Rozdział 4: Okno na przedwczesne zejście

19.9K 1.2K 534
                                    

! ! !
1)Tytuł rozdziału to fragment tekstu "Kombajn Do Zbierania Ciał Po Skoczach" od Zimnv C;
2)Rozdział zawiera rozmowy o okaleczaniu się, tak tylko ostrzegam jakby kogoś to drażniło
3) Art z Twitter'a by Bridg
4)Nie lubię niedomówień co do tego kto to kto, więc;
Luke - Punz
Clay - Dream
Nick - Sapnap
George - GeorgeNotFound
Karl - Karl Jacobs
Alex - Quackity
Dave - Technoblade
Will - Wilbur Soot
Darryl - BadBoyHalo
Zak - Skeppy
Vincent - A6D
Tom - TommyInnit
Toby - Tubbo
Mark - Ranboo
Phil - Philza Minecraft
Floris - Fundy
Nikita - Niki Nihachu
Alastair - Eret
Jonathan - JSchlatt
Jimmy - MrBeast
Caroline/Cara- CaptainPuffy
(Niektórzy się jeszcze nie pojawili, ale będą później lol)

! ! !

Clay leżał na swoim łóżku i próbował skupić się na oglądaniu anime wraz z Nicholasem lecz jego myśli wciąż krążyły wokół widoku jaki zastał kiedy wszedł do domu bruneta. Nigdy nie spodziewałby się po swoim przyjacielu z dzieciństwa okaleczania się. Kiedy oczyścił rany chłopaka zauważył że poza zaczerwienioną skórą były też na niej proste, prawie że równe linie, więc blondyn podejrzewał, iż chłopak faktycznie ma dziwny tik nerwowy związany z drapaniem się po rękach, ale nie żeby aż do krwi, a nawet jeśli to tym razem rozdrapał sobie rany, które sobie wcześniej zrobił, stąd ta krew. A skoro te rany były tam wcześniej to znaczy że nastolatek się ciął. Clay zawsze uznawał osoby tnące się za atencjuszy, jednak znał Nicka od lat i on taki nie był. Blondyn pamiętał doskonale jak pewnego razu psycholog szkolna mówiła im o depresji i że cięcie się jest często cichym wołaniem o pomoc, a jednak w oczach blondyna Nick wyglądał na szczęśliwego chłopaka. Okey, w jego rodzinie czasem nie było za wesoło, ale brunet mimo wszystko wydawał się radosnym człowiekiem. Choćby nie wiadomo jak blondyn pragnął sobie przypomnieć, o tym czy Nick kiedykolwiek mówił że jest mu smutno lub że psychicznie nie czuje się najlepiej, to nie mógł sobie tego przypomnieć bo to się nigdy nie wydarzyło. Co tak na prawdę działo się w umyśle tego nastolatka? Clay westchnął bojąc się trochę zadać pytanie lub wymówić choćby zdanie oznajmujące na temat tego co wydarzyło się zaledwie trzy godziny temu. Mimo że Nick który leżał obok niego, miał żywe, zainteresowanie spojrzenie, a jego usta same formowały się w uśmiech, to zaczerwienione powieki wciąż przypominały o tamtym wydarzeniu.
-Następny? – spytał Nicholas kiedy odcinek dobiegł końca.
-Nah, pograjmy w coś – wzruszył ramionami blondyn trochę przywrócony do rzeczywistości – albo chodźmy coś zjeść, głodny jestem.
-Okej – zgodził się brunet i wylogował się z Netflixa – to co zamawiamy?
-Hmmm, pizza?
-Brzmi dobrze – przytaknął brunet.
-Zamówmy ją w takim razie i pójdźmy w międzyczasie do sklepu po jakieś energetyki, przydadzą się jeśli chcemy dziś skończyć przechodzić Cyberpunka w końcu – bardziej w sumie oznajmił niż zaproponował Clay.
Nick uśmiechnął się i przeciągnął się na łóżku przewracając się na plecy i zamykając laptopa przy tym. Blondyn zamówił jedzenie po czym oboje ubrali kurtki oraz buty i wyszli z domu do Tesco. Temat samo okaleczania się Nicka wracał do umysłu Claya jak bumerang. Jednak blondyn wmawiał sobie, że to wciąż nie czas na to, że porozmawia z przyjacielem później.

