22 - Niemożliwe

373 33 74
                                    


      Kallisto spojrzała ostatni raz na blat biurka, na którym leżały rozłożone listy i drewniane puzderko, które dostała od Grigorija. Wolałaby zająć się na razie tym problemem, jednak pilne wezwanie do Malfoy Manor zmusiło ją, aby na razie porzucić tę zagadkę. Narzuciła na ramiona czarną pelerynę i ostatni raz wygładziła włosy. Miała naprawdę złe przeczucia. Skoro jej ciotka pojawiła się w Wielkiej Brytanii osobiście, nie mogło zwiastować to niczego dobrego.

      Chwilę później pojawiła się pod dworem oświetlonym chłodnym, jesiennym światłem słońca. Promienie odbijające się od jasnoszarych ścian budynku raziły ją w oczy. Niezadowolona przemierzyła kamienną ścieżkę, krzywiąc się przy tym groteskowo. Weszła do środka, nie kłopocząc się pukaniem. Co prawda skrzat domowy niemal od razu pojawił się przed nią, jednak zignorowała jego obecność. Doskonale wiedziała, gdzie powinna iść.

     Przeszła przez ukryty w półmroku korytarz i weszła do salonu. Od razu spoczęły na niej oczy Lucjusza, Abraxasa, Narcyzy i ciotki. We czwórkę siedzieli przy eleganckim, kawowym stoliku, popijając herbatę, której gęsty aromat unosił się w całym pomieszczeniu. Najwyraźniej przerwała ich rozmowę. Rowle skupiła się jednak tylko na swojej najbliższej krewnej i utkwiła w niej spojrzenie. Od razu zauważyła, że kobieta w średnim wieku zacisnęła surowo usta, kiedy tylko ją zobaczyła. Podniosła się z obitego ciemnozieloną skórą fotela i ruszyła w jej stronę. Kallisto nerwowo przełknęła ślinę. Siostra jej matki wyglądała naprawdę demonicznie, kiedy się denerwowała. Być może była drobna i nie najwyższa, jednak ostre rysy twarzy, perfekcyjnie ułożone, ciemne włosy i blada cera nadawały jej co najmniej niepokojącej aparycji.

      Z doświadczenia Rowle wiedziała, że Alkiome się nie patyczkowała. Drgnęła, kiedy kobieta gwałtownie zatrzymała się przed nią. Podskórnie czuła, co zaraz nastąpi i nie była w błędzie. Ciotka wymierzyła jej siarczysty policzek.

– Nawet nie próbuj się tłumaczyć – powiedziała oschle z twardym, rosyjskim akcentem, który nabyła przez lata małżeństwa. – Już dość się nasłuchałam. Czy ty naprawdę nie potrafisz zachowywać się przyzwoicie? Na Merlina, kolejny kochanek? – prychnęła z pogardą. – Naprawdę jesteś niewiarygodna! Dyskrecji za grosz!

Kallisto wzruszyła ramionami i potarła obolały policzek dłonią.

– Należało mi się – mruknęła obojętnie, nieszczególnie zaskoczona zachowaniem Alkiome.

Nie przewidziała jednak, że gdy tylko zabierze rękę, ciotka uderzy ją ponownie. Tym razem jednak jej głowa odskoczyła w bok. Kallisto skrzywiła się i posłała przelotne spojrzenie w stronę Lucjusza, który wyglądał na całkowicie zszokowanego zaistniałą sytuacją. Najwyraźniej nie tego rodzaju reprymendy się spodziewał, kiedy postanowił podzielić się szczegółami jej życia ze starszą kobietą. Ponownie popatrzyła na wściekłą ciotkę.

– Powinnaś mieć więcej rozumu w głowie – wypominała jej dalej. – Przynosisz nam tylko wstyd! Nie dość, że puszczasz się po kątach, to jeszcze z byle gachem. – Z furią odwróciła się w stronę Lucjusza. Wskazała na niego palcem i energicznym krokiem ruszyła w stronę blondyna. – Zdaje się, że to twój znajomy – zaczęła groźnie. – Jakim cudem nie zauważyłeś nic wcześniej? I dlaczego ich ze sobą poznałeś? Postradałeś zmysły? Dziedziczkę rodu z jakimś nauczycielem półkrwi?!

Kallisto uśmiechnęła się pod nosem, dostrzegając, jak Lucjusz zamarł w ułamku sekundy, kiedy tylko jej ciotka sobie o nim przypomniała. Wyglądał na co najmniej skonfundowanego. Na szczęście w sukurs przyszedł jego ojciec.

– Alkiome – zaczął pojednawczo Abraxas – oni wszyscy są jeszcze młodzi, trzeba wybaczyć im pewne błędy i potknięcia. Jestem pewien, że Kallisto nie traktuje poważnie tej znajomości i kiedy przyjdzie odpowiednia pora, wypełni swój obowiązek względem rodziny. Nie byliśmy przecież inni w ich wieku – tłumaczył spokojnie, co jakiś czas zerkając na Rowle, aby upewnić się, czy wszystko było z nią w porządku.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғWhere stories live. Discover now