9

88 2 1
                                    

Minęło parę miesięcy kiedy to byłam w Winterfell. Niezbyt wiele się od tamtego czasu zmieniło. Rozdzieliłam się z moimi kompanami gdy wróciliśmy na południe. Brakowało mi północy ,mimo że urodziłam się na południu to czułam że sprzyjają mi bardziej zimne klimaty. Przez ten okres pojeździłam po Westeros i poznałam wiele osób. Kilku narobiło sobie u mnie długów. Wzięłam też udział w trzech prawie nieistotnych potyczkach o  ziemię ale dobrze płacili, w jednej z nich towarzystwa dotrzymał mi Isaac .Zaznajomiłam się z pewnym chłopcem , Jojen Reedem jest on synem Howland Reed lorda Strażnicy nad Szarą Wodą sprawuje on zwierzchnictwo nad  Wyspiarzami z Przesmyku. Poznałam go w lesie, uciekł spod opieki swej siostry Meery. Chłopak wiedział kim jestem bo kiedyś odwiedziłam już Przesmyk. Opowiedział mi o trójokiej wronie która obdarowała go darem śnienia zielonych snów. Stał się zielonym jasnowidzem .Liczył na to że skoro jak on to ujął "nie jesteś normalna jak ja" to będę w stanie odpowiedzieć mu na trapiące go pytania. Wprawdzie czytałam wiele o niecodziennych zdarzeniach i umiejętnościach ale tylko w paru księgach napotkałam wzmiankę o zielonych jasnowidzach. Wyjawiłam mu co wiedziałam, nie był ucieszony faktem że było tego tak nie wiele ale zrozumiał. Jojen jest bystrym chłopakiem, mądrym i odważnym. Nie mam wątpliwości że kiedyś dokona wielkich rzeczy. Spędziłam tydzień na Przesmyku dużo rozmawiając z młodym Reedem ,nauczyłam go paru sztuczek jak się bronić i poznałem jego siostrę ,widać było po nich że są sobie bliscy. Potem ruszyłam dalej w drogę do mojego przyjaciela mieszkającego w Horn Hill. Zwał się Samwell Tarly był pierworodnym Randylla Tarly. Chłopak miał sporo ciała z tego powodu szydził z niego ojciec i wielu innych. Mataka i siostra chłopaka były miłe w stosunku do niego nie przeszkadzało im to że był  puszysty lecz i one wolały by tak nie było. Sama poznałam parę ładnych lat temu w karczmie nieopodal zamku Tarlych. Wracał z myśliwymi po polowaniu ,nie było wśród nich lorda Tarly ani brata Sama Dickonna. Łowy odbyły się właściwie tylko dlatego by wtedy jeszcze spadkobierca tytułu lorda Horn Hill mógł poduczyć się w dziedzinie łowiectwa. Jednak puszysty chłopka był że tak powiem okropny w tego typu rzeczach, a mężczyźni z którymi wyprał się na polowanie nie szanowali go i się z niego naśmiewali. Po nieudanej obławie mimo wyraźnego sprzeciwu Samwella myśliwi zajechali do karczmy na piwo i dziwki. Młody brunet był zmuszony poczekać na swych kompanów przed wejściem do zajazdu. Do karczmy przybili wędrowcy o niezbyt urodziwych twarzach i nieciekawej historii chociaż to zależy od gustu. Trzech muskularnych mężczyzn o średniej długości czarnych brodach i łysych głowach zsiedli z koni. Jeden ogier był biały pozostała dwójka miała maść kary. Były drogie można to było stwierdzić  na pierwszy rzut oka, klatki piersiowe były długie i szerokie, brzuchy nie był obwisłe a nogi i zad były masywne oraz umięśnione. Na grzbiecie umocowanie miały skórzanie siodła z paroma zdobieniami. Trójka łysych mężczyzn ruszyła do drzwi zajazdu, mieli już przekraczać próg budynku gdy zauważyli grubego chłopca odzianego w drogie ubrania siedzącego przed karczmą. Szybko rozpoznali ów młodzieńca mimo że pulchność twarzy chłopaka utrudniała rozpoznanie tożsamości to oczy miał takie same jak ojciec co nie umknęło najniższemu z mężczyzn. Brodacze mieli widocznie zatargi z  lordem Randyllem dlatego pewnie zaczęli męczyć Sama. Na początku tylko nieuprzejmie rozmawiali potem zaczęli wyzywać i porównywać młodego Tarly do świni, na końcu zaatakowali chłopaka. Próbował  się bronić ale nieudolnie i nieskutecznie. Los chyba chciał bym też tego dnia zawitała do tej karczmy. Zeskoczyłam z mego  konia i w locie wyciągnęłam miecz. Zaatakowałam mężczyzn, byli dużo więksi i pierwszy lepszy człowiek mógłby pomyśleć że skończę bez głowy, nic bardziej mylnego. Podcięłam nogę jednemu a drugiemu wbiłam ostrze w brzuch. W tym czasie trzeci mężczyzna wyciągną swą biała broń i chciał mi wbić miecz w plecy ale przetoczyłam się dzięki czczemu nie trafił. Przez to że mój przeciwnik był duży to także powolny  w przeciwieństwie do mnie. Był dobrym wojownikiem, sprawnie się broni i zadawał ciosy ,chwile potrwało zanim go pokonałam. Padła na ziemie obficie krwawiąc z piersi z której przed sekundą wyciągnęłam miecz. Sam siedział na ziemi oparty plecami  o ścianę zajazdu był cały biały, usta miał szeroko otwarte tak jak oczy.

