5 - Ale widze że, ty nie boisz się piekła -

95 8 0
                                    

Efekt motyla, coś niby nic nieznaczącego w czasie teraźniejszym co może ponieść za sobą ogromne konsekwencje w przyszłości.

Dajmy na to, jeden trzepot skrzydeł motyla w Ohio po trzech dniach może spowodować burze piaskową w Teksasie. Imponujące, wydaje sie niemożliwe. A jednak. Świat lubi nas zaskakiwać.

Nie mamy pojęcie jakie skutki w bliskiej bądź dalekiej przyszłości przyniesie dane wydarzenie z teraźniejszości, natomiast dowiadujemy się jakie skutki ma wydrzenie z przeszłości.

Nic nie dzieje się bez przyczyny. Całe nasze życie, nasza marna egzystęcja, to wszystko ma swój minimalny cel, to wszystko jest z jakiegoś powodu.

Każdy, nawet najmniejszy szczegół, może mieć ogromne znaczenie. Tak jak ten motyl może spowodować wielka burze tak jedno słowo, jedna osoba, jedno spotkanie... może zniszczyć człowieka. Roztrzaskać na małe kawałeczki, rozbić, omamić i zabić.

Zabić od wewnątrz. Wyrzerać od środka tak by wewnątrz nie zostało nic, a na zewnątrz pozostanie cień człowieka.

Gdybyśmy umieli przewidzieć przyszłość albo zapobiedz pojedyńczym zdarzeniom, życie było by owiele bardziej proste, może i nudne czy monotonne ale było by łatwiej. A tak, pozostało nam tylko wierzyć, że jutro będzie lepiej.

***

Niewierze, nigdy nie przypuszczałabym że pewnego dnia będe wybierać ubrania na nielegalną walke. Japierdole dlaczego się zgodziłam? Co ja miałam w tamtej chwili w tej pojebane głowie? Chyba kurwa zaćmienie jakieś!

No ale dobra, mus to mus. Musze iść, jeśli nie to Sabrina, Logan i Holly wyciągną mnie za włosy i siłą zaprowadzą do tego klubu. Tak, są do tego zdolni, a ja wole ich nie testować.

Dobra, co się będe stroić i tak będzie ciemno. Ubrałam zwykłą czarną bluze zakładaną przez głowe, z kapturem i jasne jeansy, do tego białe Nike i gotowe. Jeśli chodzi o makijaż to użyłam tylko tuszu do rzęs.

- Hej kochanie - powiedziałam przesłodzonym głosem - Bobasie, co dzisiaj porabiałeś? - mówiłam dalej tym cholernie cukierkowym głosem. Przecież to tylko pies! On mnie nie rozumie.

Pogłaskałam Bobasa po łebku, na co ten zamerdał wesoło ogonkiem. Bobas to pies rasy Flat Coated Retriever, ma czarną lśniącą i długą sierść i jest dość spory. Czemu ma na imie Bobas skoro jest duży? Proste, zawsze chciałam mieć w domu bobasa, więc mam Bobasa. Tak wiem, zabawna jestem. Bobas jest ze mną od dobrych trzech lat, tato dał mi go na święta. Pamiętam to jak dziś, moja reakcja była bezcenna kiedy zobaczyłam tego małego uroczego szczeniaka. Ale nie czas na wspominki, bo zaraz serio strace włosy.

Zeszłam na dół po białych drewnianych schodach. Po upewnieniu się że wyłączyłam wszystkie światła, że sprzęty w kuchni są wyłącznie, woda zakręcona i nic się nie pali, stałam już w hollu. Wziełam telefon, pod obudowe którego wsunełam czterdzieści dolarów, nigdy niewiadomo, i chwyciłam klucze od domu.

Wyszłam z domu i zamknełam drzwi na klucz, przed domem stało czerwone Maserati Logana. Na miejscu kierowcy siedział niebieskowłosy, na tylnych siedzeniach blondynka z brunetką a ja zajełam miejsce trupa.

- Hej Victoricia - powiedział Logan uśmiechając się do mnie, i wyjeżdzając z podjazdu. Obleciałam chłopaka spojrzeniem, ubrany był w granatową koszulke z jakimś napisem i ciemne jeansy. Niewidziałam butów. Włosy miał postawione na żel, co jest rzadkością bo chłopak zwykle się wszędzie śpieszy i czasem potrafi założyć dwa inne buty, więc tym bardziej nie ma zwykle czasu postawić włosy na żel to u niego jest praktycznie nie możliwe, samo wybranie ubrań zajmuje mu godzine, normalnie gorzej niż ja.

First Fire Kde žijí příběhy. Začni objevovat