– Nie uwierzę, że nadal nikt nic nie wie. Na pewno już plotkują – kontynuowała spokojnie, jakby wcale jej to nie obchodziło.

– Bo plotkują – odpowiedział mrukliwie. – Szczególnie Slytherin. Rodzice z pewnością przekazali radosne wieści z balu swoim latoroślom – skomentował ironicznie.

– Więc co za różnica? – Musnęła ustami jego policzek. – I tak będą gadać.

– Mam jeden warunek. – Severus wreszcie zdecydował. – Zachowuj się przyzwoicie.

_____

      Rowle rzeczywiście zastosowała się do jego prośby. Przed wyjściem doprowadziła się do stanu niemal nieskazitelnego. Zaklęciem odprasowała ubrania, ułożyła włosy i poprawiła makijaż. Założyła czarny płaszcz i skrupulatnie wygładziła jego materiał. Znowu stała przed nim, wyglądając posągowo, niczym relikt zamierzchłych czasów, którym zresztą była cała współczesna arystokracja. Z Kallisto włącznie.

      Im dłużej na nią patrzył, tym trudniej było mu zrozumieć, co w nim widziała. Bo tego, że musiała żywić do niego jakieś uczucia, był już pewien. Dziwiło go, że będąc tak kapryśną, zdołała się do niego przywiązać. A nigdy przecież nie traktował jej nawet na równi ze sobą. Przechodziło to jego wszelkie oczekiwania po tej znajomości. Sądził, że skończy się równie szybko, jak się zaczęła. Tymczasem nawet jemu było coraz ciężej pogodzić się z myślą, że Rowle niebawem miała wybywać z powrotem do Rosji.

      Wychodząc, zaoferował jej ramię. W końcu miała rację, stwierdzając, że nie miało to już większego znaczenia. Było za późno, żeby przejmować się rozlanym mlekiem. Dumbledore również nie stwarzałby mu kolejnych problemów. Dyrektor sam jakiś czas temu poradził mu, aby trzymał się w pobliżu Rowle. Ujął to z resztą bardzo poetycko, bredząc o ratowaniu dusz, nierozstrzygniętych losach życia i zbawiennym wpływie. Mógł mieć również na względzie zwyczajne pilnowanie Kallisto i trzymanie ręki na pulsie. Nie powiedział tego jednak na głos.

      Rowle nie próbowała go zagadywać, kiedy jeszcze byli w zamku. Słusznie stwierdziła, że Severus może nie być szczególnie rozmowny, wystawiony na oczy i uszy uczniów. Korytarze Hogwartu przemierzali w ciszy, sunąc jak dwa cienie. Snape z typową dla siebie wyniosłą surowością, a ona z absolutnie beznamiętnym wyrazem twarzy. Nie zdawali się szczególnie przystępni dla większości dzieciaków, które raczej starały się ich unikać.

      Stosunkowo spokojne, niedzielne południe jednak nie mogło trwać w najlepsze. W głównym holu Hogwartu gromadziły się grupki uczniów, aby spędzić razem resztę kończącego się powoli weekendu. Ich dwójka nieprzerwanie zdążała w stronę wyjścia, ignorując spoglądających ciekawsko w ich stronę nastolatków. Kallisto w pewnym momencie dostrzegła kątem oka dwie ognistorude czupryny. Miała dziwne przeczucie, że nie zostanie z Severusem zignorowana przez bliźniaków i nie pomyliła się. Moment później wyłonili się spomiędzy innych uczniów, uśmiechnięci, z bystrym błyskiem w oczach, który mógł świadczyć tylko o tym, że doskonale wiedzieli, że Rowle spędziła noc w zamku. I to nie w byle czyich komnatach.

Severus zmierzył chłodnym spojrzeniem młodych Weasleyów i oszczędnie skinął im głową, po synchronicznym powitaniu z ich strony. Nim jednak zdążył wyminąć ich z Kallisto u boku, dwójka chłopców znalazła się po drugiej stronie Rowle, witając ją z wylewnością i tak teatralną kurtuazją, że aż niesmaczną. Brunetka uśmiechnęła się nieznacznie, jednak szybko została zaatakowana pytaniami.

– Czy przygotowuje się pani do mistrzowskiego egzaminu z eliksirów? – zagadnął jeden.

– Albo jest pani praktykantką? – dodał drugi, kiedy pospiesznie starali się dorównać kroku dorosłym magom.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғWhere stories live. Discover now