Prolog

1.8K 161 120
                                    


Na urokliwej Sycylii, największej wyspie na morzu Śródziemnym, w pewnym królestwie panował Król. Zapadłszy na śmiertelną chorobę, pragnął jak najszybciej wydać swojego syna za mąż, gdyż wiedział, że ten przez swoją specyficzną, choć przez wielu uznawaną za urzekającą naturę, zupełnie nie nadaje się na władcę.

Książę jednak nie ma najmniejszego zamiaru wychodzić za mąż, więc stawia swojemu ojcu warunek. Odda swoją rękę temu, który przyniesie mu różę w jego ulubionym kolorze.

 ❀ ❁ ❀

Zgarbiona postać klęcząca przy jednej z ceramicznych, ozdobnych donic ze skupieniem wpatrywała się w powiewające na wietrze płatki białych róż. Chłopak miał podwinięte wysoko do góry rękawy swojej śnieżnobiałej, bawełnianej koszuli z falbanami przy wysokim kołnierzu by nie zabrudzić ich w ziemi. George pielęgnował rośliny w ogrodzie, który był wręcz doskonale widoczny z jego komnaty. 

Pogoda była wyśmienita. Ciepły wiatr delikatnie zarzucał koronami drzew, jasnobłękitne niebo nie było skalane nawet najmniejszą chmurką, jedynie raz na jakiś czas przelatujące stado ptaków zakłócało jego jednolitość. Atmosfera w Palermo zawsze wprawiała bruneta w dobry nastrój. Było spokojnie, cicho i słonecznie, zwłaszcza na terenie dworu królewskiego. 

Brązowooki książę westchnął cicho, widząc jak powoli zbliża się do niego dobrze znana mu postać. Uśmiechnął się ciepło w stronę przybysza, podnosząc się z kolan. Szybko zakrył swoje odkryte ręce rozszerzanymi rękawami swojej koszuli. 

-Hej, George - Wysoki chłopak o imieniu Karl, to pomocna dłoń George'a, i od wielu lat jedna osoba której może się on zwierzyć. Delikwent posiadał gęste, delikatnie falujące się włosy w kolorze zaschniętego karmelu oraz szarozielone oczy, nadzwyczajnie dobrze komponujące się z bladofioletową koszulą i białym, lekko już zszarzałym wiązanym gorsetem, wyraźnie podkreślającym talię wysokiego chłopaka.

-Miło cię znowu widzieć, Karl-  Odparł grzecznie niższy, w duchu jednak śmiejąc się z tak poważnego tonu jakim wypowiedział owe słowa. Byli przyjaciółmi od długiego czasu, zaprzyjaźnili się kilka miesięcy po tym jak jego ojciec stwierdził, że młody książę powinien spotykać się raz na jakiś czas z kimś mniej więcej w jego wieku. - Co cię do mnie sprowadza? 

George dawno nie widział się z Karlem, gdyż ostatnio ten drugi wydawał się być strasznie zajęty. Cały czas biegał gdzieś ze starymi księgami, stosami starych pergaminów i dokumentów, zupełnie wyłączając się z życia towarzyskiego. Chłopak, od kiedy król zaczął chorować, załatwiał wszystkie administracyjne sprawy dotyczące George'a nie chcąc zrzucać na księcia tej odpowiedzialności. Szczerze mówiąc, bardziej chodziło o to, że brunet zwyczajnie nigdy w życiu nie wypełniał samodzielnie żadnych ważnych dokumentów, a szatynowi strasznie nie chciało się nanosić poprawek, wolał już zrobić wszystko sam. 

-Królewska mość pragnie się z tobą zobaczyć - Odparł Karl, spoglądając na twarz niższego. Na porcelanowej skórze George'a widniały delikatne rumieńce spowodowane wysiłkiem w postaci przekopywania kwiatów. Od razu spostrzegł w jego oczach ciekawość - Nie pytaj mnie, ja nic nie wiem.

Karl podniósł obie dłonie do góry, reprezentując przed przyjacielem swoją bezradność. Niższy jedynie wzruszył ramionami i dziękując za informację ruszył w stronę stronę sali tronowej. 

 ❀ ❁ ❀

-Mój synu - zaczął powoli król, widząc swojego pierworodnego u swego boku. Od dłuższego czasu dręczyły go pewne myśli, dotyczące George'a. Mianowicie aktualny władca był straszliwie schorowany, wiedział, że już niedługo nastąpi jego koniec, a George odziedziczy tron. 

Jednak idąc zgodnie z tradycją, uprzednio musiał zawrzeć związek małżeński. Już pomijając ten fakt, król wiedział, że George zupełnie nie nadawał się na przywódcę królestwa. Był nieco roztrzepany, uwielbiał zajmować się pierdołami, był zbyt delikatny i wrażliwy na to stanowisko, mimo że w gruncie rzeczy momentami wydawał się wręcz chłodno obojętny. Dlatego król postanowił, że przed swoją śmiercią znajdzie synowi partnerkę bądź partnera, wszystko zależałoby od tego, kto wydawałby się lepszym władającym. Mimo wszystko w jego głowie utarł się już krzywdzący schemat o tym, że to mężczyzna będzie odpowiedniejszym kandydatem.

George nachylił się nieco nad ojcem i przekrzywiając odrobinę głowę w bok dał mu znak, że uważnie słucha. 

-Musisz zawrzeć związek małżeński - przekazał mu bez ogródek, uważnie obserwując reakcję księcia. Zareagował dokładnie tak, jak król przeczuwał. 

George nerwowo zacisnął oczy i zagryzł dolną wargę, która praktycznie od razu się zaczerwieniła. Cholernie nie miał zamiaru za nikogo wychodzić. I to nie tak, że nigdy nie chciał się zakochać czy żyć z kimś w związku. Po prostu doskonale wiedział, że ktokolwiek nie starałby się o jego rękę, będzie zależeć mu tylko i wyłącznie na jego pieniądzach i dostaniu się do rodziny królewskiej. Tępo spoglądał na śliczną, jasną pałacową podłogę, zaciskając szczupłe dłonie w piąstki. Nie odzywał się przez dłuższy czas, starając się znaleźć sposób na wybrnięcie z sytuacji.

 Do jego uszu powoli dotarło dźwięczne ćwierkanie jednego z ptaków zamieszkających Sycylię, ciekawsko spojrzał w stronę dużego, łuczastego okna pragnąc ujrzeć zwierzę. Jednak już dawno go tam nie było, a zamiast tego uwagę George'a zwrócił piękny, srebrny wazon, niezgrabnie, wręcz randomowo  ustawiony przy jednym z szerokich parapetów. W jego wnętrzu znajdowała się pojedyncza róża, o nieodgadnionym dla George'a kolorze. Była żółtawa, jak większość obiektów na które spoglądał. 

Uśmiechnął się krzywo, zadziornie spoglądając na samotny kwiatek, do głowy wpadł mu pewien strasznie głupi pomysł. 

-Ojcze, spełnię twoją prośbę pod jednym warunkiem - zrobił dramatyczną pauzę, spoglądając władcy w szkliste, mądre oczy-  Wyjdę za tego, który przyniesie mi niebieską różę.

Blue Flower | DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz