6

113 2 0
                                    

Kiedy wróciłam do karczmy już po zmroku żaden z chłopaków nie zadawał pytań gdzie na tyle zniknęłam. Wiedzieli że czasem potrzebuje chwili dla siebie, z resztą gdy się rozdzielamy bo nie zawsze podróżujemy razem, to zawsze ja jestem tą osobą która wybiera samotną podróż. Chłopaki siedzieli przy stole w koncie budynku. Każdy trzymał w ręku kufel z piwem. Podeszłam do nich i wcisnęłam się na miejsce między Isaaciem a Finnem oraz podebrałam naczynie z trunkiem Finnowi wypijając połowę jej zawartości.

-Chyba nieźle suszyło? -zaśmiał się Isaac popijając swoje piwo.

-Ta nieźle-odpowiedziałam wycierając usta rękawem.

-Ale czy ja musiałem na tym cierpieć?-Spytał Finn  patrząc tęskno na w połowie pusty kufel. Zaśmiałam się i poczochrałam mu włosy by się rozchmurzył.

-Oj już nie narzekaj zaraz ci to zrekompensuje-powiedziałam po czym  Krzyknęłam na karczmarza i pokazałam by przyniósł nam dwa piwa , na ten czyn Finnowi od razu poprawił się humor. 

Wieczór spędziliśmy razem, chłopaki się tym razem nie upijali woleli oszczędzać siły na lordowską ucztę. Wspominaliśmy stare lata i zastanawialiśmy się jak potoczy się uroczystość na cześć Ary Stark. Nie obyło się bez śmiechu i wielu niestosownych uwag ale za to kochałam naszą grupę nie martwiliśmy się zdaniem innych ani nienawistnym spojrzeniem które rzucali nam ludzie w karczmie. Siedzieliśmy tak do późnego wieczoru aż w końcu oczy nam się same zamykały i postanowiliśmy pójść spać.

*

Następnego dnia obudziłam się przed południem, wczorajsze wspominki dały się we wznak gdyż nie mogłam się zmusić do wstania z łoża. Musiała dziś załatwić kilka rzeczy. Dawno mnie nie było na północy i trzeba było uporządkować niektóre sprawy. Przed zmierzchem wróciłam do mojego tymczasowego miejsca zamieszkania. Przed karczmą stał Clancy i Isaac , pierwszy zauważył mnie Clancy.

-Już wszystko poukładane?-spytał. Isaac  w końcu mnie zauważył i uśmiechną się na przywitanie. Odpowiedziałam mu tym samym.

-Trochę się nabiegałam ale wszystko załatwiłam-

-A co powiesz na mały trening, właśnie mieliśmy iść?- zapytał Isaac łapiąc za miecz przy jego pasie.

-Przydało by się rozprostować kości , ostatnio coś za spokojnie-zgodziłam się z jego propozycją.

W trójkę udaliśmy się za karczmę gdzie znajdował się mały placyk na którym nikogo nie było. Stanęłam po jednej stronie placu a chłopaki po drugiej.

-Niezbyt sprawiedliwie-zaśmiałam się cwano ponieważ byłam pewna wygranej. 

Clancy był świetny w walce sztyletami i włóczniom ,miał zwinne ruchy i umiał dobrze wymierzyć cios. Isaac władał wyśmienicie mieczem bez żadnego gadania mogłabym porównać jego umiejętności do Królobójcy a był on uznawany za najlepszego rycerza Siedmiu Królestw. Oboje byli doskonałymi wojownikami ale bardzo skromnie muszę przyznać że była lepsza. Patrick poświęciła mi najwięcej czasu na naukę walki. Potrafiłam władać niemal każdą bronią od miecza poprzez łuki kończąc na toporach. Byłam dla siebie bardzo surowa kiedy uczyłam się walczyć. Kiedy popełniłam choćby najmniejszy błąd nie spoczywałam póki go nie naprawiłam. Ćwiczyłam całymi nocami i dniami chciałam umieć jak najwięcej, móc się bronić, nie być słaba. Nie chciałam być jak te wszystkie panny którym cokolwiek się działo musiano biec im z pomocą. Chciałam być samodzielna, niezależna od mężczyzn. Cieszę się że byłam w tedy taka zacięta bo teraz jestem wspaniałym szermierzem i strzelcem. 

-Racja niesprawiedliwie zaraz zawołam jeszcze Finna i Bellamyego by nam pomogli-powiedział Clancy dobywając swojej ulubionej broni. Zaśmiałam się i chwyciłam miecz w swą dłoń.

Pierwszy zaatakował Clancy. Rudowłosy  zaszarżował na mnie agresywnie sztyletami. Zrobiłam zwinny unik tak że przeleciał koło mnie a gdy był już za mną uderzyłam go płaską stroną miecza. Kiedy odwróciłam się w stronę Isaaca on stał tuż za mną. Musiałam przykucnąć bo inaczej straciłabym głowę. Kopnęłam go w brzuch a on upadł na plecy i uderzył głową o podłożę. Walczyliśmy tak dobre trzy godziny. Byłam strasznie zmęczona ręce mi odpadały od trzymania ciężkiego miecz a na nogach nie mogłam już ustać, aż zataczałam się do tyłu. Musze przyznać że chłopaki nieźle dali mi w kość nawet udało im się mnie drasnąć w udo i ramię. Jednak rudzielec i miodowłosy nie wyglądali na bardziej wypoczętych , byli cali mokrzy od potu oraz dyszeli jakby przebiegli dystans od Winterfell do Królewskiej Przystani. Ponadto zauważyłam jak trzymają się za obolałe miejsca w których pewnie teraz były wielkie siniaki. Przez nasz mały trening Clancy został przyozdobiony o szramę na poliku a Isaac o ranę na łydce.  

Shadow Wolf ||Jon SnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz