Rozdział 8: Na horyzoncie widać czarne chmury, z oddali słychać grzmot

17.3K 1.1K 2.6K
                                    

! ! !
Na górze w mediach macie zdjęcie MrBeast Crew, od lewej; Chandler, Jimmy, Karl i Chris.
Tak jakby ktoś ich nie kojarzył :D

(Ale Chris ma boskie crocsy :O /jk)

! ! !

-Karl! Alex! - wrzasnął Nick widząc jak jego koledzy idą razem przez korytarz.
Oboje od razu się odwrócili i zatrzymali by Nicholas mógł ich dogonić.
-Dobry - mruknął wciąż zaspany Alex - ostatni dzień szkoły huh?
-Yeaaah - Teksańczyk uśmiechnął się - mam coś dla was.
-Masz dla nas prezenty? - zdziwił się Karl.
-Tak, od razu mówię że nie chcę nic w zamian - uprzedził ich.
-Wow, no tego to bym się po tobie nie spodziewał Nicholasie - wtrąciła się Brytyjska Kurewna.
-Dla ciebie nic nie mam - Nick spojrzał w stronę George'a, który właśnie chował coś do szafki.
-Co byś nie zrobił i tak byś nie dorównał jej - powiedział brytol i pokazał na szyję pełną malinek, których nawet nie próbował ukrywać.
-Jest czym się chwalić - przewrócił oczami Luke, który stał zaraz przy brytolu i wyciągał z szafki potrzebne książki.
-A żebyś wiedział, ale no cóż ty tego nie doświadczyłeś, więc nie możesz wiedzieć jak to jest - zaśmiał się George.
-Zostaw go - warknął Nicholas.
-Oh znalazł się i twój obrońca - zaśmiał się ponownie i podszedł do bruneta - obrońca samobójca - szepnął to do ucha Nicholasa na odchodne.
Brytol znikł z pola ich widzenia wchodząc do klasy. Brunet stał przez kilka sekund patrząc pusto przed siebie z otwartymi ustami. Miał nadzieję że George już zapomniał o tym co Clay mu powiedział, miał nadzieję że był zbyt pijany by to zapamiętać, a jednak teraz po całym tym czasie dał mu do zrozumienia że pamięta o sekrecie Nicka.
-Nick..? Co on ci powiedział? - spytał Luke widząc reakcję przyjaciela.
Brunet otrząsnął się z szoku i skrzywił.
-To co zawsze - mruknął pod nosem doskonale widząc że nikt nie usłyszał słów anglika.
-Ktoś powinien mu wreszcie pokazać gdzie jego miejsce - westchnął Alex.
-On nie liczy się z nikim - mruknął pod nosem Nick - zostawmy go, niech sobie żyje, jeszcze parę lat i nasza znajomość z nim definitywnie dobiegnie końca.
Alex i Luke tego nie zauważyli, ale Karl tak - Nick nigdy wcześniej nie mówił żeby dać spokój George'owi, zawsze był pierwszym który by chciał jego odejścia, a Karl nie wierzył żeby to miało się nagle zmienić. Brytol musiał wiedzieć coś czego oni nie wiedzą.

