Rozdział 2

6 1 0
                                    

Pół roku później...


Jeff

Jeff czyścił noże po pracy. Niczego nie lubił tak bardzo jak tego. To go odprężało i sprawiało, że czuł się szczęśliwy.

- Jak robota? - spytał jego ,,przyjaciel'', czyli obecny szef.

- Wszyscy nie żyją - odparł Jeff, nie przerywając roboty. Już od jakiegoś czasu zabijał bez skrupułów. To była tylko praca, właśnie tak to traktował.

- Doskonale - szef chłopaka zawsze tak komentował jego wyniki w pracy. Bez przesadnych pochwał, pomimo iż w środku czuł pewnego rodzaju dumę.

Dziewiętnastolatek nie był dumny z swojej pracy płatnego mordercy, ale nie mógł narzekać na zarobek. Odkładał na przyszłe życie za murem. Na razie nie mógł uciec, ale jego marzenie miało się wkrótce spełnić. W dalszym ciągu nie wiedział jak miał tego dokonać, ale dało się, jakimś pokręconym sposobem, ale wiedział, że się uda.

- Ludzie na mieście mówią na ciebie Jeff the Killer. Wiedziałeś o tym? - rzekł szef zdawkowym tonem.

- Coś mi się obiło o uszy - Jeff wzruszył ramionami. Nie interesowały go takie przyziemne rzeczy jak przydomek. Najlepiej by było gdyby ludzie nie wiedzieli o jego istnieniu.

Szef Jeffa poklepał go po ramieniu i wyszedł z pomieszczenia. Pomimo różnicy wieku, szesnastu lat, i wartości się dogadywali. Byli dobrym duetem. Jeff chodził w teren i zabijał, szef dawał mu broń, która w strefie ,,zero'' była nielegalna bez pozwolenia władzy, i przydzielał pieniądze.

Jeff odsłonił delikatnie ciemną i zakurzoną zasłonę. Spojrzał przez okno na dzieci bawiące się piłką. Przypomniały chłopakowi o dziecięcej niewinności. Nie mógł jej odzyskać, ale mógł uciec z strefy, która mu ją odebrała.

Musiał uciec, było to jego priorytetem.


Jason

Jason przyszywał guzik do misia swojego autorstwa. Wiedział, że za stworzenie go może mieć poważne kłopoty, ale już i tak za długo zwlekał z spełnieniem swojego marzenia. Chciał mieć tylko własnego misia. Własną zabawkę. Coś, czego nie odbiorą mu żadne starsze dzieciaki.

- A co pan robi?! - właściciel wytwórni przyszedł skontrolować pracę. Robił to raz na jakiś czas, ponieważ uważał, że to właśnie kontrola swoich pracowników, przyniosła mu taki ogromny sukces w strefie ,,zero''.

- Własnego, oryginalnego misia - odpowiedział pewny siebie Jason. Patrzył na przytulanke z miłością.

- Takie szkaradztwo nie spodoba się dzieciom, nawet jeśli chodzi o Wyklęte dzieci! - właściciel również był stanowczy. W głowie już obmyślał plan wydalenia Jasona. Ale to był jedynie plan. Mężczyzna nie mógł przecież wyrzucić najlepszego pracownika!

Jason spojrzał na swojego misia. Miał on zamiast małych, okrągłych brązowych uszu, duże, białe uszy królika. Reszta ciała miała normalny kształt. Połowa misia była karmelowa, druga połowa była bordowo-brązowa. Wzdłuż ciała miał przyszyte czarne guziki. Pyszczek misia był wyszyty ciemną, brązową muliną. Jedno oko pluszaka było takim samym czarnym guzikiem co te przyszyte na ciele, drugie oko było wyszyte na bordowo-brązowej stronie czarną muliną. Miało kształt ,,x''.

- Nic nie szkodzi - odpowiedział po zastanowieniu Jason - Ten miś jest tylko dla mnie.

- Jasonie dość tego! - właściciel wyrwał misia z ręki dziewiętnastolatka - Zajmij się robieniem prawdziwych zabawek! Jeszcze raz taka akcja, a cię zwolnię!

Wyklęci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz