Minęło parę miesięcy kiedy to byłam w Winterfell. Niezbyt wiele się od tamtego czasu zmieniło. Rozdzieliłam się z moimi kompanami gdy wróciliśmy na południe. Brakowało mi północy ,mimo że urodziłam się na południu to czułam że sprzyjają mi bardziej zimne klimaty. Przez ten okres pojeździłam po Westeros i poznałam wiele osób. Kilku narobiło sobie u mnie długów. Wzięłam też udział w trzech prawie nieistotnych potyczkach o ziemię ale dobrze płacili, w jednej z nich towarzystwa dotrzymał mi Isaac .Zaznajomiłam się z pewnym chłopcem , Jojen Reedem jest on synem Howland Reed lorda Strażnicy nad Szarą Wodą sprawuje on zwierzchnictwo nad Wyspiarzami z Przesmyku. Poznałam go w lesie, uciekł spod opieki swej siostry Meery. Chłopak wiedział kim jestem bo kiedyś odwiedziłam już Przesmyk. Opowiedział mi o trójokiej wronie która obdarowała go darem śnienia zielonych snów. Stał się zielonym jasnowidzem .Liczył na to że skoro jak on to ujął "nie jesteś normalna jak ja" to będę w stanie odpowiedzieć mu na trapiące go pytania. Wprawdzie czytałam wiele o niecodziennych zdarzeniach i umiejętnościach ale tylko w paru księgach napotkałam wzmiankę o zielonych jasnowidzach. Wyjawiłam mu co wiedziałam, nie był ucieszony faktem że było tego tak nie wiele ale zrozumiał. Jojen jest bystrym chłopakiem, mądrym i odważnym. Nie mam wątpliwości że kiedyś dokona wielkich rzeczy. Spędziłam tydzień na Przesmyku dużo rozmawiając z młodym Reedem ,nauczyłam go paru sztuczek jak się bronić i poznałem jego siostrę ,widać było po nich że są sobie bliscy. Potem ruszyłam dalej w drogę do mojego przyjaciela mieszkającego w Horn Hill. Zwał się Samwell Tarly był pierworodnym Randylla Tarly. Chłopak miał sporo ciała z tego powodu szydził z niego ojciec i wielu innych. Mataka i siostra chłopaka były miłe w stosunku do niego nie przeszkadzało im to że był puszysty lecz i one wolały by tak nie było. Sama poznałam parę ładnych lat temu w karczmie nieopodal zamku Tarlych. Wracał z myśliwymi po polowaniu ,nie było wśród nich lorda Tarly ani brata Sama Dickonna. Łowy odbyły się właściwie tylko dlatego by wtedy jeszcze spadkobierca tytułu lorda Horn Hill mógł poduczyć się w dziedzinie łowiectwa. Jednak puszysty chłopka był że tak powiem okropny w tego typu rzeczach, a mężczyźni z którymi wyprał się na polowanie nie szanowali go i się z niego naśmiewali. Po nieudanej obławie mimo wyraźnego sprzeciwu Samwella myśliwi zajechali do karczmy na piwo i dziwki. Młody brunet był zmuszony poczekać na swych kompanów przed wejściem do zajazdu. Do karczmy przybili wędrowcy o niezbyt urodziwych twarzach i nieciekawej historii chociaż to zależy od gustu. Trzech muskularnych mężczyzn o średniej długości czarnych brodach i łysych głowach zsiedli z koni. Jeden ogier był biały pozostała dwójka miała maść kary. Były drogie można to było stwierdzić na pierwszy rzut oka, klatki piersiowe były długie i szerokie, brzuchy nie był obwisłe a nogi i zad były masywne oraz umięśnione. Na grzbiecie umocowanie miały skórzanie siodła z paroma zdobieniami. Trójka łysych mężczyzn ruszyła do drzwi zajazdu, mieli już przekraczać próg budynku gdy zauważyli grubego chłopca odzianego w drogie ubrania siedzącego przed karczmą. Szybko rozpoznali ów młodzieńca mimo że pulchność twarzy chłopaka utrudniała rozpoznanie tożsamości to oczy miał takie same jak ojciec co nie umknęło najniższemu z mężczyzn. Brodacze mieli widocznie zatargi z lordem Randyllem dlatego pewnie zaczęli męczyć Sama. Na początku tylko nieuprzejmie rozmawiali potem zaczęli wyzywać i porównywać młodego Tarly do świni, na końcu zaatakowali chłopaka. Próbował się bronić ale nieudolnie i nieskutecznie. Los chyba chciał bym też tego dnia zawitała do tej karczmy. Zeskoczyłam z mego konia i w locie wyciągnęłam miecz. Zaatakowałam mężczyzn, byli dużo więksi i pierwszy lepszy człowiek mógłby pomyśleć że skończę bez głowy, nic bardziej mylnego. Podcięłam nogę jednemu a drugiemu wbiłam ostrze w brzuch. W tym czasie trzeci mężczyzna wyciągną swą biała broń i chciał mi wbić miecz w plecy ale przetoczyłam się dzięki czczemu nie trafił. Przez to że mój przeciwnik był duży to także powolny w przeciwieństwie do mnie. Był dobrym wojownikiem, sprawnie się broni i zadawał ciosy ,chwile potrwało zanim go pokonałam. Padła na ziemie obficie krwawiąc z piersi z której przed sekundą wyciągnęłam miecz. Sam siedział na ziemi oparty plecami o ścianę zajazdu był cały biały, usta miał szeroko otwarte tak jak oczy.
