Rozdział 3 | 2/12

194 10 20
                                    

Tom 1

Rozdział 3: Morderstwo w Obserwatorium Syriusza 2, część 2

Następnego dnia, na lekcjach byłam zajęta myśleniem o prośbie. Mimo, że zbliżał się koniec roku, wszystkie wiadomości trafiały do mnie jednym uchem, a wylatywały drugim. Mimo, że siedziałam przy swoim biurku, wśród znajomych z klasy, to czułam się odizolowana, jakbym znajdowała się w zupełnie innym świecie.

Podczas przerwy na lunch, szukałam w bibliotece informacji o rodzinie Kiby. Biblioteka mojej szkoły ma dużą kolekcję starych książek, większą niż inne biblioteki. Mimo to, nie wyglądało na to, bym znalazła jakieś znaczące informacje w tak krótkim czasie. Na razie odpuściłam. Postanowiłam tu wrócić po lekcjach.

Zauważyłam, że za oknem jest ciemniej niż zwykle podczas moich popołudniowych zajęć. Niebo wyglądało, jakby zaraz miał zacząć padać śnieg. Na dworze było około 4 stopni. Nic dziwnego, że miałam spierzchnięte usta. Na przerwie nałożyłam na nie balsam, po czym poszłam sprawdzić plan zajęć na jutrzejszy dzień. Jutro był dzień spotkania.

Po szkole w końcu znalazłam informację, których szukałam. W wydaniu sprzed dziesięciu lat miesięcznika astronomicznego znalazłam termin 'Obserwatorium Syriusza'.

Był to artykuł o odwiedzeniu prywatnych obserwatorium:
Cztery strony ze zdjęciami o Obserwatorium Syriusza. Zrobiłam kopię artykułu i przyniosłam ją do akademika. Udało mi się zdobyć sporo danych do przejrzenia, prawda? Może nie ma to nic związanego z prośbą, ale przynajmniej czułam, że mam wystarczająco dużo informacji, aby bez problemu odpowiedzieć na pytania podczas rozmowy kwalifikacyjnej.

Tej nocy spakowałam swoje notatki udane, ubrania na zmianę i tak dalej, na wszelki wypadek, by być przygotowaną na jutrzejszy dzień. Mentalnie również byłam doskonale przygotowana. Martwiłam się tylko o kiepską pogodę. Według prognozy pogody jutro mają zacząć się burze śnieżne.

Następnego dnia, udałam się w kierunku stacji Hatesaki. Zanim tam dotarłam, zaczął padać śnieg. Okolica była pewna pól ryżowych, które wyschły na zimę i pomimo światła dziennego, śnieg sprawiał, że było ciemno i ponuro. Była godzina 14:00. Godzina wcześniej niż miałam tu przyjechać, ale pociąć jechał tam tylko dwa razy na godzinę, więc wolałam dojechać na czas. Tylko dwie osoby wysiadły ze mną na tej stacji. Stwierdziłam, że poczekam w poczekalni. W małym pomieszczeniu stały tylko dwie ławki, a między nimi stał piec. Natychmiast udałam się w jego stronę ogrzewając ręce.

Wtedy do środka weszli dwaj mężczyźni, którzy wcześniej wysiedli ze mną na stacji. Siedzieli bez słowa na ławkach, sprawdzając zegarki. W tej ślepej uliczce, bez żadnych oznak życia, pozornie na samym końcu świata, były trzy żywe osoby.

,,Um...'' Zaczęłam rozmowę. Szczerze mówiąc, bałam się. W tym momencie byłam tylko licealistką, otoczoną przez dwóch nieznanych mężczyzn na nieznanym mi terytorium. ,,Czy któryś z was nazywa się Yoshizono Ooe?''

Obaj mężczyźni jednocześnie zareagowali na moje nieśmiałe pytanie, wymieniając spojrzenia, jakby szukając odpowiedzi, spojrzeli na mnie.
,,Hmmm, więc jesteś detektywem, panienko?" Pierwszy przemówił mężczyzna, który miał starannie rozdzielone włosy w dokładnym stosunku 7 : 3. Miał na sobie garnitur i długi płaszcz, a także mocno zawiązany, błyszczący krawat. Wyglądał jak przykładny biznesmen.
,,Może na takiego nie wyglądam, ale też jestem detektywem." Wskazał na siebie kciukiem.
,,Ty prawdopodobnie też, prawda?'' Zapytał mężczyznę siedzącego na przeciw niego.

Ten mężczyzna miał na sobie ciemne okulary, przez co ledwo mogłam zobaczyć w jakim kierunku patrzy. Miał które włosy i był dobrze zbudowany. Był ubrany w czarny podkoszulek i marynarkę, a na szyi miał nieśmiertelnik. Sprawiał wrażenie nieprzeciętnego. Mężczyzna skinął głową, milcząc.

Danganronpa Kirigiri Tom 1 | TŁUMACZENIE PLWhere stories live. Discover now