Siedzę na podłodze i śmieję się, choć tak naprawdę nie wiem z czego. Spoglądam na Wal, która wdała się z jakimś chłopakiem w dyskusję na temat zespołu rockowego. Wspominają o jakimś koncercie i wybuchają śmiechem, gdy Waliyha kicha. Uśmiecham się pod nosem. Czuję się dobrze. Mam wrażenie, że się unoszę i to uczucie jest fantastyczne. Podnoszę się, ale zrobiłam to zbyt gwałtownie w skutek czego zaczynam się chwiać. Ktoś jednak łapie mnie za ramiona i pomaga ustawić do pionu.
-Okej, chyba już wystarczy.
Słyszę przy uchu ochrypły głos Zayn'a i czuję od niego smród papierosów. Odsuwam się od niego i strzepuję niewidzialny pył z mojego swetra.
-Muszę się przewietrzyć.
Mruczę niewyraźnie i ruszam na piętro, by móc wyjść na balkon. Słyszę za sobą kroki Zayn'a. Na dworze zapadł już zmrok, a ja nie jestem pewna, ile czasu minęło.
-Która godzina?
Pytam, opierając się o barierkę. Chyba zaczynam schodzić.
-22.
-Powinnam wracać.
Szepczę do siebie i chcę wrócić do środka, gdy Zayn łapie za mój nadgarstek. Krzywię się, gdyż dotyka moich ran. Wyrywam rękę i patrzę na niego spod ściągniętych brwi.
-Wszystko w porządku?
Pyta podejrzliwie, a ja wzruszam ramionami.
-Po prostu jestem zmęczona.
Używam stałego wytłumaczenia, które służy w każdej sytuacji.
Jesteś zła? Nie, po prostu zmęczona.
Dlaczego nic jesz? Jestem zbyt zmęczona.
Śpisz w środku dnia? Tak, jestem zmęczona.
Czemu jesteś taka smutna? Po prostu jestem zmęczona.
Chcesz umrzeć? Tak, jestem już zmęczona.
-Jesteś pewna, że to zmęczenie?
Mruży podejrzliwie oczy, a ja przytakuję.
-Jak się dziś bawiłaś?
Zmienia temat.
-Dobrze.
Mamroczę i bawię się rąbkiem swetra.
-Powinnaś częściej tego próbować. Może wtedy przestałabyś być taka sztywna.
Patrzę na niego rozdrażniona.
-Wcale nie jestem sztywna.
-Och, no daj spokój! Masz 17 lat, a zachowujesz się co najmniej na 30!
Przybieram kamienną minę, by ukryć, że dotknęły mnie jego słowa.
-Nic o mnie nie wiesz.
Burczę i chcę odejść, gdy ten znowu się odzywa.
-Chyba się nie obraziłaś?
Nie, po prostu jestem zmęczona.
-Nie, po prostu nie mam ochoty z tobą dłużej rozmawiać.
-Charlie, zaczekaj.
Ponownie się zatrzymuję coraz bardziej zirytowana.
-Charlotte. Po prostu nazywaj mnie Charlotte.
Burczę zniecierpliwiona. Zayn uśmiecha się głupkowato.
-Dlaczego tak bardzo ci to przeszkadza?
CZYTASZ
Charlie (Zayn Malik fanfiction)
FanfictionByło pomiędzy nimi tak dobrze, A On nagle zniknął. Ona została sama. Po wielu latach On wraca. On próbuje odkryć jej tajemnice. Ona próbuje odkryć Jego.