Przerwa obiadowa przyszła szybciej niż Nick by tego chciał. Umówili się że spotkają się pod szafką bruneta. Alex przyszedł jako pierwszy, bo jego klasa była bliżej szafki bruneta niż klasa w której mieli lekcje Nick i Karl. Jednak nie spodziewał się, że zauważy tu George'a.
-To nie twoja szafka - zauważył meksykanin.
-Wiem, mam więcej niż 3 szare komórki - mruknął w odpowiedzi trochę zaskoczony brytol, ale całe zaskoczenie doskonale ukrywał.
-Oh, ostatnio dorobiłeś się czwartej? - spytał Alex, a uśmieszek zadowolenia wkradł się na jego usta.
Anglik spojrzał na niego zza swoich okularów z czerwonymi szkłami. Złość aż wylewała się z jego spojrzenia, ale po chwili wziął głęboki wdech, wydech i uśmiechnął się.
-Miłych świąt QuackBoy'u - puścił mu oczko i odszedł.
-Huh..? - Alex nie rozumiał skąd wzięło się to "QuackBoy".
Nie myślcie że George to jakiś zły geniusz i zgadł że Alex lubi kaczki, o to to nie! Po prostu kiedy nosisz czapkę z żółtą kaczką na niej, albo koszulkę czy też bluzę z podobnym wzorem to staje się to dość, hmm oczywiste. No i anglik nie miał pojęcia jak ma na imię Alex, a zauważył kaczkę na jego koszulce i wymyślił na szybko "QuackBoy". Gdy George odszedł, jakiś taki niepokój ogarnął Alexa. Szafka brytola jest po przeciwnej stronie szkoły i niby mógłby szukać czegoś w szafce Claya, która jest niedaleko, ale wciąż stał praktycznie pod samą szafką Nicka. Dużo czasu na myślenie o tym nie miał, bo zaraz przyszli jego koledzy dyskutując o czymś żywo.
-Aleeex! Prawda że Nick wygląda dobrze z tą bandaną zawiązaną na czole? - spytał szukając aprobaty Karl.
Meksykanin spojrzał na bruneta. Nick na głowie miał białą bandanę którą wczoraj dostał od Luke'a, dzięki czemu włosy nie wpadały mu do oczu.
-Wyglądasz jak ninja - skomentował Alex.
-W sumie to przez 3 lat ćwiczyłem karate - podrapał się po karku Nick.
-Wooow! Naprawdę? - spytał zaciekawiony Karl.
-Tak, ale przez kontuzję na zawodach musiałem zrobić sobie przerwę i po niej już nie wróciłem - wyjaśnił Nicholas - w każdym razie - mruknął otwierając szafkę - tak jak mówiłem mam coś dla was.
Wyjął dwa pakunki i podał je chłopakom. 
-Naprawdę nie musiałeś nam niczego dawać - powiedział Alex dostając do rąk swój prezent.
-Ale chciałem - uśmiechnął się delikatnie brunet - no już, rozpakujcie!
Meksykanin rozpakował swój prezent pierwszy.  Oczy mu się zaświeciły kiedy tylko zobaczył co było w środku - typowa amerykańska baseball'owa granatowa bluza z białymi rękawami, a z tyłu miała wyszytą żółtą gumową kaczuszkę z białym napisem "F*ck! I mean Quack!".
-Mój boże! Nawet nie wiesz jak długo jej szukałem po sklepach, bo ciągle były wyprzedane - powiedział szczęśliwy chłopak, od razu zdjął swoja aktualną bluzę i założył tę od Nicka - dzięki stary, naprawdę dzięki!
-Nie ma sprawy - Nick doskonale wiedział że Alex codziennie prawie sprawdzał czy można już kupić te bluzy, nie raz widział jak patrzy na stronę z nimi na telefonie.
Karl również otworzył swój prezent. Brunet widząc bordowo-żółty szalik, nie mógł przestać się uśmiechać.
-To przecież szalik Gryfindoru! -pisnął Karl, który był naprawdę wielkim fanem Harry'ego Potter'a.
Kiedy chciał go założyć, zauważył że jest w nim coś zawinięte. Rozwinął szalik i zobaczył czarny szkicownik połączony z notesem. Kiedy się go otwierało z jednej strony były kartki w linię do pisania po nich, a z drugiej lekko żółtawe kartki do szkicowania.
-Teraz nie dostaniesz opierniczu za rysowanie po zeszytach - powiedział wciąż uśmiechając się Nick.
Karl przytulił się do kolegi ze łzami w kącikach oczu. Łzami szczęścia, był mu naprawdę wdzięczny. Nicholasa trochę to zbiło z tropu, ale odwzajemnił gest. Przez tę krótką chwilę poczuł że opłacało się odkładać pieniądze na te prezenty. To ciepło które biło od wyższego bruneta, ta delikatna woń miodu i wanilii jaką pachniały jego włosy, te parę sekund kiedy Nick mógł trzymać go w swoich ramionach - to właśnie wtedy poczuł to pragnienie, zwierzęce wręcz, by móc robić to codziennie. Kolejne fala pytań zalała jego głowę. Może on faktycznie nie czuje nic do dziewczyn? Może nie jest "normalny"? Może ten chłopak, który go teraz przytula to to czego w życiu pragnie?

Cute, don't cut! | KarlnapWhere stories live. Discover now