-Oh, kogo ja widzę! – ucieszył się Luke, kiedy sobotniego wieczoru otworzył drzwi swojego domu i zauważył przed nimi Nicka z Clayem  – i jak zwykle spóźnieni - zaśmiał się.
-Oh, to dlatego że Nicholas szukał czegokolwiek wyjściowego – powiedział blondyn patrząc na niższego chłopaka z lekkim uśmiechem – a koniec końców i tak przyszedł w koszuli w kratę, koszulce i jeansach.
Brunet przewrócił oczami, a właściciel domu wpuścił ich do środka.
-Claaay! – zawołał radośnie George, ewidentnie już pod wpływem alkoholu, kiedy zauważył jak blondyn przekracza próg.
-Zapomniałem że Brytyjska kurewna też tu będzie – mruknął pod Nick, co nie umknęło dwójce blondynów jak i niestety samemu obrażanemu.
-Jak mnie nazwałeś? – Brytyjczyk zmrużył oczy, a jego usta wykrzywiły się w grymas niezadowolenia.
-Brytyjska kurewna – uśmiechnął się jadowicie Nick, puszczając oczko do Gogy'ego.
Luke nieważne jak bardzo próbował zachować powagę, to jego lewy kącik ust zdradzał go w cholerę. Na szczęście złocisto włosy stał tyłem do anglika przez co tamten nie mógł zauważyć tego pół uśmiechu na jego twarzy.
-Miałeś chyba na myśli królewna. Masz problem z wymową Nikuś? – George również uśmiechnął się z niemniejszym jadem niż brunet przed chwilą.
-Oh no tak, przepraszam ma pani – powiedział ironicznie Nick kłaniając się w pół.
-Na kolana psie, tam gdzie miejsce dla takich szmat jak ty – zaśmiał się brytol.
-Dość – warknął Clay wkurzony za równo na George'a jak i Nicka.
Młodszy z brunetów zacisnął dłonie w pięści, a z jego ust znikł uśmiech. Clay wziął George'a za rękaw koszuli i pociągnął za sobą w głąb domu. Luke położył rękę na ramieniu Nicka i spojrzał na niego przepraszająco.
-Czemu musiałeś go tu zaprosić... - westchnął Nick kładąc dłonie na swoich przedramionach.
-Kiedy zapraszałem Willa i Darryla, George stał tuż obok i głupio by to wyglądało, przepraszam Nick – Luke naprawdę żałował że nie mógł cofnąć czasu i po prostu zrobić na złość temu herbacianemu pajacowi.
-Nie twoja wina – mruknął Nick po nosem i wziął głęboki oddech próbując uspokoić swoje myśli jak i siebie.
Złocisto włosy położył rękę na plecach przyjaciela i zaprowadził go w głąb domu gdzie odbywała się impreza. Większość ludzi, przebywających na imprezie Nick doskonale znał. Z tych, którzy pierwsi rzucili mu się w oczy był chociażby Dave z Willem dyskutujący o czymś z ich kolegą z ostatniego roku - Philem - a trójka chłopaków z młodszego rocznika z zaciekawieniem słuchała ich dyskusji. Oprócz nich brunet również spostrzegł Darryla w towarzystwie jego najlepszego przyjaciela Zaka oraz ich nowego kumpla z wymiany Vincenta. „Wszystkie szkolne gwiazdki w komplecie" pomyślał i westchnął szukając wzrokiem kogokolwiek z kim mógłby pogadać. Niestety liczba takich osobników równała się praktycznie zeru. Byli oczywiście jego dwaj blond włosi przyjaciele, ale Clay gdzieś zniknął z Brytolem, a Luke był organizatorem imprezy więc tak średnio mógłby cały czas „niańczyć" Teksańczyka.
-Skaleczyłeś się? – spytał Luke który zauważył bandaże na rękach Nicka, kiedy tej podwinął delikatnie rękawy koszuli.
-Huh? – Nicholas totalnie zapomniał o opatrunkach i gdy uświadomił sobie że są widoczne lekko się wystraszył, jednak starał się po sobie tego nie pokazywać – to przez kota – skłamał.
-Kota? Ale ty nie masz kota Nick – złocisto włosy zmrużył oczy podejrzliwie.
-Kota Claya.
-Co ty robiłeś u Claya? – spytał zdziwiony organizator imprezy, która swoją drogą powoli się rozkręcała.
-Przecież ci mówiłem, że idę do niego na weekend – Nick spojrzał zdziwiony na przyjaciela, wszak ledwo dzień temu o tym rozmawiali.
-Boże, faktycznie! Totalnie zapomniałem przez te treningi – Luke delikatnie się zawstydził.
-Właśnie Punz, mówiłeś że będziesz zajęty tymczasem organizujesz imprezę – zauważył brunet, zwracając się do przyjaciela przezwiskiem, które sam mu wymyślił na początku ich znajomości.
-Jeśli przejdę pomyślnie testy sprawnościowe to dostanę się do najlepszej szkoły z profilem sportowym w całym kraju i to może być nasza ostatnia impreza - blondyn położył sobie rękę na karu i patrząc gdzieś w bok cicho westchnął – trener powiedział że mam naprawdę duże szanse bo mam „naturalny talent" i że szkoła z San Francisco sama się mną zainteresowała.
-Poczeeekaj! Przecież San Francisco jest w Kalifornii! Luke to jest zupełnie druga strona Ameryki... - w sercu Nicka coś pękło.
Mimo że Nick z Luke'iem nie znali się aż tak długo to coś pomiędzy nimi zaskoczyło i byli naprawdę blisko. Nick nie chciał teraz tracić Luke'a, ale jednocześnie chciał dla blondyna jak najlepiej. W końcu szkoła w San Francisco było szansą dla jego przyjaciela na pokazanie się światu.
