Rozdział 17

947 59 57
                                    


I'M BACK BITCHES

>>>>POV ???<<<<

Kiedy zobaczyłem Y/n odrazu rzuciłem się jej na szyję. Wyglądała na trochę zdziwioną.

-Tęskniłem.
Szepnąłem jej do ucha. Ona nadal nic się nie odzywała.

-Wróćmy do domu.
Powiedziałem po chwili ciszy. Ta mnie odepchnęła.

-Znamy się?
Zapytała.

W tym momencie moje serce rozkruszyło się na milion kawałków. Y/n udawała, że mnie nie zna i odepchnęła mnie. Chciałem zapytać o co chodzi ale odeszła. Poddałem się i wróciłem do domu.

Tam zastałem wszystkich siedzących na kanapie (ciekawe jak się tam pomieścili ale never mind). Popatrzyli na mnie. Wyglądali na zmartwionych.

-Coś się stało?
Spytałem. Byłem ciekaw o co chodzi.

Zawsze byli szczęśliwi, pełni życia a teraz odwrotnie. Nikt nic nie odpowiadał aż wkońcu Mark się przełamał.

-Dlaczego ona nas nie zna? DLACZEGO?! CO JEJ ZROBIŁEŚ?!
Zaczął wykrzykiwać. Nikt nie zwracał na to uwagi tylko patrzyli na mnie jakbym ją co najmniej zabił. Nie rozumiałem o co chodzi, przecież przedemną także udawała, że nie wie kim jestem.

Nic mu nie odpowiedziałem tylko poszedłem po schodach na górę i zamknąłem się w pokoju w którym aktualnie pomieszkiwałem. Rozumiem, że Mark może nadal ją kochać ale to nie powód dla którego może na mnie wrzeszczeć. Nie mając nic do roboty ubrałem moje ciuchy do spania i poszedłem spać.

Wstałem. Nikogo nie było w pokoju. Ubrałem jakieś spodnie i bluze i zszedłem na dół. Tam odziwo też nikogo nie było. Wygląda na to, że jestem sam w domu. Chwile zastanawiałem się co by zrobić. Postanowiłem, że zadzwonię do Y/n.
Za pierwszym razem nie odebrała. Za drugim także. Zadzwoniłem trzeci raz. Po kilku sygnałach odziwo odebrała.

-O co chodzi?
Zapytała.

-Możemy się spotkać? To ważne.
Miałem nadzieję, że się zgodzi.

-Okej. Za 3 godziny w parku może być?

-Tak, pewnie. Dzięki. Cześć.

-Pa.

Rozłączyłem się. Jako, że była dopiero 13 a mam być o 16 to mam jeszcze trochę czasu.

>>>SKIP TIME ±3H<<<

Byłem już na miejscu za 10 minut 16. Jej nadal nie było ale chwilę później się zjawiła. Tym razem nie przytuliłem jej. Bo po co?

Ale to ona przytuliła mnie. Nie miałem bladego pojęcia co zrobić. Wkońcu objąłem ją delikatnie a twarz schowałem w jej włosach. Nie chciałem psuć tej pięknej chwili ale musiałem zapytać.

-Czemu udajesz, że nas nie znasz?

-Muszę.

-Wcale, że nie musisz, nikt cię przecież nie zmusza.
Powiedziałem zdziwiony jej zachowaniem.

-Nie zrozumiesz Grayson...

-Może i nie, ale wróć. Proszę.

Dziewczyna odeszła ode mnie do hotelu który był koło parku. Postanowiłem pójść za nią. Weszła do jakiegoś pokoju, najprawdopodobniej do tego który wynajmowała. Spakowała do torby rzeczy które były na łóżku i wyszliśmy. Y/n zamknęła pokój a klucze oddała do recepcji. Poszliśmy do domu.

___________________

444 słów.
a więc wracam kochani <3
Jeśli ktoś miałby jakiś pomysł co można napisać w przyszłych rozdziałach to prosze bardzo, piszcie na pv. KAŻDE propozycje bardzo mile widziane. :>

ZAKOŃCZONE Trip||Karl Jacobs x quackity x reader+Trip 2|| Willbur x reader Where stories live. Discover now