★ Rozdział 3 ★

82 5 0
                                    

Prov.Kol

Szedłem bez celu już dobre parę godzin, wiedziałem nie należę już do tej rodziny, Elea się myliła. Nagle na kogoś wpadłem.
- Uważaj jak chodzisz - powiedziałem oschle.
- No super powitanie, nie powiem - odpowiedział mi znajomy głos, podniosłem głowę, przede mną stała Eleanor.
- Nie miałaś racji, nikt się nie ucieszył na mój powrót - powiedziałem.
- Co ty mówisz? - zapytała, a ja milczałem - Kol? Co tam się stało? - zapytała.
- Sama zobacz - powiedziałem, a ona zobaczyłam moje wspomnienie.
- Zabiję, jesteśmy do cholery rodziną, co z tego, że coś zrobiłeś, a Klaus? On też nie jest święty - powiedziała wkurwiona.
- Nie, Elea daj spokój, widocznie tak musi być - powiedziałem.
- O nie mój drogi, idziemy do domu - powiedziała.
Złapała mnie za nadgarstek, a następnie, pobiegliśmy do rezydencji.
Po paru chwilach byliśmy przed drzwiami, kazała mnie wejść pierwszemu, powiedziała, że jeżeli ktoś powie coś nie zgodnego z przysięgą to zabiję.
Wziąłem głęboki oddech, i wszedłem, wszystkie pary oczu, były na mnie.
Zobaczyłem Rebekah, która zabijała mnie wzrokiem.
- Co ty tu robisz, powinieneś nie żyć, nie należysz już do tej rodziny, nie po tym co zrobiłeś! - krzyczała, miała rację. Nagle drzwi się otworzyły, do pomieszczenia weszła Elea, tylko z kapturem.
- Naprawdę tak myślisz Rebekah? - zapytała, oczywiście zmieniła głos, nikt jej nie rozpoznał - A wy, nic nie powiecie? - zapytała Klausa i Elijah.
- A ty kim jesteś? - zapytała.
- Myślałam, że Kol wymyśla, z tym, że nikt go nie traktuje jak rodziny, ale widzę, że nie kłamał, a gdzie 'zawsze i na zawsze'? - zapytała.
- Nie powinno cię to interesować, on nie zasługuje na bycie Mikaelson - powiedziała.
- A Klaus? On was sztyletował - powiedziała na granicy.
- To co innego, on nie zdradził nas - powiedziała.
- Jeżeli Kol nie należy do tej rodziny, to ja także - powiedziała normalnym głosem, a następnie ściągnęła kaptur.
Wszyscy byli w szoku, a Rebekah była zdezorientowana.

Prov.Eleanor

Byłam strasznie wkurwiona, jak mogli, nawet Elijah nic nie powiedział.
- Elea - Elijah chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Dla was Eleanor, tylko rodzina ma prawo mnie tak nazywać, jak mogliście?! - zaczęłam krzyczeć - To nasz brat, i co z tego, że coś zrobił, każdy z nas ma coś na sumieniu, jesteśmy rodziną, powinniśmy sobie wybaczać wszystko, a wy gdzie przysięga?! - zapytałam wkurwiona.
- Mama? - przerwał mi głos.
Odwróciłam się do schodów, stała tam moja mała córeczka, moja Victoria.
Która natychmiast do mnie pobiegła, i mnie przytuliła, a moje nerwy nagle zniknęły, oddałam uścisk.
- Moja mała Victoria - powiedziałam.
- Dlaczego dopiero teraz wróciłaś? - zapytała.
- Musiałam pozbyć się wrogów, żebyś była bezpieczna, trochę mi to zajęło, ale teraz będę przy tobie cały czas - wytłumaczyłam jej.
- Tato?! - usłyszałam wołanie jakiegoś dziecka, spojrzałam na schody.
Stała tam mała dziewczynka, o długich rudych włosach, i niebieskich oczach, miała z jakieś 5 może 6 lat.
Podbiegła do Klausa, i go przytuliła, zapytała po cichu kim jestem.
- Hope, to ciocia Eleanor, moja siostra - powiedział, a mała patrzyła a mnie ciekawskim wzrokiem, a potem przeniosła go na Victorie.
- Kuzynka Victoria - krzyknęła i pobiegła do niej, a następnie przytuliła.
- Victorio, jadę jeszcze dziś z Kol'em do beacon hills, chciałam zapytać czy jedziesz z nami - powiedziałam.
- Obiecałam przypilnować Hope, ale jak skończę, to przyjdę - powiedziała.
Mała pobiegła z nią na górę, a ja bez pożegnania rodzeństwa poszłam z Kol'em do drzwi wejściowych, a następnie wyszłam.
- To co? Gotowy na zabawę? - zapytałam.
- Z tobą? Zawsze - odpowiedział.
A po chwili ścigaliśmy się do miejsca docelowego. Beacon hills, nadchodzimy.

Prov.Peter

Właśnie wjechałem do beacon hills, nie mogę uwierzyć, że ona żyje, jednak była jakaś inna, taka oschła.
A może zawsze taka była? Ehh nie wiem, jadę właśnie do Dereka, podobno są jakieś wiadomości z tą uczennicą Gerarda. Zaparkowałem auto przed budynkiem, a następnie udałem się do loftu. Wszedłem a w środku, całą ekipa. Scott, Stiles, Lydia, Malia, Ethan, Jackson, Derek, Cora, Liam, Theo, Chris, Deaton, ten koleżka Liam'a, Szeryf Stylinski, Ojciec Scott'a i jego matka. Normalnie cud, że zapamiętałem większość imion.
- Mówię wam, to była Eleanor, Peter też widział - powiedział Stiles.
- Tak to prawda, ale ona była jakaś inna, taka oschła - powiedziałem.
- Może to nie była ona, może bo ktoś się pod nią podszywa? - zapytał Scott.
Przestałem słuchać ich rozmowy, i wysłuchałem się w miasto, ktoś biegł w naszą stronę, i to bardzo szybko.
Z każdą chwilą, byli coraz bliżej i bliżej, aż zatrzymali się przed loftem.
Drzwi otworzyły się, a przez nie wszedł średniej postury facet, gęste czarne włosy, były ułożone, mocno zarysowana szczęka, brązowe oczy.
Ubrany był w zwykły biały t-shirt, czarna kurtka skórzana, granatowe jeansy i czarne buty. Kogoś mi przypominał, ale nie byłem w stanie, stwierdzić kogo. Reszta chyba też zauważyła, że ktoś wszedł, bo ich rozmowa ucichła, przez drzwi weszła jeszcze jedna postać, która była nam tak dobrze znana, Eleanor.
- No co tak patrzycie, nie przywitacie się? - zapytała z uśmiechem.
Jednak nikt się nie ruszył, prócz mnie i Stiles'a, podeszliśmy do niej, a następnie ją uścisnęliśmy.
Jednak dalej zastanawiało mnie, kim jest ten facet z którym przyszła Elea.
Chciałem zapytać, ale nagle każdy się ocknął, i zaczął się witać, więc sam podszedłem do niego, i postanowiłem zapytać kim jest. Kiedy do niego podszedłem, widziałem w jego oczach, taki jakby smutek, tylko czym był spowodowany, chciałem się wycofać, ale mnie zauważył.
- Jestem Kol, a ty? - zapytał.
Kol, Kol, Kol, skądś kojarzyłem to imię tylko skąd.
- Peter Hale - odpowiedziałem.
- Słyszałem o tobie, Elea mi opowiadała - powiedział.
- Za to ja o tobie, nie słyszałem nic - powiedziałem.
- Och, a więc sam opowiem, nazywam się Kol Mikaelson, jestem starszym bratem Eleanor, przez jakieś parę lat, byłem martwy, aż pojawiła się moja siostrzyczka, poprosiłem Benetówne, aby nas wyciągnęła, a w zamian, nie pojawimy się już w Mystic falls - powiedział.
Czyli to jej brat, już wiem skąd go kojarzyłem, Elea mówiła o nim, jak ją spotkaliśmy. I dlatego mi kogoś przypominał, był podobny do tego całego, Elijah i czy jak mu tam było.
Jednak teraz, trzeba załatwić Monroe.

Prov.Lydia
Rozmawialiśmy właśnie na temat Eleanor, nagle zauważyliśmy jak Peter patrzy się, w stronę wejścia do loftu. Stał tam niezwykle przystojny facet, mocno zarysowana szczęka, biały t-shirt opinał jego ciało, więc widać było zarys jego klaty. Miał piękne brązowe oczy i czarne włosy ułożone do tyłu, aż zrobiło mi się gorąco na jego widok, nawet nie zauważyłam, że za nim weszła Eleanor.
- No co tam patrzycie, nie przywitacię się? - zapytała.
Pierw poszli Stiles i Peter, ocknęłam się i pobiegłam w jej stronę, a za mną reszta. Po mimo tego, że nie byłam z nią jakoś mocno związana, to tęskniłam za nią. Zauważyłam, że Peter rozmawiał z nim o czymś, Elea podążyła za moim wzrokiem, i zawołała ich.
- Słuchajcie, to mój starszy brat Kol - przedstawiła go, nawet imię ma ładne.
- Siemka - powiedział.
Jak tylko usłyszałam jego głos, prawie zemdlałam, on jest idealny. Każdy się przedstawił, i nadeszła moja kolej.
- Lydia Martin, jestem banshee - powiedziałam z uśmiechem.
- Kol Mikaelson, pierwszy wampir - odpowiedział z uśmiechem.
- Dobra, gadajcie co u was, słyszałam co nieco, że macie problemy z Monroe - powiedziała.
- Tak zgadza się, właśnie Alex chodź tu! - krzyknął Scott.
Za ściany wyszedł Alex, był to wysoki, średniej postury chłopak, o brązowych oczach i włosach, jest wilkołakiem. Podszedł do nas, i spojrzał nieufnie na Eleanor i jej brata.
- Czy oni też nie lubią Monroe? - zapytał, a Elea zaczęła się śmiać.
- Młody, nie martw się, nic ci z mojej strony nie grozi, chyba, że mnie zdenerwujesz - powiedziała z uśmiechem.
- Dlaczego nazywasz mnie, jak byś była mocno starsza ode mnie? - zapytał, a no tak, on nie wie kim jest Eleanor i jej brat.
- Skarbie, mam ponad tysiąc lat, z resztą jak mój brat, jesteśmy pierwszymi wampirami - zaśmiała się, a Alex spojrzał na nas przestraszony.
- Eleanor nic ci nie zrobi, obiecuję - zapewnił go Scott.
Szykuje się niezły rok, bo wątpię, żebyśmy załatwili tą sprawę w miesiąc
_______________________________________
W następną niedzielę wleci kolejny rozdział, a to dlatego, że nie mam go jeszcze skończonego, mam nadzieję że się podobało, sorki za błędy Nara

Remember the dead eyes | Teen WolfHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin