horse riding

687 93 40
                                    

Nowy, słoneczny i ciepły poranek zawitał na Sycylię. Jak  zwykle różnorakie ptaki przepełniały jasne niebo i wąskie uliczki Palermo swoim śpiewem. Jak zwykle na wsypie panował ciepły, delikatny wiaterek aktualnie rozwiewające ciemne kosmyki pewnego brązowookiego chłopaka, zabrudzonego od mokrawej ziemi siedzącego w dużym, królewskim ogrodzie. 

George pielęgnował kwiaty, jak to już miał w zwyczaju. Przesadzał właśnie żółciutkie narcyzy, inaczej dobrze mu znane żonkile do małych, białych doniczek z późniejszym zamiarem ulokowania ich na stole w jednej z jadalni. Uważał, że będą dobrze wpasowywać się z długimi świecami, mimo że nie do końca był pewien ich rzeczywistego koloru. 

Jego biała koszula była lekko zabrudzona, a jeśli była mowa o jego dłoniach to może nawet lepiej by było się nie wypowiadać. Dziś miał na sobie zwykłe, brązowe opinające spodnie i wsadzoną do nich jak zwykle przesadnie ozdobną koszulę, której rękawy wcześniej podwinął. Na jego nogach widniały wysokie wiązane buty, a jego włosy były udekorowane białymi, błyszczącymi się spineczkami w kształci motyli. Rzadko chodził w takich dodatkach, ale dzisiaj miał wyjątkową ochotę by wyglądać trochę inaczej i bardziej urzekająco niż zazwyczaj. 

Brunet odwrócił głowę w stronę osoby, która podchodząc od niego do tyłu rzuciła na niego cień. Jak się okazało było dokładnie tak jak się tego spodziewał, nad jego głową stał uśmiechnięty Karl, trzymając w swoich dłoniach wodzę jeździecką. 

-Zbieraj się, jedziemy na wycieczkę - oświadczył wysoki, szczupły szatyn, posyłając księciu pospieszające spojrzenie.

George już po chwili biegł w stronę pałacu by dotrzeć do najbliższej łazienki, niemniej jednak do takowej nie dotarł gdyż najbliżej okazała się być obszerna kuchnia. Obsługa już nawet nie zareagowała na księcia losowo wpadającego do pomieszczenia i zanurzającego dłonie w  beczce z wodą. Wszyscy grzecznie się z nim przywitali i życzyli dobrego dnia posyłając mu ciepłe uśmiechy. George był jedyną osobą z rodziny królewskiej która jako tako umilała służbę w pałacu. Wszyscy twierdzili, że chłopak momentami potrafi być naprawdę spontaniczny i lekkomyślny  ale przez to też całkiem urzekający.

Brunet już po chwili gnał w stronę stajni, w której czekał już na niego Jacobs w towarzystwie Nicholas'a, który będzie z nimi jechał w ramach straży. Co jak co ale George dalej byk księciem i dalej potrzebował stałej ochrony poza uważnie strzeżonymi murami.

Nicholas przywitał się z nim skinieniem głowy i pomógł wsiąść księciu na jego czarną klacz z białymi plamkami, Karl wsunął na ramiona księcia brązową pelerynę i wyprowadził jego konia ze stajni. George szarpnął delikatnie za wodzę i obrócił swoją klacz  tak by miał widok na pozostała dwójkę jeszcze będącą w środku. 

Książę obserwował jak Nicholas pomógł wsiąść Karl'owi na jego brązową klacz, szeptając   chłopakowi coś na ucho i kładąc swoją dłoń na jego udzie. George uważnie przyglądał się twarzy Jacobs'a, która przybrała ładny, wiśniowy odcień i słodki, subtelny rozbawiony uśmiech. Karl odszeptał coś Nick'owi, czego oczywiście brunet nie mógł słyszeć po czym poluźnił nieco swój czarny gorset. 

Niższy pomógł zawiązać sznurki z tyłu pleców chłopaka na ładną kokardkę po czym sam wsiadł na swojego czarnego konia, pozwalając Karl'owi wyjechać pierwszemu. Już po chwili cała trójka wpędziła konie w ruch i powolnie poruszali się w stronę najbliższych pól i dróżek. George był na przodzie, a reszta jechała obok siebie za nim. 

Książę był szczęśliwy, że jego przyjaciel znalazł kogoś takiego jak Nick. Naprawdę był zadowolony ze szczęścia wysokiego szatyna, a nic nie mógł  poradzić na to, że gdy patrzył na tą całą miłość jaką wręcz emanował Karl czuł mimowolnie w sercu jakiś nieokreślony żal.

Blue Flower | DnfWo Geschichten leben. Entdecke jetzt