Rozdział 3

8.8K 413 15
                                    

Siedzę na podłodze i śmieję się, choć tak naprawdę nie wiem z czego. Spoglądam na Wal, która wdała się z jakimś chłopakiem w dyskusję na temat zespołu rockowego. Wspominają o jakimś koncercie i wybuchają śmiechem, gdy Waliyha kicha. Uśmiecham się pod nosem. Czuję się dobrze. Mam wrażenie, że się unoszę i to uczucie jest fantastyczne. Podnoszę się, ale zrobiłam to zbyt gwałtownie w skutek czego zaczynam się chwiać. Ktoś jednak łapie mnie za ramiona i pomaga ustawić do pionu.

-Okej, chyba już wystarczy.

Słyszę przy uchu ochrypły głos Zayn'a i czuję od niego smród papierosów. Odsuwam się od niego i strzepuję niewidzialny pył z mojego swetra.

-Muszę się przewietrzyć.

Mruczę niewyraźnie i ruszam na piętro, by móc wyjść na balkon. Słyszę za sobą kroki Zayn'a. Na dworze zapadł już zmrok, a ja nie jestem pewna, ile czasu minęło.

-Która godzina?

Pytam, opierając się o barierkę. Chyba zaczynam schodzić.

-22.

-Powinnam wracać.

Szepczę do siebie i chcę wrócić do środka, gdy Zayn łapie za mój nadgarstek. Krzywię się, gdyż dotyka moich ran. Wyrywam rękę i patrzę na niego spod ściągniętych brwi.

-Wszystko w porządku?

Pyta podejrzliwie, a ja wzruszam ramionami.

-Po prostu jestem zmęczona.

Używam stałego wytłumaczenia, które służy w każdej sytuacji.

Jesteś zła? Nie, po prostu zmęczona.

Dlaczego nic jesz? Jestem zbyt zmęczona.

Śpisz w środku dnia? Tak, jestem zmęczona.

Czemu jesteś taka smutna? Po prostu jestem zmęczona.

Chcesz umrzeć? Tak, jestem już zmęczona.

-Jesteś pewna, że to zmęczenie?

Mruży podejrzliwie oczy, a ja przytakuję.

-Jak się dziś bawiłaś?

Zmienia temat.

-Dobrze.

Mamroczę i bawię się rąbkiem swetra.

-Powinnaś częściej tego próbować. Może wtedy przestałabyś być taka sztywna.

Patrzę na niego rozdrażniona.

-Wcale nie jestem sztywna.

-Och, no daj spokój! Masz 17 lat, a zachowujesz się co najmniej na 30!

Przybieram kamienną minę, by ukryć, że dotknęły mnie jego słowa.

-Nic o mnie nie wiesz.

Burczę i chcę odejść, gdy ten znowu się odzywa.

-Chyba się nie obraziłaś?

Nie, po prostu jestem zmęczona.

-Nie, po prostu nie mam ochoty z tobą dłużej rozmawiać.

-Charlie, zaczekaj.

Ponownie się zatrzymuję coraz bardziej zirytowana.

-Charlotte. Po prostu nazywaj mnie Charlotte.

Burczę zniecierpliwiona. Zayn uśmiecha się głupkowato.

-Dlaczego tak bardzo ci to przeszkadza?

Charlie (Zayn Malik fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz