18.

292 6 1
                                    

Patrycja P. O. V.
Poniedziałek. Spało mi się bardzo dobrze mimo liczby wiadomości, które dostałam w sobotę. W weekend dostałam wiadomość w dzienniku, że dzisiaj zamiast lekcji miał odbyć się apel odnośnie piątkowego wieczoru. Apel miał się odbyć o 10 więc gdy wyczułam że materac obok mnie nie był ugięty wstałam i poszłam do łazienki umyć się. Po wykonaniu tej czynności zaczęłam ubierać strój galowy mimo, że było zimno na dworze. Ubrałam czarną spódniczkę do kolan, przezroczyste rajstopy i białą koszulę, którą włożyłam pod spódnicę. Uczesałam włosy, które postanowiłam spiąć parę kosmyków a resztę rozpuszczoną po czym zeszłam na dół. Zauważyłam Łukasza rozmawiającego ze swoim ojcem. Kłócili się. Chłopak był ubrany w czarne spodnie wyjściowe, białą koszulę zapiętą do przedostatniego guzika i tego samego koloru marynarkę. Wyglądał seksownie. Co ja mówię. On przecież jest bogiem seksu. Gdy mnie zauważył przestał się kłócić i podszedł do mnie.

- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnął się

Lekko się zarumieniłam i wspólnie weszliśmy do kuchni, w której gosposia właśnie podawała śniadanie.

- Dzień dobry panie Luke. - ukłoniła się i wróciła do podawania śniadania

Gdy gosposi nie było już w kuchni i byliśmy sami szepnęłam do niego.

- Łukasz... - zaczęłam

- Tak, skarbie? - spojrzał mi w oczy

- Dlaczego każda osoba, którą widzieliśmy w weekend. Czyli gosposia, lekarz i recepcjonistka ukłonili się na twój widok? - zadałam pytanie

- Bo jakby ci powiedzieć jestem królem tego co robię i to jest główny powód, dla którego chcą mnie zabić. - odpowiedział i zaczął jeść naleśniki

Postanowiłam, że zrobię to samo. Wzięłam pierwszy gryz i to były najlepsze naleśniki jakie jadłam kiedykolwiek. Uśmiechnęłam się do samej siebie, a Łukasz to zauważył.

- Smakuje prawda? - zaśmiał się

- I to nie wiesz jak bardzo. - także się zaśmiałam

Zanim się obejrzałam wsunęłam całe śniadanie. Poczułam jak dłoń chłopaka błądziła po moich plecach.

- Chodź Pati, musimy już jechać. - zabrał dłoń z moich pleców i wstał od stołu - Kierowca wyrzuci cię ulicę dalej żeby jak ty to mówisz nie budzić podejrzeń. - uśmiechnął się i poszedł w kierunku przedpokoju

Poszłam tuż za nim i zaczęłam zakładać czarne buty na niewielkim koturnie. Gdy wstałam Łukasz pomógł mi założyć mój ulubiony płaszcz po czym wyszliśmy na dwór. Zaatakowała mnie fala chłodu. Opatuliłam się jeszcze bardziej płaszczem i wsiedliśmy do czarnego Audi Łukasza z przyciemnianymi szybami, w którym za kierownicą siedział kierowca, który ostatnio zabrał nas z domu Audrey. Nigdy nie myślałam, że będę musiała się ukrywać tylko dlatego, że ktoś chce się pozbyć Łukasza. Wróć. Luka, którego nawet nie znałam. Oparłam głowę o szybę i obserwowałam jak zmienia się krajobraz. W pewnej chwili poczułam dłoń Łukasza na moim udzie. Trochę się spięłam ale po chwili rozluźniłam się i spojrzałam na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Kilkanaście minut później kierowca zatrzymał się przy jednej z ulic w pobliżu szkoły po czym ruszył dalej. Szłam w kierunku szkoły spotykając po drodze Audrey i Adriana. Szli za rękę.

- Widzę, że wy na poważnie z tym. - zaśmiałam się ale nie wyszło mi

- Ta, ale powiedz nam dlaczego się nie odzywałaś przez cały weekend. - Audrey spojrzała na mnie

- Długo opowiadać. - niechętnie się uśmiechnęłam, nie mogłam im powiedzieć wszystkiego - Zacznijmy od tego, że po strzelaninie u ciebie dziwnym trafem znalazłam się w rodzinnym domu Łukasza i dowiedziałam się, że go tak naprawdę nie znam to było bardzo normalnie. - ironizowałam

NauczycielWhere stories live. Discover now