?-spytałam zakrywając się szczelniej futrem gdyż zawiał zimny wiatr.

-Oczywiście, wybacz - niewytrzymałam i parsknęłam śmiechem słysząc jak ponownie mnie przeprasza- Nazywam się Jon Snow.

-Bękart ?Starka ?-Jon potrząsnął głową potwierdzając moje słowa.

Uniosłam głowę do góry. Słońce chowało się już za horyzontem, nie wierzyłam że czas tak szybko minął, dopiero co o poranku wchodziłam do lasu.

-Pora na mnie, do zobaczenia na uczcie twojej siostry-odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam w stronę wyjścia z lasu.

-Do zobacze..., Czekaj jak masz zamiar dostać się na ucztę ?!-krzyknął za mną ale ja już byłam daleko i znów w wilczej skórze zmierzałam do Winterfell. 


Shadow Wolf ||Jon SnowWhere stories live. Discover now