-Choć zanim ktoś zobaczy trupy a ja wyląduje przed twoim ojcem by mnie skazał za zabójstwo-chwyciłam przerażonego chłopaka z rękę i poprowadziłam go do jego konia. Pomogłam mu go dosiąść a potem sama weszłam na swojego wierzchowca.
-Jedź za mną-powiedziałam po czym popędziłam rumaka. Pomknęliśmy mniej uczęszczaną drogą z dala od niewygodnych pytań i spojrzeń. W prawdzie nikt nas nie widział ale wolałam nie ryzykować. Zatrzymaliśmy się parę kilometrów dalej na wzgórzu z którego było widać Horn Hill. Zsiadłam z konia i podeszłam do nadal przestraszonego Sama.
-Tu jesteśmy już bezpieczni, możesz wracać do zamku-rzekłam głaszcząc piękną klacz której dosiadał .
-Nie mogę muszę ci się jakoś odwdzięczyć, uratowałaś mi życie Pani- mówił z przejęciem.
-Nie Pani tylko Shadow- poprawiłam bruneta.
-Ja jestem Samwell.....-zaprzestał mówić gdy mu weszłam w słowo.
-Wiem kim jesteś- powiedziałam i zaprzestałam głaskać jego wierzchowca.
-W każdym razie czego pragniesz Shadow moja rodzina nie jest najbogatsza ale ma naprawdę wystraczająco pieniędzy by cię spłacić-Tarly zostawał przy swoim.
-Nie chcę twoich pieniędzy-zdziwiłam chłopaka tymi słowami.
-No dobrze a może chcesz wrócić do domu nie wyglądasz jak byś pochodziłam z Westeros?-wysunął kolejną propozycję.
-Pochodzę z Narin*-odpowiedziałam na jego pytanie.
-To w Westeros prawda ?-spytał a ja zgodziłam się z nim kiwnięciem głowy- Chyba o tym kiedyś czytałem. Jak to się piszę?
-Nie wiem-odwróciłam wzrok bo byłam zawstydzona. Nigdy nie było mi dane nauczyć się pisać czy czytać, ludzie tacy jak ja sieroty i włóczęgi tego nie umieli a ja i tak czułam wstyd.
-Och.. Nie umiesz pisać-podsumował Sam.
-Ani czytać-Dodałam.
-To może tak ci się odwdzięczę, nauczę cię czytać i pisać?-zaproponował a mi ten pomysł wydał się wyjątkowo korzystny dla obu stron. Samwell spłaci dług ,a ja nauczę się czegoś co bardzo mi się przyda.
-Zgoda-przystałam na jego plan.
I tak poznałam Samwella Tarly, trochę czasu już minęło od tych wydarzeń. Sam nauczył mnie tego co obiecał w przeciągu miesiąca ale i tak kazał szlifować te umiejętności. Odwiedziłam go od tam tego czasu niestety tylko 6 razy ale mimo to ciągle dobrze się dogadywaliśmy, byłam mu bardzo wdzięczna za to co dla mnie zrobił.
*Narin-niewielki miasto z którego pochodzi główna bohaterka. Wymyślone na potrzeby opowiadania.
CZYTASZ
Shadow Wolf ||Jon Snow
Teen FictionMłoda dziewczyna z niezwykłym darem spotyka na ścieżce swojego nie usłanego różami życia mężczyznę. Ich droga będzie długa, bolesna oraz przyniesie ze sobą dużo śmierci ale los choć okrutny i niesprawiedliwy w końcu połączy ze sobą te dwie zbłąkane...