Rozdział 10

7.7K 365 25
                                    

20 października okazał się być moim szczęśliwym dniem. Udało mi się zaliczyć sprawdzian z matematyki na 4, a w dodatku sporo osób w szkole zauważyło, że schudłam. To było naprawdę miłe. Jeszcze milszą niespodzianką jest to, że dobiłam do 41 kilogramów.

Zayn

-Zayn?

Przestępuję z nogi na nogę i wymuszam przyjazny uśmiech.

-Dobry wieczór, pani Nadio. Zastałem Charlie?

Kobieta obserwuje mnie z nie do wierzeniem i zaczynam się niecierpliwić.

-Tak, jest w swoim pokoju. Proszę, wejdź!

Ustępuje mi miejsca i wchodzę do środka. Od razu udaję się po schodach na górę.

Przychodzę tu za namową Waliyhi, która uważa, że Charlie ma problemy i ktoś powinien jej pomóc. Nadal nie rozumiem dlaczego to ja  mam być jej wybawcą, w dodatku po tym co się między nami wydarzyło, sądzę, że Charlie i tak mnie odrzuci. Nie rozmawialiśmy od ponad dwóch tygodni. Dodam, że bardzo długich dwóch tygodni. To milczenie rozsadzało mnie od środka. Nienawidzę się za to, że pozwoliłem sobie na chwilę słabości. Powinienem był się powstrzymać. Dobrze wiedziałem, że Charlie nigdy nie miała kontaktu z facetami i wiem też, że jej pierwszy raz nie miał tak wyglądać. Jest dziewczyną i jak każda dziewczyna pragnęła zrobić to z kimś kogo kocha, a nie z byle jakim facetem na domówce.

 Gdy zatrzymuję się przed drzwiami jej pokoju ogarnia mnie zdenerwowanie. Nie bardzo wiem jak mam zacząć rozmowę, by zwierzyła mi się ze swoich problemów. Wal nie chciała powiedzieć czego dotyczą, co utrudnia całą sprawę. Pukam cicho, ale nie słyszę żadnej odpowiedzi. Zaczynam czuć narastający we mnie niepokój. Naciskam cicho klamkę i otwieram drzwi do jej pokoju. Nie widzę jej. Dostrzegam tylko niezasłane łóżko i porozrzucane na podłodze ubrania. Wchodzę do środka i zauważam na ścianach zdjęcia półnagich kobiet, które są wychudzone, zniszczone. Słyszę dźwięk dochodzący z łazienki i patrzę w tym kierunku. Drzwi są szeroko otwarte i mogę dostrzec Charlie, która staje na wadze, ubrana tylko w bieliznę. Zamieram, gdy mój umysł przyswaja coraz więcej informacji. Z daleka widzę jak jej skóra opina się na kręgosłupie i żebrach. Jej wystające łopatki mnie przerażają. Ma tak wychudzone nogi, że zastanawiam się, jak daje rade stać. Powoli zmierzam w jej kierunku, nie robiąc przy tym hałasu. Jestem w głębokim szoku, ale i rozpaczy. Miałem pewne podejrzenia, że Charlie się odchudza, ale łudziłem się, że to nieprawda. Zawsze była drobna i krucha. Ale teraz... Co stało się z jej pięknym ciałem?

-Charlie...

Wymyka się z moich ust. Dziewczyna odwraca się gwałtownie w moją stronę. Jej źrenice się powiększają. Jest zaskoczona. Co gorsza, dostrzegam coś jeszcze. Jej ręce, jej uda, nawet jej brzuch. Cała skóra jest w bliznach. W długich, nierównych szramach. Świeżych i zagojonych.

-Zayn?! Co ty tu robisz?

-Jak ty wyglądasz, Charlie?

Mój głos drży, jestem zrozpaczony.

Na jej czole pojawia się zmarszczka.

-Wyjdź stąd.

Mówi ze złością, ja jednak się nie ruszam.

-Wyjdź, Zayn!

Podchodzi do mnie i próbuje mnie wypchnąć.

-Musimy porozmawiać, Charlie.

Mówię.

-Nie mamy o czym!

Pcha mnie do tyłu.

Charlie (Zayn Malik fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz