Rozdział 13: If I could tell him...

16.6K 1.2K 1.6K
                                    

Sobota rano, w raz z pierwszymi promieniami słońca, Nick usłyszał dzwonek do drzwi. Jego ojca pewnie już dawno nie było w domu, więc chcąc nie chcąc musiał się zwlec z łóżka. Męczyła go bezsenność i nieustające bóle głowy, związane z urazem jakiego dostał niecałe cztery dni temu, więc wyglądał jak siedem nieszczęść schodząc na dół w swojej szarej, nierozpinanej bluzie z kapturem i długich szarych spodniach w pandy.  Myślał że to kurier, więc nawet nie pomyślał o tym by jakoś się ogarnąć, jakie więc jego było wielkie zdziwienie gdy w drzwiach stanęła czwórka znajomych twarzy.
-Co wy tu..? - popatrzył po czwórce nastolatków.
-Nie chcieliśmy żebyś siedział sam w weekend - wyjaśnił Clay stojąc oparty o framugę.
-Oh, to miłe - i chodź nie za bardzo miał ochotę na towarzystwo, to wizja spędzenia czasu z Karlem wydawała się dobrym pomysłem.
-Ładna piżama - uśmiechnął się pod nosem Alex.
Nicholas wpuścił ich do środka.
-Miałem w planach przeleżeć cały dzień w łóżku, poza tym jest coś jak ósma czy tam dziewiąta max - wyjaśnił i lekko się uśmiechnął widząc że Karl ma na szyi szalik od niego - rozgośćcie się, ja zaraz wrócę - dodał po czym poszedł do swojego pokoju się przebrać.
Meksykanin od razu wywalił się na kanapie, Clay poszedł do kuchni, a Jimmy nie był pewien jak się ma zachować.
-Kawy? Herbaty? - spytał blondyn wlewając wody do czajnika.
-Kawy - powiedzieli na raz Jim i Alex.
Clay uśmiechnął się pod nosem.
-A ty Karl?
-A on poszedł do Nicka - powiedział Alex siadając normalnie by zrobić miejsce swojemu kawowemu bro. 
-Oh.. wydają się być naprawdę blisko ostatnio... - mruknął Clay.
-Zazdrosny? - spytał Jim siadając obok meksykana - poza tym, nie obraź się za to co teraz powiem, ale... nazywasz go swoim najlepszym przyjacielem, a jednak pozwalałeś go krzywdzić George'owi. Pozwalałeś na te wszystkie plotki upokorzenia i wyzwiska, nie odpowiadaj mi po prostu to przemyśl, bo możliwe że przyjdzie czas gdzie będziesz musiał wybrać między nim, a George'em.
Clay myślał już o tym i nie wiedział kogo wybrać. Nick był jak brat, zawsze obok niego i to z nim przeżył najlepsze chwile dzieciństwa, a z drugiej strony barykady mamy George'a dzięki któremu zaczął chodzić na imprezy, rozwijać się towarzysko, otwierać na ludzi i nowe doznania. No i mieli pewien sekret o którym nikomu nie mówili, głównie by nie zniszczyć swojej reputacji. Jakby ktoś się dowiedział to to by był koniec ich beztroskiego życia miłosnego. 

Karl poczekał aż Nicholas przebierze się i wyjdzie z pokoju. Gdy drzwi się otworzyły i ich wzrok spotkał, oboje uśmiechnęli się, a ich serca zaczęły bić tak samo szybko.
-Mam coś dla ciebie - powiedział Jacobs i wyciągnął zza pleców pudełko zawiązane wstążką.
-Dla mnie? - zdziwił się Nick.
-Powiedzmy, że to mały rewanż za szalik i szkicownik - wręczył chłopakowi pakunek.
-Eww, mówiłem że nie musisz mi nic dawać za tamto.. - Nick przyjął prezent, a jego uśmiech tylko się poszerzył.
Brunet chwycił przyjaciela za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Usiedli na łóżku i Nick rozpakował prezent. W środku była pluszowa panda z białą bandaną na głowie i białą koszulką z płomieniem. Teksańczykowi oczy się zaświeciły wręcz gdy tylko ją zobaczył.
-Sam ją zrobiłeś? - spytał przenosząc wzrok na Karla.
-Kupiłem misia i materiały na jego ubranka. Clay mi zdradził twoje zamiłowanie do tych stworzeń - Karl patrzył uważnie na reakcje chłopaka i bardzo ucieszył się że prezent mu się spodobał.
-Dziękuję - Nick położył swoją dłoń na dłoń chłopaka.
-Nie ma za co, ważne że ci się podoba.
-Tak w ogóle.. - Nicholas uśmiechnął się pod nosem dumny z siebie - widzę że masz moją bluzę na sobie.
-Oh, no tak! Jest bardzo wygodna i pachn--! Znaczy przypomina mi ciebie, znaczy emmm... W-w każdym razie, mogę ci ją oddać jak chcesz..!
-Nie, nie - pokręcił głową - wyglądasz w niej lepiej ode mnie, zatrzymaj ją, jest twoja.
-Oh... dziękuję - chłopak lekko się zrumienił.
Patrzyli chwilę na siebie w milczeniu, oboje myśląc o tym samym i oboje byli zbyt nieśmiali by to zrobić. "Gdybym tylko mógł mu powiedzieć..." - pomyślał Nick.
-N-nadal masz problemy ze snem..? - spytał Karl przerywając trochę niezręczną ciszę.
Teksańczyk odwrócił wzrok, nie chciał żeby Karl się o niego martwił, ale podkrążonych oczu nie mógł ukryć. Wolał to przemilczeć jednak Jacobs położył wolną dłoń na jego policzku i bardzo delikatnie przekręcił jego głowę by zmusić Nicka do spojrzenia na siebie. Nicholas poddał się i znów spojrzał mu w oczy. W te piękne szare oczy w których tonął.
-Trochę - wyszeptał zawstydzony.
-Ajajaj - westchnął Jacobs - czytałem że takie rzeczy mogą się utrzymywać miesiącami, mam nadzieję że tobie jednak szybko to przejdzie.
-Oby - zgodził się z nim Nick.
-Mmm, chyba powinniśmy do nich iść albo zaczną snuć teorię...
Nick na chwilę zapomniał o trzech chłopakach na dole w salonie. Przytaknął i wstał z łóżka, a w ślad za nim poszedł Karl. Zanim wyszli z pokoju Karl zauważył puste pudełko przeciwbólowych i drugie otwarte do połowy pełne. Skrzywił się i gdzieś w środku czuł niepokój, jednak musiał zaufać Nicholasowi z tym że niczego sobie nie zrobi.

Cute, don't cut! | KarlnapWhere stories live. Discover now