-Choć zanim ktoś zobaczy trupy a ja wyląduje przed twoim ojcem by mnie skazał za zabójstwo-chwyciłam przerażonego chłopaka z rękę i poprowadziłam go do jego konia. Pomogłam mu go dosiąść a potem sama weszłam na swojego wierzchowca.

-Jedź za mną-powiedziałam po czym  popędziłam rumaka. Pomknęliśmy mniej uczęszczaną drogą z dala od niewygodnych pytań i spojrzeń. W prawdzie nikt nas nie widział ale wolałam nie ryzykować. Zatrzymaliśmy się parę kilometrów dalej na wzgórzu z którego było widać Horn Hill. Zsiadłam z konia i podeszłam do nadal przestraszonego Sama.

-Tu jesteśmy już bezpieczni, możesz wracać do zamku-rzekłam głaszcząc piękną klacz której dosiadał .

-Nie mogę muszę ci się jakoś odwdzięczyć, uratowałaś mi życie Pani- mówił z przejęciem.

-Nie Pani tylko Shadow- poprawiłam bruneta.

-Ja jestem Samwell.....-zaprzestał mówić gdy mu weszłam w słowo.

-Wiem kim jesteś- powiedziałam i zaprzestałam głaskać jego wierzchowca.

-W każdym razie czego pragniesz Shadow moja rodzina nie jest najbogatsza ale ma naprawdę wystraczająco pieniędzy by cię spłacić-Tarly zostawał przy swoim.

-Nie chcę twoich pieniędzy-zdziwiłam chłopaka tymi słowami.

-No dobrze  a może chcesz wrócić do domu nie wyglądasz jak byś pochodziłam z Westeros?-wysunął kolejną propozycję.

-Pochodzę z Narin*-odpowiedziałam na jego pytanie.

-To w Westeros prawda ?-spytał a ja zgodziłam się z nim kiwnięciem głowy- Chyba  o tym kiedyś czytałem. Jak to się piszę?

-Nie wiem-odwróciłam wzrok bo byłam zawstydzona. Nigdy nie było mi dane nauczyć się pisać czy czytać, ludzie tacy jak ja sieroty i włóczęgi tego nie umieli a ja i tak czułam wstyd.

-Och.. Nie umiesz pisać-podsumował Sam.

-Ani czytać-Dodałam.

-To może tak ci się odwdzięczę, nauczę cię czytać i pisać?-zaproponował a mi ten pomysł wydał się wyjątkowo korzystny dla obu stron. Samwell  spłaci dług ,a ja  nauczę się czegoś co bardzo mi się przyda.

-Zgoda-przystałam na jego plan.

I tak poznałam Samwella Tarly, trochę czasu już minęło od tych wydarzeń. Sam nauczył mnie tego co obiecał w przeciągu miesiąca ale i tak kazał szlifować te umiejętności. Odwiedziłam go od tam tego czasu niestety tylko 6 razy ale mimo to ciągle dobrze się dogadywaliśmy, byłam mu bardzo wdzięczna  za to co dla mnie zrobił.



*Narin-niewielki miasto z którego pochodzi główna bohaterka. Wymyślone na potrzeby opowiadania. 

Shadow Wolf ||Jon SnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz