50

206 27 0
                                    

Odbiegłam od Bena zostawiając go samego pośród tych wszystkich ludzi i odszukałam wzrokiem Jasona, który tańczył z rozanieloną Camilą. 

- Muszę spadać - powiedziałam nerwowo i wyciągnęłam telefon włączając w nim internet. 

- Coś się stało? - spytał stając w miejscu i patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. 

- To się jeszcze okaże - westchnęłam i z powrotem spojrzałam na urządzenie wchodząc w kontakty i wybierając numer do Klausa. - Pożegnajcie ode mnie resztę i jak coś to zgadamy się jutro, ewentualnie w poniedziałek w szkole - ostanie słowa skierowałam do Camili i przytuliłam ich oboje. 

Szybkimi krokami przecisnęłam się przez tłum imprezowiczów i wyszłam na świeże powietrze biorąc głęboki wdech. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam telefon do ucha, jednak od razu usłyszałam informację, że numer jest niedostępny. 

- Ja pierdole - jęknęłam i ponownie wykonałam połączenie, tym razem do Five. 

- Hejka, przy... - usłyszałam po drugiej stronie, jednak nie dałam mu dokończyć. 

- Jest z tobą Klaus? - odparłam próbując zapanować nad drżącymi ze zdenerwowania dłońmi. 

- Nie, pojechał przecież do Bena - powiedział niepewnie, a mnie momentalnie ścisnęło w żołądku.

- Ben tam nie poszedł - zaczęłam chaotycznie tłumaczyć sytuację. - Jestem pod klubem i przed chwilą go tam spotkałam, jest pijany i zapomniał o tym spotkaniu - mówiąc to machałam ręką jak wariatka, jakby to miało w czymś pomóc.

- Boże, zabiję go - usłyszałam jakiś trzask, na co odruchowo zmarszczyłam brwi. - Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie i go znajdziemy. 

Rozejrzałam się dookoła rejestrując budynki i wszelkie charakterystyczne znaki, które mogłyby mi wskazać jaka to może być ulica, ale z rozczarowaniem doszłam do wniosku, że totalnie jej nie kojarzę. Spojrzałam za siebie i podałam mu nazwę klubu w jakim byliśmy, licząc na to, że nie ma takich samych w kilku innych miejscach. Dodatkowo dostrzegłam jakiś sklep spożywczy kilka metrów dalej, po drugiej stronie ulicy, więc postanowiłam tam wejść i kupić coś, co będzie potrzebne na rozbicie Klausa, jakie zapewne nas czeka po jego znalezieniu. 

- Będę za dziesięć minut - poinformował mnie brunet i przerwał połączenie. 

Błyskawicznie znalazłam się pod drzwiami supermarketu, a będąc w środku od razu skierowałam się do półek ze słodyczami. Wcisnęłam w rękę kilka paczek żelek i toffifee, a przy kasie chwyciłam jeszcze opakowanie truskawek, które Klaus uwielbiał jeść z czekoladą. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam przed sklep, czekając na Five, który miał tu być lada chwila. 

Wsiadając do auta przywitałam się z nim przelotnym całusem w usta, natomiast zakupy rzuciłam niedbale na tylnie siedzenia. Wpadł mi do głowy pomysł, że może Klaus dawał znaki życia na instagramie i jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Pokazałam brunetowi zdjęcie, które wstawił pół godziny temu, na co chłopak wykręcił samochód i z piskiem opon ruszył w odpowiednim kierunku. 

W myślach modliłam się, żeby nie zastać chłopaka całkowicie pijanego i rozbitego, chodź w głębi duszy wiedziałam, że jest to nieuniknione. Przeklnęłam Bena, który brawurowo stracił szansę na pogodzenie się z przyjacielem i skupiłam uwagę na obserwowaniu mijanej okolicy. 

Cała droga minęła nam w milczeniu, przerywana jedynie stukaniem moich paznokci o uchwyt przy drzwiach. W okamgnieniu opuściłam pojazd i zaczęłam wspinać się na górę, gdzie mam nadzieję, nadal znajdował się Klaus. 

Kamień spadł mi z serca, kiedy kilka metrów przed sobą zobaczyłam bujną czuprynę opierającą się o drzewo. Ze świstem wypuściłam powietrze i podbiegłam do chłopaka, kucając przy nim. 

- Hej, skarbie, nic ci nie jest? - zapytałam zbierając kosmyki włosów opadające mu na twarz. 