-Wiem że to daleko, ale chyba nie skończy naszej przyjaźni, wciąż będziemy mogli do siebie dzwonić i zobaczymy się na wakacje – blondyn doskonale wiedział co się dzieje teraz w głowie jego przyjaciela bo nie raz już wdział takie sceny chociażby w filmach.
Nick już miał coś powiedzieć, ale jakiś chłopak ze szkolnego zespołu podszedł do nich i poprosił Luke'a żeby poszedł z nim. Złocisto włosy spojrzał przepraszająco na Nicka i odszedł w stronę kuchni razem z typem co po niego przyszedł. Nicholas został sam i stracił całkowicie ochotę na przebywanie wśród ludzi. Zrobiło mu się duszno do tego głośne rozmowy i lecąca w tle muzyka wydawały się nie do zniesienia. Brunet poszedł szybko na piętro i zamknął się w łazience. Zsunął się po ścianie na podłogę, a oczy zaszły mu łzami. Nawet nie wiedział czemu tak naprawdę płacze. Dłonie zaczęły mu drżeć niemiłosiernie. W sercu poczuł pustkę, przerażającą pustkę, jakby jakaś część jego umarła i nie wiedząc czemu, jakaś zagubiona myśl podsunęła mu pomysł że fajnie by było być teraz obok Karla. Zanim pierwsza łza zdążyła spłynąć do jego brody, w głowie Nicka pojawił się obraz sprzed lat. Brunet leżał skulony, pobity i zaryczany na podłodze szkolnej toalety. Jego trzej oprawcy stali nad nim i nabijali się z tego że ten płacze. Mógł opisać ich twarze z najdrobniejszymi szczegółami, pamiętał jak byli ubrani czy jak mieli na imię. Każde jedno przezwisko wróciło do jego głowy. Brunet potrząsnął głową starając się od siebie odrzucić te wspomnienie. Wytarł dłonią łzy, wstał i chwiejnym krokiem udał się do okna. Otworzył je bez wahania i usiadł na parapecie. Starał się uspokoić wdychając i wydychając rześkie, wieczorne powietrze, aż tu nagle usłyszał dobrze sobie znane dwa głosy. Zerknął ostrożnie w dół i zauważył Claya wraz z Herbacianym Pajacem. Ledwo się wychylił, a jego nozdrza dopadł dym z papierosów. Po Brytyjskiej Kurewnie mógł się spodziewać palenia, ale po Clay'u?! Stał, właściwie siedział, jak zamurowany nie mogąc zrozumieć tego co właśnie widzi. Blondyn nigdy nie walił petami, więc Nick podejrzewał że chłopak pali jedynie w towarzystwie raz na jakiś czas. George'a nie raz widział na palarni razem z jakimiś dzbanami ze starszych roczników lub w gronie dziewczyn.
-No i stary, ona mnie prosi o TWÓJ numer! Rozumiesz to? Podbija do takiego ciacha jak ja, żeby potem prosić mnie o numer do ciebie! – głos Brytola sprawił, że Nick wyrwał się z zamyślenia.
-Nie ma mowy – Clay wydawał się rozbawiony tym co słyszy – najwidoczniej jestem od ciebie lepszy Gogy.
-Marz sobie. Oboje wiemy że robisz to tym wszystkim biednym dziewczyną, żeby zapomnieć o Kate – po tym zdaniu George dostał jedynie środkowy palec wycelowany w twarz.
Oboje ucichli na chwilę stojąc i paląc jedynie. Blondyn przeczesał ręką włosy i westchnął cicho.
-Coś cię trapi – oznajmił bardziej niż spytał starszy z palaczy.
-Odkryłem wczoraj że jeden z moich znajomych.. – Clay nie wiedział jak to ująć, a samo dokończenie zdania „się tnie" nie pasowało mu to.
-Hmm? – George patrzył uważnie na swojego rozmówcę.
-Że mój znajomy.. no wiesz.. okalecza się.
Brytol wybuchnął głośnym śmiechem.
-Nick się tnie?! – spytał śmiejąc się aż do łez.
-Nie tak głośno! – skarcił go Clay zły na przyjaciela, że zachowuje się jak 12-latek na lekcji biologii o układzie rozrodczym.
-Hah! Nie zaprzeczyłeś – George mimo że już się nie śmiał, był szczerze rozbawiony – Nie mogę uwierzyć że ta Teksańska Suka jest aż tak żałosna. Pierdolony atencjusz co chce jedynie zwrócić na siebie uwagę, pewnie jest zazdrosny że spędzam z tobą więcej czasu niż z nim! Żałosne.
Mina blondyna wyrażała więcej niż Rafaello w tamtym momencie. Powiedzieć że Clay był zły na Herbacianego Pajaca to jak nie powiedzieć nic, bo w głowie 17-latka pojawiła się myśl czy nie przypierniczyć swojemu rozmówcy te równe, białe ząbki za te komentarze.
-Nicholas nie jest atencyjny, nigdy nie prosił o niczyją uwagę, on woli trzymać się w cieniu – Clay naprawdę starał się zachować spokój wiedząc, że ten Brytol jest jedyną osobą z którą aktualnie może o tym pogadać, nie ważne jak bardzo nieodpowiednim rozmówcą może się wydawać.
-Najwyraźniej cień mu się znudził. Sam nie raz mówiłeś mi że dla ciebie nie ma dobrych powodów by się ciąć. Mówiłeś że ludzie którzy to robią są po prostu Ż A Ł O Ś N I – Brytyjczyk zaczął bawić się zapalniczką, obracając ją bez przerwy w dłoni – nagle zmieniłeś zdanie?
-Nie do końca – przyznał Clay i położył jedną z dłoni na swoim karku.
A t e n c y j n y.
Ż a ł o s n y.
T e k s a ń s a  S u k a.

