- Madison Horan przestań sprawdzać już te komentarze, ok? - Luke wyrwał mi telefon z ręki.- to przez ciebie teraz to robię.
- jeszcze mi za to podziękujesz, jak będziesz już sławna chcę połowę twoich udziałów
- chyba śnisz - próbowałam wyrwać mu mój telefon bo przyszły do mnie nowe powiadomienia.
wyłączył moje powiadomienia i telefon odłożył na druga szafkę po drugiej stronie łóżka.
-ughhh - wzięłam poduszkę i walnęłam go w twarz.
Luke wstał i przystawił mi do głowy termometr.
- no niestety moja droga jutro tez nie możesz iść do szkoły.
- to wszystko przez ciebie wiesz - złapałam go za rękę i pociągnęłam żeby się na mnie położył.
- ty tylko w tym związku masz głupie pomysły - przewróciłam oczami.
- dobra nie mogę oddychać, złaź! - próbowałam go zrzucić, ale zaczął mnie gilgotać.
kiedy skończyliśmy się wygłupiać Luke zaczął przeprowadzkę do mojego pokoju, on chodził po rzeczy do auta a ja robiłam mu miejsce w szafie.
- Luke przykro mi ale musisz sobie przynieść tu walizkę, ja nie mam miejsca na twoje ubrania - powiedziałam do chłopaka gdy wszedł do mojego pokoju z następnymi ubraniami.
- to już ostatnie - rzucił mi je na twarz - spakuj jakieś ubrania to później zawieziemy je do mnie.
- jak będę się wyprowadzać to sprzedam pare ubrań - Luke położył się na łóżku.
- wprowadzisz się do mnie - uśmiechnęłam się tylko
- ciekawe kiedy my podejmiemy decyzję.
- odnośnie wyjazdu? - skinęłam głowa - a ty czego chcesz?
- lepiej będzie jak zrobimy sobie przerwę jeśli jesteśmy sobie pisani to wrócimy do siebie.
- przecież są weekendy - usiadłam obok niego na łóżku.
- nie chcę cię ograniczać na studiach, musisz dostać się do drużyny. nie chcę myśleć co możesz robić na imprezach. to ma być najlepszy czas w twoim życiu.
- a w twoim? obiecujesz najlepiej wykorzystać te dwa lata?
- obiecuję - sama starałam się w to uwierzyć
- przyjedziesz na mój pierwszy mecz?
- tak - uśmiechnęłam się, cieszę się, że mniej więcej mamy to za sobą.
———
od Carla;
słyszałam, że jesteś chora widzimy się jutro??siedziałam pomiędzy Luka a Liamem i słyszałam jak Payne zaśmiał się pod nosem.
- co?
- nic, nie zabraniam ci przecież niczego - powiedział twardo.
- ale masz jakiś problem chyba - nie chciało mi się z nim kłócić. - Luke idę już spać