Chłopak leniwie przeniósł zamglony wzrok na moją twarz i wtulił policzek w moją dłoń. Zapiekło mnie w okolicach nosa na ten widok. Klaus wyglądał jak siedem nieszczęść. Uklękłam kolanami na ziemi i przysunęłam się bliżej przyjaciela, aby po chwili zamknąć go w mocnym uścisku. 

Posłałam stojącemu obok Five zmartwione spojrzenie i zaczęłam delikatnie głaskać Klausa po głowie, czując jak moja koszulka zaczyna robić się wilgotna od jego łez. 

- Wstawaj, zabierzemy cię do domu -  wyszeptałam mu cicho do ucha, a w odpowiedzi chłopak tylko kiwnął lekko głową, nie puszczając mojego ciała. 

Ostrożnie podniosłam się do góry, podtrzymując jego wiotkie ciało i łapiąc go pod ramię, zaczęłam prowadzić w stronę zaparkowanego niżej samochodu. Five szybko pozbierał pozostawione na ziemi butelki po alkoholu i wybiegł przed nas, aby otworzyć mi tylnie drzwi pojazdu. 

Zrzuciłam słodycze na ziemię, po czym usiadłam przy oknie, kładąc sobie na kolanach głowę Klausa i powiedziałam brunetowi z przodu, żeby jechał od razu do mojego domu. 

Pijany przyjaciel zadarł głowę do góry, patrząc na mnie załzawionymi oczami. Chwycił dłonią moją rękę i przycisnął ją do swojej klatki piersiowej. Wyczuwałam jego szybkie bicie serca, które biło dla osoby, która je skrzywdziła. 

- Dlaczego to tak boli? - wyszeptał drżącym głosem, na co spojrzałam w lusterko samochodowe, w którym odbijały się patrzące na mnie oczy Five. 

Chciałam mu powiedzieć, że miłość jest do dupy, ale nie byłam w stanie, widząc przed sobą siedzącego nastolatka. 

- Miłość często jest trudna i zazwyczaj nas rani - powiedziałam spokojnym głosem, pocierając kciukiem wierzch jego dłoni. - Ale to nie znaczy, że mamy się poddawać. Musimy walczyć o osoby, na których nam zależy. 

- A co jeśli tym osobom nie zależy na nas? - zapytał wtulając głowę mocniej w moje nogi. 

- Jestem pewna, że jesteś dla niego ważny - stwierdziłam wiedząc, do czego dąży. - Po prostu... On się zagubił - wzruszyłam delikatnie ramionami. - Ciężko mu bez ciebie. 

- Więc dlaczego nie przyszedł? 

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Przecież nie powiem, że zapomniał bo wylądował w klubie. Chociaż z drugiej strony, Klaus zasługuje na prawdę. 

Spojrzałam pytająco na Five, który ponownie posłał mi w lusterku zmartwione spojrzenie i pokiwał delikatnie głową. Dlaczego zawsze ja muszę przekazywać najgorsze informacje? 

- Powiem ci coś, ale błagam nie wyciągaj pochopnych wniosków - poprosiłam, na co chłopak mruknął ciche: "okej". - Widziałam go w klubie. 

Klaus momentalnie zerwał się z moich kolan i usiadł wyprostowany patrząc przenikliwie w moje oczy. 

- Żartujesz sobie ze mnie? - warknął zdenerwowany.

- Uwierz, że chciałabym - westchnęłam i położyłam dłoń na jako kolanie, delikatnie je ściskając. - On nie zrobił tego świadomie, jest mu ciężko i chyba sam nie wie co robi. 

- Nie usprawiedliwiaj go - prychnął ścierając z policzka strużkę łez. 

- Był przerażony, kiedy mu powiedziałam, że to dzisiaj mieliście się spotkać. 

- Wysiadajcie - wtrącił się Five, kiedy nawet nie zauważyliśmy, że stoimy już pod domem. 

- Wiecie co - powiedział pewnym siebie głosem Klaus. - Nie będę się przejmować jakimś kutasem, któremu najwidoczniej na mnie nie zależy. Dostał już swoją szansę, którą zmarnował. 

Rozchyliłam delikatnie wargi chcąc coś powiedzieć, ale szybko się powstrzymałam pod palącym wzrokiem mojego chłopaka. 

- Daj mu czas, zaraz wszystko wróci do normy - wyszeptał mi do ucha, obserwując Klausa idącego lekko chwiejnym krokiem do drzwi. 

__________________________________________

10★ = kolejny rozdział

The Umbrella Academy • Instagram Where stories live. Discover now