Nick przypomniał sobie jak bardzo słowa mogą boleć słuchając tej konwersacji. Usta miał uchylone przez lekkie przerażenie, które wywołała w nim informacja o tym że Clay jednak zauważył rany na jego dłoniach. Bańka naiwności w której był brunet pękła w tamtym momencie. Clay. On wiedział. Od początku wiedział skąd tak na prawdę wzięły się rany Nicka i zamiast pogadać z nim sam na sam, powiedział to George'owi, który przy najbliższej okazji opowie o tym całej szkole, a Nicholas stanie się na nowo pośmiewiskiem, tak jak w poprzedniej szkole. Wtedy był zniewieściałą beksą, teraz będzie atencyjną kurwą. Ból, zawód, poczucie bycia zdradzonym – to emocje jakie towarzyszyły Nickowi wtedy, aż do momentu w którym padło pewne pytanie;
-Skoro „nie do końca" zmieniłeś zdanie, to co teraz myślisz o tym frajerze? – George westchnął i pełny obojętności oraz apatii, spojrzał na Claya.
Nick aż wstrzymał oddech z zaszklonymi ponownie oczami, patrząc na blondyna na dole. Clay wypuścił dym ze swoich ust, rzucił peta na ziemię, zgasił go nogą. Skrzyżował ręcę na piersi i zbierając wszystkie myśli ze sobą odezwał się po chwili:
-Myślę że...

Cute, don't cut! | KarlnapWhere stories live. Discover now